Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosta pije jak cham

Piotr Jasina, Krystyna Pohl, Agnieszka Tarczykowska, 19 października 2005 r.
Główni bohaterowie pijackiej burdy; starostowie z naszego regionu - od lewej policki Henryk Ćwiacz i goleniowski Jerzy Jabłoński. Prócz nich, do Brukseli pojechali starostowie z Kamienia Pomorskiego, Drawska, Świdwina i Wałcza.
Główni bohaterowie pijackiej burdy; starostowie z naszego regionu - od lewej policki Henryk Ćwiacz i goleniowski Jerzy Jabłoński. Prócz nich, do Brukseli pojechali starostowie z Kamienia Pomorskiego, Drawska, Świdwina i Wałcza. archiwum Głosu
Trzech nietrzeźwych starostów z naszego regionu wszczęło awanturę w autokarze. Oskarżyli nauczycielkę o kradzież, kierowcy grozili zwolnieniem z pracy, chcieli "przylutować" dziennikarzowi. Uczniowie wysłuchali piosenek o dziwkach.

Do Brukseli, na zaproszenie europosła SLD Bogusława Liberadzkiego, pojechało sześciu starostów z naszego regionu, kilkunastu lokalnych dziennikarzy, troje uczniów i dwie nauczycielki. Licealiści są laureatami konkursu wiedzy o Unii Europejskiej. Cała grupa wyjechała autokarem ze Szczecina w poniedziałek rano.

Już w południe starosta policki Henryk Ćwiacz, goleniowski Jerzy Jabłoński i wałecki Janusz Różański byli pijani. Co było dalej, opowiedział nam jadący feralnym autokarem dziennikarz ze Szczecina.

- Po przekroczeniu granicy z Niemcami, około godz. 10 starostowie zaczęli pić. Mieli spory zapas czystej wódki. Pili ostro. W południe trzej z nich byli już kompletnie pijani. Ilość wypitego alkoholu szła w parze z narastającą wulgarnością i agresją. Straszliwie klęli. Tak plugawego języka dawno nie słyszałem. Nic sobie nie robili z obecności uczniów, kobiet, dziennikarzy. Zupełnie nie odnosiły skutku uwagi i prośby o uspokojenie. Reakcją był stek przekleństw.

Pod tym względem prym wiódł starosta z Polic Henryk Ćwiacz. Był najbardziej wulgarny i agresywny. W bogatym repertuarze przekleństw nie ustępowali mu starosta Jerzy Jabłoński z Goleniowa i starosta Janusz Różański z Wałcza. Co drugie słowo to ch..., k..., p... Uszy więdły. Jakby tego było mało, to o godz. 15 zaczęli śpiewać piosenki o dziwkach.

Byli niezmordowani. Około 17 starosta Jabłoński podszedł do mikrofonu i ogłosił, że zginęła mu komórka. Zażądał, żeby mu ją oddać, to nie wyciągnie żadnych konsekwencji. Podejrzenia zaczął rzucać na jedną z nauczycielek. Kobieta rozpłakała się. Komórka się znalazła. Pijany starosta na niej siedział.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński