Stargardzkie partie szukają poparcia

W tym tygodniu o swoich pomysłach mówili przedstawiciele dwóch największych obecnie w Stargardzie partii: Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Oba ugrupowania po wakacyjnej ciszy mają sporo do powiedzenia.

Na pytanie, czy już zaczęła się kampania przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, zapewniają jednak, że jeszcze nie.

Przedstawiciele Platformy Obywatelskiej potwierdzili na konferencji prasowej, że stworzyli własne kluby radnych w mieście i powiecie.

Uparcie jednak twierdzą, że nie oznacza to oficjalnego rozwiązania prawicowej koalicji o nazwie Platforma Samorządowa. Nadal także zapewniają, że nie odwrócili się od prezydenta Stargardu Sławomira Pajora.

- Deklarujemy chęć dalszej współpracy z urzędem prezydenta, ale chcielibyśmy, aby prezydent konsultował z nami swoje decyzje - mówił podczas konferencji Robert Zdobylak, przewodniczący PO w Stargardzie. - Wiemy, że prezydent sam podejmuje decyzje i za nie odpowiada, ale jest przedstawicielem koalicji, która pomogła mu zasiąść na stanowisku prezydenta Stargardu i dlatego chcielibyśmy, aby konsultował z nami decyzje w sprawie miasta. Jak choćby w sprawie budżetu czy wieloletniego planu inwestycyjnego.

Przewodniczący PO, jak i inni członkowie tego ugrupowania, mają żal do prezydenta, bo nie omawia z nimi swoich planów. Uważają, że jest im to winien, bo Platforma Obywatelska najbardziej przyczyniła się do tego, że Sławomir Pajor został prezydentem. Sławomir Pajor ma swoje zdanie na ten temat i nie omawia z przedstawicielami PO każdej decyzji, którą zamierza podjąć.

Politycy PO zachęcają mieszkańców powiatu stargardzkiego do poparcia ogólnopolskiej akcji tego ugrupowania pod hasłem "4xTAK".

- Chcemy zebrać w Polsce 500 tysięcy podpisów, żeby w przyszłym roku doprowadzić do referendum - mówi Robert Zdobylak. - Chcemy zmniejszyć liczbę posłów o połowę, zlikwidować senat, żeby wybory do Sejmu odbywały się w okręgach jednomandatowych w systemie większościowym i chcemy znieść immunitet parlamentarny. Na razie w Stargardzie i regionie zebraliśmy 721 podpisów. Są one zbierane w całej Polsce.

Po dłuższej przerwie uaktywnili się politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Na zorganizowanej w tym tygodniu konferencji prasowej zapewnili, że ich partia ma się dobrze i wcale nie jest słaba, jak to politycy innych ugrupowań mówią.

SLD w Stargardzie przewodniczy Maciej Buczek. Zajął miejsce Mirosława Dawidowicza, który pożegnał się z tą funkcją, gdy przeciwko niemu urząd skarbowy skierował sprawę do sądu w sprawie niepłacenia podatków w Klubie Sportowym "Błękitni", którego był prezesem.

- Chcemy zasygnalizować, że SLD jest w Stargardzie i ma się dobrze - mówił podczas konferencji Maciej Buczek. - Nasza partia ma w powiecie stargardzkim 22 koła, liczy obecnie 415 członków. Mamy najliczniejszy klub radnych w powiecie i siedmioosobowy w mieście.

Jakiś czas temu część polityków opuściła jednak Sojusz i przeniosła
się do Socjaldemokracji Polskiej.

- Zaakceptowaliśmy to, że jest SdPl - mówi Maciej Buczek. - Proszę nie mieszać nas w jakieś kłótnie między naszymi ugrupowaniami. Nic takiego nie ma miejsca.

Politycy SLD zamierzają dalej utrzymać wiodącą pozycję na scenie politycznej Stargardu. Przewodniczący tego ugrupowania zapewnia, że w stargardzkim Sojuszu jest kilka osób, które merytorycznie przygotowane są do pełnienia ważnych politycznych funkcji. Takich, jak choćby posła.

W miniony czwartek swój zjazd miało Prawo i Sprawiedliwość. Ze względu na cykl wydawniczy "Głosu Stargardzkiego" nie możemy podać wyników głosowania na najważniejsze stanowiska w stargardzkich strukturach tego ugrupowania.

Tak naprawdę stargardzki PiS dopiero się rozbudowuje. Swoją kolejną szansę zauważyli politycy upadłego Ruchu Społecznego, którzy trafili właśnie do PiS-u.