Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stargard: Śmierdzi, że trudno oddychać

Wioletta Mordasiewicz
– Śmierdzi w całym mieście – mówią Irena Tyrakowska i Ryszard Wartke, mieszkańcy ul. Wojska Polskiego. Na zdjęciu z synem Erykiem.
– Śmierdzi w całym mieście – mówią Irena Tyrakowska i Ryszard Wartke, mieszkańcy ul. Wojska Polskiego. Na zdjęciu z synem Erykiem. Wioletta Mordasiewicz
Wytrzymałość stargardzian kolejny już raz została wystawiona na ciężką próbę. Mieszkańcy żądają rozliczenia tych, którzy są odpowiedzialni za smród w Stargardzie.

- W całym mieście okropnie śmierdzi - pożaliła się Anna Mazur z ul. Podchorążych. - Od tego fetoru można zemdleć.

- Słyszałem, że w oczyszczalni została uszkodzona kurtyna i dlatego jest taki smród - mówi mieszkaniec ul. Warzywnej. - Jeśli sytuacja się nie zmieni, przestaniemy płacić za ścieki!

Stargardzianie interweniowali, gdzie tylko mogli. Dzwonili do sanepidu i wydziału ochrony środowiska.

- Szef tego wydziału odpowiedział mi, że on nic nie czuje i pierwsze słyszy o smrodzie - opowiada zbulwersowany Kazimierz Kosko z osiedla Chopina. - Czy on durnia chciał ze mnie zrobić? W całym mieście śmierdzi, każdy o tym mówi, a on udaje, że problemu nie ma!

- Przecież jakiejś choroby się nabawimy, jak będziemy to wdychać - denerwowała się Jolanta Kostecka, która przyszła wczoraj do naszej redakcji.

Mieszkańcy domagają się, by kompetentne służby w końcu zajęły się smrodem. Jeden z ich przedstawicieli proponował modlitwę o deszcz. Stargardzianie nie chcą żartować i oczekują konkretnych działań.

- Niech sanepid coś zrobi - apelują mieszkańcy.

- Nie ma norm, które pozwoliłyby mierzyć poziom fetoru - mówi Jacek Paczewski, dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Stargardzie.

Stargardzianie wieszali psy na szefostwie Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, które zawiaduje oczyszczalnią ścieków. Trzy tygodnie temu to ona była źródłem smrodu w mieście. Wówczas do Łęczycy wywożono osad ściekowy. Teraz do wytwarzania smrodu przyznaje się Agrofirma Witkowo, która rozwozi obornik na swoje pola.

- Jest to prowadzone pod nadzorem służb ochrony środowiska - mówi Michał Magdziak z tej firmy.

- Trochę za mocno powiedziane, ale zgodnie z prawem o tej porze wolno im to robić - odpowiada Jerzy Jurkowski z wydziału ochrony wód z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie. - Trzeba mieć nadzieję, że kierunek wiatru się odmieni.

Stargardzianie sugerują, by prace były wykonywane w nocy.

- Obornik jest wywożony przez 24 godziny na dobę - dodaje Michał Magdziak. - Nie byłoby to tak uciążliwe, gdyby był rozrzucany na kilka hektarów. My ich mamy tysiące. Robimy to każdego roku o tej porze. Średnio trwa to 1,5 do 2 tygodni.

Smród obornika w Stargardzie może być odczuwalny jeszcze przez kilka dni.

O smrodzie w Stargardzie czytaj też na

www.mmstargard.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński