Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stargard się cieszy. Spójnia pokonała AZS Szczecin i awansowała do I ligi

Grzegorz Drążek
Nadkomplet widzów w stargardzkiej hali obserwował zwycięstwo Spójni Stargard nad AZS Radex Szczecin w trzecim meczu finału play off. Spójnia w przyszłym sezonie rywalizować będzie na pierwszoligowych parkietach.

Spójnia Stargard - AZS Radex Szczecin 74:68 (13:11, 19:19, 19:13, 23:25)

Spójnia: Mazur 24 (3 razy za 3 pkt), Grzegorzewski 21 (1), Grudziński 14 (1), Koszuta 8 (1), Bodych 5 (1), Trypuć 1, Zarzeczny 1, Molenda.
AZS: Maciej Majcherek 20 (1), Sudowski 10 (1), Biela 9, Balcerek 7, Karaś 7 (1), Pytyś 6, Michał Majcherek 5, Mrożek 2, Podgalski 2.

Atmosfera decydującego o awansie spotkania była doskonała. W hali miejskiej w Stargardzie zasiadło blisko 2,5 tysiąca osób. Kibice obu ekip gorąco dopingowali je przez całe spotkanie.

Przebudzenie Mazura

Mecz od trafienia rozpoczął Maciej Sudowski, ale Łukasz Grzegorzewski szybko odpowiedział trójką. Po tym koszu gospodarze przejęli inicjatywę, szczecinianie grali nerwowo i sporo pudłowali. W Spójni skutecznymi akcjami popisali się między innymi Grzegorzewski oraz Wiktor Grudziński i podopieczni trenera Mieczysława Majora zaczęli zdobywać przewagę. W 5 minucie, po celnej dobitce Grudzińskiego, było 9:4, a po chwili 11:5. W tym momencie stargardzianie się zacięli, a zaczęli punktować goście.

Po trafieniu Karola Pytysia w 8 minucie doprowadzili do remisu 11:11. Spójnia przebudziła się dopiero w końcówce tej części i po skutecznym rzucie Grzegorzewskiego zakończyła tę kwartę z dwoma punktami prowadzenia.

Na początku drugiej kwarty ponownie lepiej prezentowali się stargardzianie. Niemoc strzelecką przełamał Hubert Mazur. Najpierw trafił za 3 punkty, a kiedy dołożył kolejną trójkę Spójnia prowadziła w 15 minucie 25:17.

AZS zachował jednak spokój i nie próbował szybko odrabiać strat. Ustawiał swoje akcje i grał je do końca. A że gospodarze zaczęli pudłować, to ich przewaga malała.

W 17 minucie było już tylko 27:25, a po chwili, po dwóch celnych osobistych Andrzeja Karasia, remis 27:27. W końcówce tej kwarty punktowali Jerzy Koszuta i Grudziński, ale w ostatniej sekundzie Andrzej Karaś odpowiedział celnym rzutem za trzy punkty i pierwsza połowa zakończyła się tylko dwupunktowym prowadzeniem Spójni.

Już nie oddali

Na trzecią kwartę mocniej zmotywowani wyszli stargardzianie, w których szatni w przerwie było sporo mocnych słów. Spójnia najpierw odskoczyła na sześć punktów, a w połowie tej części jej przewaga przekroczyła granicę dziesięciu oczek. W końcówce trzeciej kwarty ciężar gry wśród gości wziął na siebie Maciej Majcherek, który po indywidualnych akcjach zdobywał punkty. Mimo to przewaga gospodarzy wynosiła osiem punktów.

W czwartej kwarcie nerwy zaczęły coraz bardziej dawać znać o sobie. Gracze obu ekip zanotowali kilka strat. Nieco lepiej w tym fragmencie prezentowali się szczecinianie, trafiali nieco częściej i w 34 minucie przegrywali tylko trzema punktami (52:55). Cały czas najwięcej kłopotów gospodarzom sprawiał Maciej Majcherek. Kolejne trafienie także było jego i goście mieli już tylko punkt mniej.

Spójnia mogła mówić o pechu, bo kilka razy piłka wykręciła się z kosza. Po akcjach Grzegorzewskiego się przełamała. Najpierw zawodnik ten zaliczył akcję 2 plus 1, a po chwili dołożył dwa punkty i gospodarze wygrywali 62:58.

Chwilę później spudłowali szczecinianie, a że Mazur rzucił celnie, to przewaga na 2 minuty i 6 sekund przed końcem urosła o kolejne dwa punkty. W tym momencie goście musieli szybko rzucać, a że pudłowali, to stargardzianie jeszcze powiększyli przewagę i nie oddali już prowadzenia. Mimo że spudłowali kilka wolnych, to goście zniwelowali straty tylko do pięciu punktów.

Ostatnie trafienie w sezonie, z linii rzutów osobistych zaliczył Marcin Zarzeczny i po jego rzucie koszykarze oraz fani Spójni rozpoczęli świętowanie awansu. Polał się oczywiście szampan.

- Chciałbym pochwalić cały zespół - mówił po meczu trener Spójni, Mieczysław Major. - Walczyliśmy do końca i wywalczyliśmy awans. Chciałbym szczególnie pochwalić młodego Łukasza Bodycha, który nie "spalił się". Przeprowadził dwie akcje, które pomogły nam awansować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński