Część stargardzkich zakładów fryzjerskich nie przygotowała się jeszcze do otwarcia, a chętnych nie brakuje.
Właścicielki muszą spełnić nowe wymagania sanitarne. Zapewnić środki dezynfekcyjne, worki na wierzchnią odzież klientów, maseczki i rękawiczki ochronne dla całego personelu. U fryzjera nie można teraz korzystać z telefonu komórkowego ani pić napojów, chyba że w jednorazowych opakowaniach. Nie można przyprowadzać osób towarzyszących.
Niektóre salony wywiesiły informację, że nie przyjmują osób z oznakami przeziębienia.
W Stargardzie ceny strzyżenia męskiego wzrosły o 3-5 zł, zaczynają się od 30 zł. Cennik strzyżenia damskiego startuje od 40-50 zł.
- U mnie jest taniej, mężczyźni od 20, kobiety od 30 zł - mówi jedna z fryzjerek z ul. Piłsudskiego.
- W niektórych zakładach podwyżki były po Nowym Roku i tam ceny teraz się nie zmieniły, podnieśli ceny tam, gdzie w styczniu nie było podwyżek - uważa fryzjerka z ul. Słowackiego.
Wszędzie, gdzie dziś zajrzeliśmy, usłyszeć można było, że chętnych na wizytę u fryzjera po kilkutygodniowej przerwie jest wielu.
- Klientów jest dużo - przyznaje fryzjerka z ul. Reja. - Wiem, że niektórzy z nich mają teraz problem z pracą, mniejsze zarobki. Wszyscy dostaliśmy kopniaki, nie tylko fryzjerzy. Dlatego ja nie podnoszę cen.