Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stargard: Pacjenci utknęli w kolejce

Wioletta Mordasiewicz [email protected]
Osoby, które miały wczoraj zaplanowane wizyty u okulistów, nie kryły rozgoryczenia tym, że musiały się sporo naczekać.
Osoby, które miały wczoraj zaplanowane wizyty u okulistów, nie kryły rozgoryczenia tym, że musiały się sporo naczekać. Fot. Wioletta Mordasiewicz
Zdenerwowani, zmęczeni i zniecierpliwieni pacjenci czekali wczoraj na zaplanowane wizyty u szpitalnych okulistów. Lekarze nie przyjmowali ich, bo nie mieli podpisanej umowy z dyrekcją.

Cierpliwość pacjentów, którzy czekali wczoraj na wizytę u szpitalnych okulistów została wystawiona na ciężką próbę. W zaduchu, ściśnięci jeden przy drugim, wyczekiwali na rozwój sytuacji. Niektórzy po zabiegach, z opatrunkami na oczach.

- To skandal - mówi pani Maria, która przyszła poskarżyć się do naszej redakcji. - Na korytarzu jest pełno zdenerwowanych, chorych ludzi. Najgorsze jest, że nikt nie raczył nawet wyjść i powiedzieć co się dzieje i jak długo jeszcze mamy czekać!

Jedna z osób sama zaczepiła lekarza, który wyszedł ze swojego gabinetu. Na pytanie co się dzieje, odpowiedział krótko, że nie mają podpisanych umów z dyrekcją.

- Takie sprawy wcześniej się załatwia - mówi Mirosław Napart ze Stargardu. - Mama miała w poniedziałek zabieg, wczoraj przyjechałem z nią do kontroli. Czekaliśmy od godziny 7.30.

Okuliści zaczęli przyjmować pacjentów kilkanaście minut po godzinie 9.

- Nie mieliśmy umów - poinformował nas Artur Czarnecki, jeden z okulistów. - Ale już są podpisane i przyjmujemy.

- Jak można czekać z takimi sprawami na ostatnią chwilę! - denerwuje się pani Jadwiga. - To nie wiedzieli, że taka sytuacja może być? Narazili pacjentów na stres. Mogli poinformować nas o sytuacji, albo przynajmniej wywiesić kartki z informacją.

Niektórzy żądali rozmów z dyrektorem szpitala.

- Sekretarka bardzo niegrzecznie mnie potraktowała - opowiada jedna z pacjentek. - Skłamała, że dyrektora nie ma. Zaprzeczyła też jakoby byli u niego lekarze na negocjacjach. A przecież ich tam widziałam przez otwarte drzwi!

Elżbieta Kasprzak, zastępca szefa ZOZ jest zdziwiona, że do gabinetu dyrektora przyszli na rozmowy wszyscy okuliści.

- Mogło przyjść dwóch, a trójka pozostałych powinna pracować - komentuje Elżbieta Kasprzak. - Kwestia umów z okulistami na ostatnie trzy lata była przecież dopięta. Najwidoczniej coś im nie pasowało i przyszli porozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński