- Objawy od razu na to wskazywały - przyznaje Jacek Paczewski, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Stargardzie, dyrektor stargardzkiego sanepidu, który osobiście wizytował dwa przedszkola, z których podopieczni trafili do szpitala z objawami zatrucia pokarmowego. - Mamy 10 zgłoszeń, obecnie hospitalizowanych jest 9 dzieci. Na szczęście ich stan nie rodzi obaw. U dzieci charakterystyczne jest, że tego typu choroba szybko się rozwija, ale i szybko przywraca się je do zdrowia.
Wyniki badań materiału pobranego od innych przedszkolaków będą znane w sobotę po południu.
- Tego wymaga biologia, na wyhodowanie bakterii z wymazu potrzebne są dwie doby - tłumaczy Jacek Paczewski.
Mama jednego z dzieci twierdzi, że na oddziale dziecięcym widziała w sumie 12 dzieci z zatruciem.
- Personel nie chciał nic mówić, ale sama się przeszłam po oddziale i zebrałam informacje - opowiada. - Wiem, że z posiewów wyszła salmonella. Moje dziecko jest w prywatnym przedszkolu. Dowiedziałam się, że w czwartek jedli tam smażoną rybę, a w piątek gotowane jajka.
Do obydwu przedszkoli posiłki dowozi firma cateringowa.
- Nie ma mowy, by w tych dwóch przedszkolach były spożywane rzeczy z zewnątrz, np. torty z okazji urodzin - podkreśla inspektor sanitarny. - Pracują w nich bardzo doświadczone osoby. Jak najszybciej to było możliwe, dotarliśmy do nich i wdrożyliśmy m.in. kolejne fazy odkażania, jałowienia używanych tam sprzętów.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?