Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Lama ze Szczecina podbija Japonię. O kim mowa? [ZDJĘCIA]

www.azstudio.shop
Lama w Szczecinie? Tak! Ma na imię Stanisław, sporo podróżuje, zna się na modzie, jest zaangażowana w wiele ciekawych projektów, o których co miesiąc będzie pisać na łamach MM Trendy. I rysować dla nas komiks o swoim życiu. Zaprzyjaźnijcie się ze Stanisławem, bo warto.

Pokaz mody kimonowej, jelenie na ulicach, kolejki bez maszynistów oraz potrawy, które nigdzie nie smakują tak, jak w kraju kwitnącej wiśni – to były magiczne dwa tygodnie! Nazywam się Stanisław i jestem lamą, która uwielbia podróże. Pakuję plecak, wsiadam w samolot i wraz z rodzinką zwiedzam różne zakamarki świata. Wybór padł na Japonię – zobaczcie, jak spędziłem czas w tym fascynującym miejscu!

Miasta kontrastów

Nowoczesne, wielkie dzielnice oraz tradycyjne świątynie – tak wygląda większość tamtejszych metropolii. Japończycy przykładają wielką uwagę do kultywowania różnych tradycji, jednocześnie chętnie korzystając z technologicznych nowinek na co dzień. Postanowiłem sprawdzić, jak mieszkańcy Tokio przemieszczają się po tym wielkim mieście. Trafiłem do kolejki miejskiej, która okazała się być kierowana... bez maszynisty. Z początku wahałem się, czy jest to bezpieczne rozwiązanie. Kolejka porusza się po jednej, wąskiej szynie i choć początkowo serce biło mi niemal z prędkością rozwijaną przez pociąg (a więc całkiem szybko, uwierzcie mi), to było warto. Dodatkowo, stojąc na przedzie pociągu można poczuć się jak maszynista. Niezapomniane uczucie!

Jeszcze szybsza jest kolej międzymiastowa, czyli Shinkansen. Pociąg rozwija prędkość do niemal 300 km/h, a opóźnienia wynoszą średnio maksymalnie 0,9 minuty – coś, o czym w Polsce mogę jedynie pomarzyć...
Jednak innowacyjność to domena nie tylko obecnych czasów w tym kraju. Zamek Nijo w Kioto słynie ze słowikowych, „śpiewających” podłóg i bynajmniej nie mam tu na myśli karaoke. Zostały one zbudowane tak, aby przy każdym kroku wydawały dźwięk przypominający ćwierkanie, co działało jak ówczesny system alarmowy ostrzegający przed wkroczeniem niepożądanych gości. Całe szczęście lamy są tam mile widziane!

Japoński Mediolan

Kto powiedział, że lamy nie interesują się modą? Jako lama-podróżnik, uwielbiam poznawać trendy z różnych zakątków świata! Nic więc dziwnego, że podczas mojej wizyty w Kioto trafiłem na pokaz kimon. Modelki, nie odbiegając od koleżanek po fachu z mediolańskiego Fashion Weeku, profesjonalnie zaprezentowały stroje przyozdobione barwnymi, ręcznie wykonywanymi haftami, od najstarszych, najbardziej tradycyjnych modeli po nowoczesne wzornictwo.

Tak bardzo mi się spodobało, że nawet chciałem kupić sobie własne kimono! Niestety, nie mieli moich rozmiarów. W Kioto zwiedziłem także wiele historycznych miejsc. Widziałem m.in. świątynię, w której przechadzałem się alejką stworzoną z 10 tysięcy czerwonych bram torii. Stawiają je firmy, które w ten sposób proszą o wstawiennictwo bogini Inari, patronki biznesu. Patrząc na liczbę tych bram, chyba faktycznie musi to działać.

Wyspa Jeleni i kwitnące wiśnie

Japonia okazała się bardzo przyjaznym miejscem dla zwierząt. Myślałem, że jestem wyjątkiem, jednak dla Japończyków, a przynajmniej na wyspie Miyajima, to nic nadzwyczajnego. Momentalnie wtopiłem się w tłum jeleni, które swobodnie hasały po ulicach. Również jak ja nie bały się ludzi. Ba, miałem wrażenie, że czują się w tłumie nawet lepiej ode mnie! Chętnie podchodziły do turystów, a ludzie równie ochoczo robili im zdjęcia.

Mniej zwierząt, ale za to więcej ludzkich tłumów było z kolei w Nikko. Tam trafiliśmy na obchody hanami, najważniejszego wydarzenia w tym regionie, podczas którego mieszkańcy zbierają się, by podziwiać kwitnące kwiaty wiśni. Miałem problem, na czym skupić wzrok. Mnóstwo świętujących Japończyków, pikniki, a nawet panowie przebrani za samurajów. Tak wiele się działo!

Nowi, japońscy fani

Tłumy w Japonii to codzienność. Trzeba uważać, by się nie zgubić, tym bardziej, gdy jest się tak małą lamą jak ja. Japończycy mają jednak wypracowany styl życia w tak dużej społeczności. Podczas podróży pasażerowie bardzo się szanują, starają się nie zakłócać sobie wzajemnie spokoju. W pociągach czy metrze panuje cisza – nikt nie rozmawia przez telefon ani nie prowadzi głośnych rozmów.

Muszę jednak przyznać, że momentami czułem się jak gwiazda! Mimo że Japończycy znani są z zachowawczości, to bardzo serdeczni ludzie i zdecydowanie uwielbiają lamy – często pytali mnie o podróż oraz bardzo chętnie robili sobie ze mną zdjęcia. Dzieci są bardzo grzeczne, a uczniowie chodzą do szkoły w prześlicznych mundurkach. W jednej ze świątyń poznałem nawet koleżanki, które właśnie były na wycieczce szkolnej. Japończycy dbają także o wspólną przestrzeń – w miastach nie ma koszy na śmieci, a jest czysto!

Obowiązkowe menu

Jeśli ktoś nie opanował wystarczająco języka japońskiego i obawia się faux pas w restauracji, mogę uspokoić – w menu, oprócz tradycyjnych opisów, znajdują się obrazki, które znacznie ułatwiają wybór zagranicznym turystom. Musiałem się przekonać, jak smakują sushi oraz pierożki gyoza przyrządzone z lokalnych produktów. Oczywiście, nie raz miałem okazję próbować ich w Polsce, jednak tam, na miejscu, to zupełnie coś innego!

Za punkt honoru uznałem także spróbowanie japońskiego street foodu. Trafiłem na takoyaki, czyli smażone kulki z ugotowanej wcześniej ośmiornicy obtoczone ciastem. Dla mnie kompletna nowość, a dla Japończyków standardowy posiłek niczym dla nas fast food (z tym że zdrowszy, zdecydowanie!). Po obiedzie koniecznie trzeba było wybrać się na deser ze słodkiej czerwonej fasoli oraz chrupki z wasabi. W jednej z cukierni, które odwiedziliśmy, pani pokazała mi kartkę żebym potwierdził, że zjem kupione ciastko tamtego dnia, ponieważ tylko na świeżo smakuje najlepiej.

Wszystko co dobre, szybko się kończy

Dwa tygodnie minęły zdecydowanie za szybko, ale podróż powrotna do Warszawy była wisienką na torcie! Zaprzyjaźniłem się ze stewardessą Dominiką, dzięki której zobaczyłem kokpit oraz trzymałem przez chwilę stery samolotu. Mimo, że od wyjazdu minęło już trochę czasu, ciągle wspominam miejsca, zdarzenia i poznanych tam ludzi. Jeśli czyta to ktoś z mojej rodzinki, mam do przekazania jedno – chcę tam koniecznie wrócić!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński