To trzeba wyjaśnić [nasz komentarz]
To trzeba wyjaśnić [nasz komentarz]
Jak przedstawia się sprawa złapania przestępcy na podstawie monitoringu, Czytelnicy Głosu mogli się przekonać na podstawie nagłośnionej przez nas sprawy pirata drogowego. Jego wyczyny zarejestrował jeden z internautów. Policja na podstawie zapisu nie potrafiła ustalić danych ani samochodu, ani kierowcy. Zrobili to dopiero internauci. I nie była to sprawa odosobniona. Stąd może łatwiej wezwać na komisariat poprzednich właścicieli samochodu. Pozostaje wierzyć, że sprawa zostanie szybko przez policję wyjaśniona.
Marek Rudnicki
Jadwiga i Andrzej (dane zmienione) znaleźli się w pętli przesłuchań, która zaczyna wyczerpywać ich cierpliwość. Zaczęło się banalnie, od sprzedaży samochodu Jadwigi. - 2 lutego sprzedaliśmy samochód, który był zarejestrowany na Jadwigę - opowiada Andrzej. - Nabywca tego auta na jednej ze stacji benzynowych w Szczecinie ukradł paliwo na kwotę 220 zł. Od tego dnia zaczął się nasz koszmar.
Bo mamy stare komputery
Andrzej wyjaśnia, że tuż po sprzedaży poszli do magistratu wyrejestrować pojazd.
- Na naszej umowie kupna/sprzedaży zostały postawione pieczątki, które świadczą o tym, że auto zostało formalnie wyrejestrowany w urzędzie miasta - mówi.
Już w kilka dni później, ku ich zdziwieniu, zostali wezwani na komisariat celem wyjaśnienia sprawy kradzieży paliwa na stacji paliw. Byli zdziwieni, ale grzecznie stawili się.
- Domyślaliśmy się, że być może nowy nabywca nie zarejestrował samochodu na siebie, a więc dlatego wzywali poprzednich właścicieli - mówi Andrzej. - Zastanawiałem się jednak, dlaczego urząd miasta nie odnotował w komputerze zmiany właściciela pojazdu. Złożyli wyjaśnienia i pokazali stosowne dokumenty.
Zostawili też kopie dokumentów związanych ze sprzedażą auta. Nie minęły trzy dni, gdy otrzymali kolejne wezwanie, tym razem na inny komisariat. Procedura przesłuchania powtórzyła się.
- Zadawano nam podobne pytania i też wzięto kopie dokumentu świadczącego o sprzedaży pojazdu. I tak zaczął się niemal cykl wezwań. Musieliśmy zwiedzić wszystkie komendy w Szczecinie i regionie. Na pytanie, dlaczego dostajemy co chwilę wezwania na inny komisariat poinformowano nas, że takie są procedury, a policja dysponuje starym sprzętem komputerowym. I dlatego wzywa osoby, które są najłatwiej dostępne.
Później była krótka przerwa, a kilka dni temu ponownie rozpoczęła się seria wezwań.
- Policja nęka nas telefonami oraz wezwaniami strasząc, że jak się nie stawimy to dostaniemy karę 10 tys. zł - mówi Andrzej. - Na tłumaczenie, że nie możemy o danej godzinie, bo pracujemy, słyszymy, że ich to nie obchodzi.
Wątpię by zapomniał
Spróbowaliśmy w sprawie Andrzeja i Jadwigi uzyskać odpowiedzi zarówno na policji, jak i w urzędzie miasta.
- Sprawa wymagałaby kontaktu z tą osobą lub chociaż podania numeru rejestracyjnego, aby sprawdzić czy rzeczywiście potwierdzono zgłoszenie zbycia na umowie i nie wpisano danych nabywcy do ewidencji komputerowej - ocenia sytuację Piotr Gonerko, zastępca dyrektora Biura Obsługi Interesantów w Urzędzie Miasta Szczecin i dodaje: - Raczej wątpię, bo jest to prosta sprawa, aby pracownik zapomniał o wpisaniu do komputera danych nabywcy.
Bo ten drugi nie zarejestrował
Policja zwraca natomiast uwagę na fakt, że potencjalny nowy nabywca pojazdu mógł nie zarejestrować samochodu na siebie. Stąd nadal widnieją w komputerze dane poprzedniego właściciela. Obiecuje dokładnie zbadać sprawę. Sugeruje też, że funkcjonariusze korzystają z CEPIK-u, czyli Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Skoro tam nie przesłano danych, to widnieją w nim jedynie dane poprzedniego właściciela. Do sprawy będziemy wracać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?