Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o buciki

Mariusz Parkitny, 11 lutego 2006 r.
Buciki dla dwulatka nadal są w posiadaniu Mirosława W. Nasz Czytelnik zapowiada, że nie zrezygnuje z walki o ich wymianę na nowe.
Buciki dla dwulatka nadal są w posiadaniu Mirosława W. Nasz Czytelnik zapowiada, że nie zrezygnuje z walki o ich wymianę na nowe. Marcin Bielecki
Nasz Czytelnik twierdzi, że powiatowy rzecznik konsumenta zlekceważył jego sprawę. - Przeanalizowaliśmy ją rzetelnie, ale nie mogliśmy pomóc z winy samego petenta - odpowiada Longina Kaczmarek. Sprawa dotyczy dziecięcych bucików o wartości 79 zł. Dla swojego dwuletniego dziecka kupił je Mirosław W. (nazwisko do wiadomości redakcji) w październiku 2004 r.

- Dziecko zaczęło w nich chodzić wraz z nastaniem pierwszych mrozów. W okresie intensywnie padającego śniegu stwierdziłem, że przemakają. Dziecko przychodziło do domu z mokrymi stopami. Taka sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie - mówi Mirosław W.

Dwie sprzeczne opinie

Pod koniec marca po raz pierwszy zareklamował buciki u sprzedawcy. Ten odmówił powołując się na opinię rzeczoznawcy. Nasz Czytelnik zamówił opinię u innego rzeczoznawcy, który potwierdził jego zarzuty.

- ... stwierdzam, że lewa półpara buta jest odklejona na czubku cholewki natomiast cała para ma tendencję przenikania i chłonięcia wody. Wina więc leży po stronie producenta ponieważ zastosował nieodpowiednią skórę do produkcji cholewek - czytamy w opinii rzeczoznawcy Wojciecha Węgielnika.

Według niego reklamacja jest zasadna, a klientowi "należy się naprawa obuwia lub wymiana na nowe lub zmniejszenie kosztów zakupu za porozumieniem stron". Sprzedawca po raz kolejny nie uznał jednak reklamacji. W połowie maja 2005r. Mirosław W. zwrócił się o pomoc do powiatowego rzecznika konsumenta w Szczecinie z prośbą o pomoc.

- Czekałem do lipca, ale nikt się ze mną z biura rzecznika nie skontaktował. Sam zadzwoniłem do nich. Poradzono mi kontakt z ich rzeczoznawcą - mówi Mirosław W. - Gdy przyszedłem pod koniec pracy urzędu, okazało się, że rzeczoznawca już sobie poszedł i przyjmuje tylko raz w miesiącu. Poczułem się jak intruz.

Skargi do prezydentów

Po tej sytuacji nasz Czytelnik napisał skargi na działanie rzecznika do wiceprezydentów Szczecina: Anny Nowak i Zbigniewa Zalewskiego. W ostrych słowach napisał, że jest rozczarowany i zawiedziony postawą pracowników biura. Prezydenci po zbadaniu sprawy nie dostrzegli błędu w postępowaniu biura rzecznika konsumentów.

Chodzi o termin

Spór rozbija się głównie o termin zgłoszenia reklamacji sprzedawcy. Zgodnie z prawem kupujący musi zgłosić ją w ciągu dwóch miesięcy od ujawnienia wady.
Według rzecznika konsumentów Mirosław W. nie dopełnił tego obowiązku.

- Świadomie i celowo nie skorzystał z bezpłatnego dyżuru rzeczoznawców w Inspekcji Handlowej, o czym był informowany. Zajęliśmy się sumiennie jego sprawą, jak każdą inną. Ale nie było podstaw do uwzględnienie gwarancji. Tym bardziej, że klient żądał wymiany butów na większe, aby dziecko mogło nosić je na przyszły rok. To niedopuszczalne. - mówi Longina Kaczmarek. - Choć byłam na urlopie wysłuchałam pana W., ale on jedynie krzyczał i groził.

Mirosław W. zaprzecza. W żadnym ze swoich pism nie napisał ile czasu minęło od zauważenia wady bucików do zgłoszenia gwarancji.

- To na jakiej podstawie rzecznik twierdzi, że minęły dwa miesiące - pyta Mirosław W.

- Na takiej, że problem został zgłoszony dopiero na wiosnę, a dziecko chodziło w bucikach kilka miesięcy wcześniej - odpowiada Longina Kaczmarek. - Staraliśmy się pomóc temu panu, ale nie z naszej winy jest to niemożliwe. Jeśli jest pewny swoich racji nie odda sprawę do sądu.

Mirosław W. nie wyklucza, że sprawa trafi do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński