Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o blokadę. Kierowca będzie walczył ze strażą miejską

Tobiasz Madejski
Straż miejska uważa, że mandat kierowcy się należał. Ale kierowca zamierza się bronić. Źródłem niezgody jest nieprecyzyjnie opisany znak drogowy.
Straż miejska uważa, że mandat kierowcy się należał. Ale kierowca zamierza się bronić. Źródłem niezgody jest nieprecyzyjnie opisany znak drogowy. archiwum
Po wprowadzeniu zakazu parkowania na Rynku Siennym w Szczecinie, zwiększyła się liczba patroli straży miejskiej w okolicy Starego Miasta. Funkcjonariusze wciąż znajdują auta niepoprawnie zaparkowanie. Skutkuje to wystawianiem mandatów i zakładaniem blokad na koła. Większość kierowców pokornie płaci kary. Ale nie wszyscy.

Grzegorzowi Liberskiemu, właścicielowi forda założono blokadę na koła w środowy ranek. Liberski postawił auto obok Nowego Rynku, żeby rozładować towar. Stanął około metra za znakiem zakazu ruchu. "Nie dotyczy dostawców do godziny 10". Kierowca nie zgadza się z mandatem i zamierza walczyć o swoje.

- Przyjechałem rano, przed dziesiątą, żeby rozładować towar. Potem miałem do załatwienia kilka formalności, niestety jak to bywa w takich przypadkach trochę to potrwało - relacjonuje Liberski.
W czasie nieobecności kierowcy na koło jego auta została założona blokada. Kiedy Grzegorz Liberski wrócił, musiał dzwonić po funkcjonariuszy i prosić o interwencję. Kierowca zamierzał wyjaśnić sytuację i przedstawić swoje racje.

- Jest znak informujący o zakazie ruchu, obowiązujący od godziny 10. Nie ma napisane do której. Ja wjechałem przed 10, żeby rozładować towar. Później auto nie było w ruchu, stało zgodnie z przepisami. Wszystko było więc zgodne z prawem - mówi Liberski.

Zdaniem straży miejskiej, kierowca nie ma racji.

- Jest znak o zakazie ruchu, więc kierowca nie powinien tu stać po godzinie 10. Nawet jeśli wjechał przed tą godziną, żeby rozładować towar. Tak nie zrobił, dlatego został ukarany - mówi Kinga Lisewska, interweniująca w sprawie kierowcy.

Sam znak nie precyzuje sytuacji. Przedstawia zakaz ruchu i dopisek, że nie dotyczy aut do rozładunku i obowiązuje od godziny 10. Nie uściśla do której. Stąd nieporozumienie.

- To nie nasza wina. Nie my ustawiamy znaki, my jesteśmy odpowiedzialni za sprawdzanie czy samochody stoją zgodnie z przepisami - mówi Lisewska.

Wątpliwości kierowcy budzi nie tylko sama kara, ale także metoda jej wykonania.

- Jeśli już przyjąć, że blokowałem ruch, to dlaczego nie dostałem karteczki z informacją za wycieraczkę, tylko blokadę na koła? Jeśli dostałbym taką informację, to z czasem kiedy przyszedłem do auta mógłbym odjechać. W tej sytuacji jednak musiałem czekać na straż miejską pół godziny i w myśl funkcjonariuszy stale blokowałem ruch - mówi kierowca.

Straż miejska odpowiada na ten zarzut mało rozsądnej interwencji.

- Ja jestem funkcjonariuszem, do mnie należy karanie kierowców w takich wypadkach i to ja decyduje czy zostawiam kartkę za wycieraczką czy zakładamy blokadę - mówi funkcjonariusz, który założył blokadę na koło auta Liberskiego.

Kierowca dostał sto złotych mandatu i pięć punktów karnych. Zamierza jednak odwołać się od kary i walczyć o anulowanie mandatu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński