Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spojrzenia młodych

Redakcja
W tej rubryce drukujemy prace członków Klubu Młodych Dziennikarzy szczecińskiego Pałacu Młodzieży.

Komputer zamiast klocków

Dla wielu dorosłych sztuka obsługiwania komputera jest czarną magią. Nawet ludzie po studiach gubią się w stertach plików i katalogów. Tymczasem nawet kilkuletnie dzieci czują się w tym gąszczu, jak ryby w wodzie.
W domu ze zdziwieniem obserwuję jak moja siostra, pięcioletnia Ula, sama włącza gierki. Jak znajduje odpowiednie pliki? Po prostu pamięta, gdzie się znajdują! Gdy zmienię ich położenie, bez kłopotu dociera do swoich programów. Grzesiu chodzi do pierwszej klasy. Podglądając starszych braci nauczył się kopiować, usuwać i przenosić dokumenty.
Dla mego najmłodszego rodzeństwa komputer stał się ulubioną "zabawką". Spędza przed nim mnóstwo czasu. Ulę i Grzesia trudno oderwać od ekranu, choć muszę przyznać, że chętnie przystają na propozycję zabaw ze starszymi braćmi. Ile czasu muszą spędzać przy komputerach jedynacy?
Schorzenia kręgosłupa, choroby oczu oraz inne komplikacje, to bezsilny straszak. W naszym domu największym problemem jest to, że mamy tylko jeden komputer.

Adam Perskawiec Gimn. nr 21, kl. III g

Nieudane łowy

Indywidualista. Czyli kto? Powtarzając za słownikiem, to człowiek odznaczający się właściwym sobie sposobem zachowania się, mający odrębne, indywidualne poglądy, niechętny zbiorowemu działaniu i podporządkowaniu się komuś lub czemuś.
Jakoś nie mam powodów, by stwierdzić, że w moim środowisku indywidualiści ubarwiają życie. Kilka lat temu do tej grupy zaliczałam osoby z niebanalnymi fryzurami, czy dziwaczną biżuterią lub "sensacyjnymi" poglądami. Przez takie skojarzenia raczej nadwerężałam znaczenie cytowanego określenia.
Czy indywidualista musi wyróżniać się pośród tłumu? Nie.
Czy musi w jakiś szczególny sposób wykazywać się swoją odrębnością? Nie. Przecież indywidualiście nie zależy na tym, żeby każdy go rozumiał.
On myśli przede wszystkim dla siebie. Nie zaskakuje kontrowersyjnymi naszywkami na spodniach, nie lekceważy manifestacyjnie innych. Indywidualistę da się rozpoznać, gdy się go pozna. Trudno takich spotkać. Szkoda.

Agnieszka Szelega II LO, kl. IV e

Niezależni, nieświadomi

Być niezależną. Co to właściwie znaczy: "być wolną". Wolną - jakim sensie? Swobodną, samodzielnie podejmującą decyzje? Działającą na swój rachunek? Czy można być wolnym, niezależnym uczniem? Teoretycznie chyba tak. A w codziennym życiu?
Szkoła. Nasz "drugi dom", w którym zdobywamy wiedzę, zawieramy znajomości. Miejsce, w którym zaczynamy tworzyć własną hierarchię wartości, ale przecież zawsze jesteśmy zależni - mniej lub bardziej - od pedagoga. On uczy i ocenia nas. Relacja uczeń-nauczyciel rzadko jest zbliżona do partnerskiej. Oczywiście, partnerstwa nie rozumiem tak, by nauczyciel i uczeń mieli równe prawa. Myślę o atmosferze, o więzi, o szanowaniu poglądów, gotowości zrozumienia różnych racji, o tolerancji.
W szkolnej rzeczywistości bywa różnie. Każdy przekonał się o tym na własnej skórze. Dotkliwa niekiedy zależność od nauczyciela wcale jednak nie musi być taka zła. Bo przecież mobilizuje nas do pracy, zmusza do rozwijania zainteresowań, uzdolnień, poznawania świata. Często nie zdaję sobie sprawy z tego, że ktoś lub coś na mnie oddziałuje. Czy mam się przed tym bronić, czy pozostawać bierną? Nie wiem. Ale zdaje mi się, że takie wpływy mogą być zjawiskiem pozytywnym.

Dominika Kimaty Gimnazjum nr 23, kl. III d

Pod presją

Wtorek. Pierwsza lekcja - matematyka. Nauczyciel nie przychodził. Może będzie zastępstwo? Poczekaliśmy parę chwil i poszliśmy do stołówki. Przypadkowe "okienko" wywołało zupełnie niespodziewaną rozmowę o relacjach dzieci-rodzice, zwłaszcza gdy chodzi o szkolne oceny.
Drażliwy temat zaczęła Ola. Powiedziała, że rodzice stawiają przed nią duże wymagania, którym niekiedy nie potrafi sprostać. Chociaż bardzo się stara, rodzice zawsze chcą, aby było jeszcze lepiej i rzadko ją chwalą. Na tym właśnie tle pojawia się w jej domu wiele konfliktów. Gdy przyniesie "trójkę" krzyczą, pytają z pretensją: Dlaczego nie dostałaś "czwórki"? Gdy zdobędzie ten właśnie stopień, słyszy: Czemu nie piątka?
Po jej wyznaniach odblokowaliśmy się. Każdy wyrzucił z siebie to, co mu leżało na sercu. Okazało się, że meczą nas podobne zmory, że czujemy, iż nie sprostaliśmy oczekiwaniom rodziców. Często brakuje nam pochwały, zachęty. Rozczarowanie samym sobą, żal do mamy i taty powodują utratę wiary we własne możliwości, zmniejszenie poczucia własnej wartości. I coraz bliżej do depresji.
Jak do niej nie dopuścić? Doszliśmy do wniosku, że warto szczerze porozmawiać z rodzicami o tych kłopotach. Może być trudno, ale musimy próbować. Być może oni nie wiedzą o presji, jaką na nas wywierają? Ta godzina zwierzeń bardzo nas zbliżyła. Łatwiej teraz nam mówić o trudnych sprawach. Cała klasa jest wdzięczna Oli...

Sandra Sekuła Gimnazjum nr 16, kl. II

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński