Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spójnia zaczyna grać coraz lepiej. Strata do czołówki jest niewielka

Grzegorz Drążek
Wyniki Spójni Stargard cieszą kibiców i zawodników. Na zdjęciu Karol Pytyś (z piłką).
Wyniki Spójni Stargard cieszą kibiców i zawodników. Na zdjęciu Karol Pytyś (z piłką). Tadeusz Surma
Spójnia Stargard wygrała trzy kolejne mecze ligowe i pnie się w tabeli. O grze stargardzkiego pierwszoligowca nie decyduje jeden zawodnik. Rozkręca się cały zespół.

W minioną sobotę koszykarze Spójni Stargard zagrali z Legią Warszawa. Po emocjonującym spotkaniu, w którym do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, zwyciężyli stargardzianie 82:80.

Mecz ten pokazał, że Spójnia jest w stanie skutecznie rywalizować z najmocniejszymi drużynami I ligi. Pokazał też, że w stargardzkiej drużynie jest wielka chęć zwyciężania. Zawodnicy nie odpuszczali w żadnej sytuacji i dzięki ambitnej grze pokonali jednego z faworytów.

W Spójni pierwszoplanowymi postaciami byli Łukasz Pacocha i Arkadiusz Soczewski. Pierwszy z nich odpowiadał za konstruowanie akcji w ataku i zdobywanie punktów. Rzucił ich 27, a dodatkowo w statystykach zapisano mu dziesięć asyst. O tym, że mocno dał się we znaki rywalom, świadczy także to, że osiem razy zawodnicy Legii go faulowali. Pacocha po słabszym początku sezonie najwyraźniej łapie formę. Kilka dni wcześniej, w wygranym wyjazdowym spotkaniu z Basketem Poznań, rzucił 24 punkty, miał trzy asysty i cztery zbiórki.

O zwycięstwie z Legią zadecydowała nie tylko jego skuteczna gra. To też zasługa Soczewskiego, który rzucił 14 punktów, miał dziewięć zbiórek, a przeciwnicy faulowali go pięć razy. W decydujących momentach wykorzystał trzy z czterech rzutów osobistych. W kolejnym spotkaniu w tym sezonie silny skrzydłowy nie bał się rzutów z dystansu. Legii rzucił dwie trójki, a w sumie w tym sezonie wykorzystał pięć z trzynastu prób z dystansu. Soczewski grozi już nie tylko rzutami z półdystansu, dzięki czemu trudniej go upilnować. Taka sytuacja może tylko wyjść na korzyść Spójni.

W meczu z Legią więcej minut na boisku niż w poprzednich spotkaniach spędził Rafał Bigus. Spotkanie rozpoczął jako rezerwowy, ale jak już wszedł na parkiet, to był na nim długo. W sumie zagrał przez 35 minut i rozegrał jeden z lepszych meczów w tym sezonie. Center Spójni robił to, co potrafi najlepiej, czyli zbierał piłkę pod koszami. Miał jedenaście zbiórek. Rzucił też 7 punktów, w tym dwa ważne osobiste w samej końcówce dogrywki.

Problemem Spójni wciąż pozostają błędy w rozegraniu akcji ofensywnych. Tym razem podopieczni trenera Wiktora Grudzińskiego mieli 16 strat, co i tak nie jest najgorszym wynikiem w porównaniu do wcześniejszych meczów. Nie ma jednak równowagi między stratami a przechwytami, których zespół zanotował tylko siedem.

W piątek i sobotę rozegrana zostanie siódma seria spotkań w I lidze koszykarzy. Spójnia 31 października zmierzy się na wyjeździe z Mickiewiczem Katowice i po trzech kolejnych zwycięstwach tym razem to ona wystąpi w roli faworyta. Najbliższy przeciwnik stargardzkiego zespołu wygrał dotychczas tylko raz, a pięć meczów przegrał. Cel przed Spójnią na sobotni mecz może więc być tylko jeden - zwycięstwo.

W innych spotkaniach siódmej kolejki zagrają: Legia Warszawa z Sokołem Łańcut, Śląsk Wrocław z Miastem Szkła Krosno, GKS Tychy ze Zniczem Basket Pruszków, Nysa Kłodzko z GTK Gliwice, Astoria Bydgoszcz z ACK UTH Rosa Radom, Basket Poznań z Notecią Inowrocław i Pogoń Prudnik z SKK Siedlce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński