Zasady przyznawania stypendium szkolnego reguluje ustawa o systemie oświaty i uchwała Rady Miejskiej z marca ub.r., w sprawie regulaminu udzielania pomocy materialnej o charakterze socjalnym.
Dajcie na buty i spodnie!
Jeden z gimnazjalistów otrzymał bony o wartości 20 zł i 30 zł.
- Sama wychowuję syna. Miesięczny dochód mam niewielki, więc bardzo ucieszyliśmy się z pomocy - opowiada matka ucznia. Rodzina postanowiła jednak wcześniej ustalić, co jest najbardziej potrzebne. Zdziwili się bardzo, gdy zobaczyli listę wyznaczonych sklepów.
W decyzji przyznającej stypendium przeczytali, że do dyspozycji mają dwie księgarnie, hurtownię m.in. z artykułami papierniczymi, sklep przemysłowo-sportowy i odzieżowy.
- Syn pokazał mi swoje przybory szkolne i oboje stwierdziliśmy, że to co ma, wystarczy mu jeszcze na te dwa i pół miesiąca nauki. Nie potrzebował zapasu zeszytów i ołówków - twierdzi pani Irena. - Największą trudnością finansową dla mnie, matki samotnie wychowującej dziecko, jest zakup odzieży na nowe pory roku - dodaje matka.
Dlatego postanowili skorzystać z asortymentu sklepu sportowego i odzieżowego.
- Chciałem kupić jakąś sportową bluzę lub spodnie, bo z większości ubrań już wyrosłem. Niestety, na miejscu okazało się, że ceny przeważnie przewyższają wartość bonów - opowiada nam Miłosz.
Ale prawdziwego szoku doznali nasi rozmówcy w sklepie odzieżowym, gdzie na półkach w większości można było znaleźć kaftaniki i niemowlęce śpioszki.
Boją się, że podpadną
Po interwencji Czytelników, postanowiliśmy osobiście sprawdzić, czy w wyznaczonych sklepach można pożytecznie zrealizować stypendialne bony. W sklepie sportowym wybór sportowych bluz był imponujący. Zgadzały się także rozmiary dla gimnazjalisty. Niestety, ceny były znacznie wyższe od wartości bonów. Najtańsza bluza, którą pokazała nam sprzedawczyni kosztowała 55 zł.
W sklepie przy ul. Dziwnowskiej trudno było coś wybrać dla ucznia gimnazjum. Poprosiliśmy więc sprzedawczynię o wskazanie największych rozmiarów spodni.
- Mamy jeansy rozmiar L, czyli ok. 164 wzrostu. Trzeba mierzyć - usłyszeliśmy od ekspedientki.
Wszystkie prezentowane spodnie kosztowały ponad 50 zł. Rzeczywiście większość towaru na półkach była przeznaczona dla niemowląt.
Rodzice, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że nie interweniują w sprawie zmiany sklepów, bo boją się, że "jak podpadną, to następnym razem nie dostaną stypendium" i proszą o anonimowość.
Bo tam było najtaniej
O wyjaśnienia poprosiliśmy burmistrza Bronisława Karpińskiego, którego podpis i pieczątka widniały pod wydaną decyzją. Ze sprawą zostaliśmy skierowani do Bożeny Górskiej, dyrektora Gminnego Zespołu Obsługi Oświaty w Kamieniu Pomorskim.
Dyrektor nie kryła zdziwienia.
- Nie mieliśmy dotąd żadnych interwencji w tej sprawie - powiedziała "Głosowi". - Członkowie stypendialnej komisji wybrali sklep sportowy, bo to jedyny w mieście z takim zaopatrzeniem a sklep odzieżowy został wskazany ze względu na niskie ceny.
Pani dyrektor przekonywała także, że forma bonów jest atrakcyjnym rozwiązaniem. Stypendyści nie muszą przy zakupach wydawać własnych pieniędzy.
- Byliśmy z burmistrzem Karpińskim w sklepie odzieżowym. Zastaliśmy na miejscu kilku uczniów, którzy byli zainteresowani realizacją bonów w tym miejscu. Właściciel sklepu powiedział, że do niego także nie trafiały skargi a towar będzie uzupełniany od poniedziałku - dodaje Bożena Górska.
Dowiedzieliśmy się także, że właściciel sklepu wskazywał na możliwość zaopatrzenia w drugim punkcie. Takiej informacji nie ma jednak w decyzjach z listami wymienionych sklepów. Dyrektor Górska choć przyznała, że jest tam rzeczywiście najwięcej towarów dla niemowląt, nie odpowiedziała, czy komisja będzie wnioskować o zmiany na liście sklepów.
- Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony - podsumowała.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?