- Od lat w tym miejscu sprzedawane były muszle i bursztyny. Teraz z daleka już straszą pomarszczone twarze i robaki. To wstrętne - mówi oburzona Alicja Wercel z Kalisza.
Podobnego zdania jest Danuta Mazur. Kobieta opowiada, że na stoisko trafiła przypadkiem. Nie wiedziała, co jest tam wyeksponowane. - Weszłam za namową wnuczki. Nie zorientowałam
się, że stojąca obok para kupuje plastikowego penisa. Mała od razu zapytała co to? A
ja cała czerwona ze wstydu musiałam przy ludziach tłumaczyć, że jest to "coś" do siusiania - opowiada zażenowana babcia.
Inna turystka zwraca uwagę na kolejny pamiątkarski "hit" lata. Chodzi o ułożone w koszach wielkie włochate pająki. - Moja córka tak potwornie boi się tych stworów, że za każdym razem kiedy mijamy stoisko, przechodzimy na drugą stronę - opowiada Anna Neszczyńska z Łodzi.
Uwagi turystów ze spokojem przyjmuje obsługująca stoisko dziewczyna. - Nie zauważyłam, żeby nasze pamiątki jakoś szczególnie kogoś bulwersowały - twierdzi Joanna Kuśnierek. -
Ludzie, co prawda wchodzą tu nie tylko po zakupy, ale zaglądają także, aby pośmiać się z dziwnych rzeczy - przyznaje sprzedawczyni.
Państwowa Inspekcja Handlowa przyznaje, że w tym przypadku nie ma podstaw prawnych do wszczęcia interwencji. "Kojarzący się" towar tak jak i każdy inny asortyment zgodnie z ustawą o swobodzie działalności gospodarczej, podlega jedynie kontroli oznakowania.
- Handel takimi towarami, to z jednej strony kwestia dobrego smaku sprzedawcy, a z drugiej wyrozumiałość klientów. Ze względu na wakacyjną specyfikę warto chyba spojrzeć na tę sprawę z przymrużeniem oka - radzi Beata Manios z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Szczecinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?