Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w wigilię. Mieszkańcy od dawna przestrzegali przed tą tragedią, także na łamach "Głosu".

Marek Łagocki
Mieszkańcy wieżowca przy ulicy Rydla nie przechodzą obojętnie obok tego mieszkania. Dobrze wiedzą co siętutaj wydarzyło w wigilię.
Mieszkańcy wieżowca przy ulicy Rydla nie przechodzą obojętnie obok tego mieszkania. Dobrze wiedzą co siętutaj wydarzyło w wigilię. Fot. Marek Łagocki
W piątek, 24 grudnia po południu w jednym z mieszkań wieżowca przy ul. Rydla doszło do zabójstwa. W mieszkaniu przy Rydla podczas libacji zginął 50-letni mężczyzna.

Podczas libacji alkoholowej wybuchła awantura, w której wzięli udział wszyscy uczestnicy wigilijnej popijawy. W momencie, kiedy jeden z sąsiadów usłyszał hałasy, zaalarmował policję.

Funkcjonariusze po kilku minutach zjawili się w mieszkaniu. Jednego z uczestników imprezy znaleźli leżącego na podłodze. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia stwierdził zgon mężczyzny. Policjanci zatrzymali trzech mężczyzn i jedną kobietę przebywających w mieszkaniu, w tym najemcę lokalu oraz jego konkubinę. Najprawdopodobniej wszyscy byli pijani.

- Jeden z zatrzymanych był bardzo agresywny i wymachiwał rękoma - opowiadał nam mieszkaniec bloku.

Prawdopodobnie mężczyzna, który zginął został pobity. Policja, tłumacząc się dobrem śledztwa, nie udziela szczegółowych informacji, a jedynie potwierdza, że zdarzenie miało miejsce. Denat był znany policji, ponieważ był bezdomnym mężczyzną krążącym po okolicy.

Wiedzieliśmy, że do tego dojdzie

Mieszkańcy bloku przy ul. Rydla od wielu lat użerają się z uciążliwym lokatorem, który urządza libacje alkoholowe z okolicznymi pijaczkami. Niemal każdej nocy przeżywają gehennę. Mieszkanie mężczyzny jest zniszczone. Powodem są zapewne częste libacje, na które przychodzą bezdomni z okolicy. Jak mówią mieszkańcy, upijają się, a później demolują wszystko dookoła.

O sprawie lokatora pisaliśmy na łamach naszej gazety 17 listopada tego roku i nic od tamtego momentu się nie zmieniło.

- Tutaj bardzo często dochodzi do awantur - powiedział reporterowi "Głosu" jeden z mieszkańców, który chce pozostać anonimowy. - Teraz ta tragedia. Wiedzieliśmy, że w końcu w tym mieszkaniu dojdzie do takiego nieszczęścia. Mimo naszych interwencji nikt nie reagował. Czasem przychodził dzielnicowy a czasem przyjeżdżał patrol, ponieważ zakłócana była cisza nocna. Nic to nie dawało.

Według mieszkańców, bałagan i brud za drzwiami feralnego lokalu sprawiły, że w pionie pojawiły się karaluchy.

- Bezdomni po libacjach śpią na klatce, i ją zanieczyszczają. Często pijani mylą się i chwytają za klamki do innych mieszkań - dodaje Czytelnik.

Eksmisja

Mieszkańcy przekonują, że wielokrotnie zgłaszali problem do zarządcy - Wojskowej Agencji Mieszkaniowej.

- Co kilka tygodni przeprowadzamy kontrole oraz wizje lokalne lokalu w tym wieżowcu - tłumaczył 16 listopada Wojciech Kubis, doradca prezesa WAM w Warszawie. - Poważne problemy z lokatorem zaczęły się przed rokiem. W styczniu była pierwsza interwencja, gdzie najemca został poinformowany o należytym zachowaniu. Mimo tego wpływały kolejne skargi. Na początku maja odbyła się kolejna analiza sytuacji, a pod koniec miesiąca odbyła się kolejna wizja lokalna. W międzyczasie jeden z mieszkańców zgłosił oficjalne doniesienie do Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Obecnie jest prowadzona sprawa związana z eksmisją tego mężczyzny.

Policja i prokuratura ustalają okoliczności zdarzenia. Osoby zatrzymane pozostaną w areszcie do momentu wyjaśnienia sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński