Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć dziecka w Szczecinie. Dlaczego doszło do tragedii? "Tak bardzo chciała je wychować"

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Fot. StockSnap from Pixabay
- To co się wydarzyło jest dla nas tak wielkim szokiem, że same sobie nie potrafimy z tym poradzić. Nic nie wskazywało, że może dojść do takiej tragedii - mówi dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Policach. W niedzielę podopieczna placówki miała udusić 5-miesięczne dziecko.

25-latka z Polic od wtorku przebywa w areszcie tymczasowym. Przyznała się do winy. Do tragedii doszło niedzielę w Szczecinie. Według dotychczasowych ustaleń dziecko zostało uduszone.

W internecie od razu wylał się hejt na dziewczynę. Jej historia życia nie jest jednak prosta jakby niektórzy chcieli. Nie była zdemoralizowaną dziewczyną. Nie miała problemów z alkoholem, czy narkotykami. Sprawa wygląda na rodzinną tragedię.

Była bardzo młodą matką. Miała już dwoje dzieci. Kilka lata temu zostały jej odebrane.

- Nie radziła sobie z rolą matki. Dlatego dzieci zostały jej odebrane. Jedno trafiło do ojca, drugie umieszczono w pieczy zastępczej. Tu nie było problemów alkoholowych, czy narkotykowych. Cały czas była pod naszą opieką. Zawsze pracujemy z rodziną nad powrotem dzieci do domu, ale ona nie była jeszcze absolutnie gotowa, żeby te dzieci odzyskać - mówi nam Marta Tokarski, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Policach.

Pracownicy socjalni na bieżąco monitorowali sytuację dziewczyny. Dlatego wiedzieli, że półtora roku temu zaszła w ciążę po raz trzeci.

- I od tego momentu znów była pod naszą, taką bardziej szczególną opieką. Były z nią prowadzone rozmowy odnośnie przyszłości, czy chce go wychować - dodaje dyr. Tokarski.

ZOBACZ TEŻ:

Pracownicy zauważyli pozytywną zmianę u kobiety

Bardzo chciała wychować dziecko. Były też plany, aby starsze dziecko znów do niej wróciło.

- Ona taką gotowością się wykazywała. Był asystent rodziny i była praca socjalna. Kontakt był cały czas. Naprawdę współpracowała z nami bardzo dobrze. Wszystkie zalecenia, pomysły wypełniała. Była gotowa do podjęcia pracy. Bardzo się angażowała jeszcze przed urodzeniem trzeciego dziecka, aby poprawić warunki mieszkaniowe. Także po urodzeniu dziecka współpracowała cały czas z pracownikiem socjalnym i asystentem rodziny. Dziecko planowała oddać do do żłobka i pójść do pracy. Wszystko zmierzało ku dobremu. Naprawdę wykonała kawał roboty, aby mieć do dziecko przy sobie. Naprawdę się starała, pracowała nad sobą, nad swoją przyszłością. Mieliśmy nadzieję, że małymi krokami będziemy pracować nad powrotem starszego dziecka do domu. Wydarzyła się jakaś tragedia, jakiś dramat, nie wiemy co się stało - dodaje dyrektor.

Do tragedii doszło w niedzielę

Jeszcze w czwartek była w Policach załatwiać sprawy z mieszkaniem i szczepieniem dziecka. Na weekend pojechała do Szczecina. Jakiś czas temu poznała tu chłopaka. Miała z nim i dzieckiem spędzić weekend.

- Wiedzieliśmy, że kogoś poznała. Ma do tego prawo. Nie znaliśmy tego mężczyzny - dodaje dyrektor.

W niedzielę wieczorem zadzwoniła na pogotowie, że coś stało się dziecku. Karetki i policja przyjechali do kamienicy przy ulicy E. Plater. Dziecko leżało w wózku. Lekarz zauważył, że ma ślady wskazujące, że zmarło kilka godzin wcześniej i to nie z przyczyn naturalnych. Miało ślady duszenia.

Więcej o przyczynie zgonu będzie wiadomo po sekcji zwłok. Sprawę bada prokuratura.

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński