Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć Duńczyka wciąż tajemnicą

Mariusz Parkitny
Andrzej Szkocki
Mimo sekcji zwłok, nie poznamy na razie przyczyny śmierci Michaela J., pobitego przez nieznanych sprawców.

Prokuratura bada, czy do zgonu 26-latka mogli przyczynić się interweniujący policjanci i ratownicy medyczni. Michael J. został pobity przez nieznanych sprawców w połowie czerwca. Zmarł w szpitalu po czterech dniach. Pogrzeb odbędzie się prawdopodobnie w Danii.

W środę odbyła się sekcja zwłok. W większości przypadków tuż po zakończeniu badania, biegli podają wstępną przyczyną śmierci. Ale w przypadku Michaela J. tak nie było.

- Przyczynę śmierci biegli opiszą dopiero w pisemnej opinii - mówi "Głosowi" prok. Barbara Kaszucka-Klimczyk, szefowa Prokuratury Szczecin-Śródmieście.

Taka opinia będzie znana dopiero za kilka tygodni. Prokuratura nie chce powiedzieć, czy patologom nie udało się ustalić jeszcze przyczyny zgonu i muszą zrobić dodatkowe badania, czy nie chcą na razie informować opinii publicznej o wynikach.

- Więcej w tej chwili powiedzieć nie mogę - dodaje prok. Kaszucka-Klimczyk.

Tragicznej nocy Michael J. był pijany. Nie wykryto obecności środków odurzających.

Do tragedii doszło w w nocy z 18/19 czerwca na ul. Nałkowskiej w Szczecinie. Michael J. bawił się ze znajomymi. Ktoś pobił go, gdy oddalił się od towarzystwa. Według niektórych świadków doszło do szarpaniny, gdy na miejsce przyjechała policja. Według niektórych, funkcjonariusze byli agresywni i skuli mężczyznę kajdankami. Ale niewykluczone, że to Michael J. był agresywny.

Prokuratura nie przesądza jeszcze kto ma rację. Policję zawiadomili sąsiedzi, którzy zauważyli leżącego mężczyznę. Codziennie prokurator przesłuchuje po kilku świadków. Nie wiadomo, czy ich relację będą wiarygodne. Do interwencji policji i pogotowia doszło w nocy. Podobno świadkowie stali na balkonach, ale nie wiadomo, czy to co widzieli było pobiciem mężczyzny przez funkcjonariuszy, czy jedynie próbą skucia agresywnego mężczyzny.

Michael J. zmarł w szpitalu tydzień po pobiciu. Od urodzenia mieszkał w Szczecinie na os. Majowym. Jego matka jest Polką, a ojciec Duńczykiem. Dlatego miał dwa obywatelstwa. Sześć lat temu wyjechał do Danii. Często odwiedzał rodzinę i kolegów w Szczecinie.

Po śmierci Michaela, przyjaciele zorganizowali marsz milczenia przeciwko przemocy. Około 200 osób przeszło ulicami osiedla na miejsce zbrodni i złożyli kwiaty.

W kwietniu br. w Dąbiu zabito małżeństwo polsko-duńskie. Sprawców nie złapano. Prokuratura nie łączy obu spraw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński