Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupy ognia w wieżowcu

Anna Starosta, 14 stycznia 2006 r.
- Było już późno, spałem, jak to wszystko się zaczęło. Musiała mi się zsunąć kołdra i spaść na piecyk. Od tego się zaczęło. Potem zajął się dywan, meble. W parę minut wszystko stanęło w płomieniach. Nie miałem siły dotrzeć do drzwi wejściowych - opowiada o nocnym dramacie Kazimierz Zadworny, lokator mieszkania.
- Było już późno, spałem, jak to wszystko się zaczęło. Musiała mi się zsunąć kołdra i spaść na piecyk. Od tego się zaczęło. Potem zajął się dywan, meble. W parę minut wszystko stanęło w płomieniach. Nie miałem siły dotrzeć do drzwi wejściowych - opowiada o nocnym dramacie Kazimierz Zadworny, lokator mieszkania. Sławek Ryfczyński
Było tak groźnie, że ewakuowano wszystkich mieszkańców bloku.

- Widziałem, jak z palącego się mieszkania wybiegła przerażona kobieta - opowiada zdenerwowana lokatorka wieżowca. - Była masa dymu i żaru na korytarzach. Nie wiedzieliśmy czy schować się w mieszkaniu, czy uciekać.

Pożar wybuchł w nocy z czwartku na piątek, na III piętrze wieżowca przy ul. Matejki w Świnoujściu. Krótko po godzinie 23. lokatorzy mieszkający piętro wyżej usłyszeli dziwne odgłosy. Czuć było dym.

- Słychać było jakby łamanie desek, czy coś takiego - opowiada kobieta. - Mąż wyszedł na balkon i zobaczył słup ognia, który wydobywał się z niższego piętra. Ktoś z sąsiedniego bloku krzyknął do męża, że pali się w mieszkaniu pod nami. Byliśmy przerażeni. Mąż zadzwonił po strażaków.

Przyjechali natychmiast

Jak opowiadają lokatorzy bloku, strażacy przyjechali niemal natychmiast. Sytuacja była na tyle groźna, że ewakuowano czterdziestu mieszkańców.

- Nie było innego wyjścia - zapewnia st. kpt. Iwona Osińska, oficer prasowy komendanta straży pożarnej w Świnoujściu. - W budynku było pełno dymu, a z mieszkania wydobywały się płomienie.

Panika na piętrze

Na klatce schodowej na III piętrze wybuchła panika.

- Od dymu i gorąca nie można było wytrzymać - opowiada jeden z lokatorów.
Właściciela mieszkania, 63-letniego mężczyznę, strażacy znaleźli leżącego przy drzwiach. Z podejrzeniem zatrucia czadem trafił do szpitala.

- Oprócz niego zabraliśmy dwie osoby - mówi dyspozytorka świnoujskiego pogotowia. - 58-letnią kobietę i 8-letnią dziewczynkę. Pierwsza ma oparzenia dróg oddechowych, skóry twarzy, tułowia i dłoni. U dziewczynki podejrzewano zatrucie czadem.

Spółdzielnia pomoże

Wczoraj mężczyzna czuł się już na tyle dobrze, że opuścił szpital. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji w farelce. Urządzenie dosłownie wtopiło się w dywan.

Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Słowianin", do której należy wieżowiec, obiecał pomoc pogorzelcom.

- Na razie szacujemy straty, ale na pewno wstawimy temu państwu okna w spalonym pokoju - powiedział prezes Mariusz Łukaszyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński