Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowacja ma euro. Ceny nie wzrosły

DOROTA MĘKARSKA
Zakupy na Słowacji to już od wielu miesięcy żaden interes dla Polaków. Większość produktów, nawet piwo, kosztuje tyle co u nas albo jest droższa. Wprowadzenie euro niczego tu nie zmieniło. Ale jeśli złotówka się umocni, to znów warto będzie odwiedzić tamtejsze sklepy.

Fakty

Fakty

Słowacja weszła do strefy euro 1 stycznia. Jest 16 krajem, który znalazł się w Eurolandzie, ale pierwszym z krajów postsowieckich. "Tak" dla euro na Słowacji
Komisja Europejska powiedziała w maju ubiegłego roku.
W lipcu ustalono kurs wymiany koron na unijną walutę. - 30,126 koron za 1 euro. W Polsce według średniego
kursu 1 euro kosztuje 4,17 zł. Według optymistycznych
planów nasz kraj dołączy do Eurolandu w 2012 roku.

Już w sierpniu ubiegłego roku w słowackich sklepach pojawiły się ceny w dwóch
walutach. A monety i banknoty euro zaczęto rozprowadzać we wrześniu, tak by wszyscy dysponowali nową walutą w pierwszych dniach stycznia 2009 roku. To jednak nie do końca się udało. W piątek, 2 stycznia, w Svidniku czynne były tylko sklepy sieciowe. Małe sklepy spożywcze zostały zamknięte, gdyż ich właściciele obawiali się, że nie będą dysponowali wystarczającą liczbą monet do wydawania reszty. Niektórzy chcą przeczekać aż do 17 stycznia, kiedy to na Słowacji niepodzielnie zapanuje euro.

- Z zakupami jest ciężko, bo tylko Billa i Tesco są czynne - przyznaje Katarina Bacowa ze Svidnika. - Nie ma natomiast problemu z pobieraniem pieniędzy z bankomatów.

Większość mieszkańców Svidnika w piątek robiła jeszcze zakupy za narodową walutę.

Pani Marcela przyjechała do supermarketu z samymi koronami.

- Mam jeszcze w domu korony, to muszę je wydać, ale resztę dostałam już w euro - pokazuje drobniaki kobieta. - Prawie wszyscy tak robią. Płacą koronami albo kartą.

Ceny zostały na starym poziomie

Młody mężczyzna, Slavo, wpadł do kiosku tylko po papierosy. Płacił w euro, choć
jeszcze nie wyzbył się wszystkich koron.

- Ludzie są zadowoleni z wprowadzenia euro. Wierzymy, że nasz kraj lżej zniesie światowy kryzys, bo ceny pozostały na takim samym poziomie - relacjonuje
nastroje rodaków. - Kto ma pieniądze, ten się nie boi, ale ci, co mało zarabiają, patrzą na to wszystko z obawą - studzi ten optymistyczny obraz kioskarka w Svidniku.

Wszyscy jednak zgodnie podkreślają, że ceny nie poszły w górę.

- Nasi, nauczeni doświadczeniem Zachodu, gdzie po wprowadzeniu euro
wszystko podrożało, takie wprowadzili prawo, że za zawyżanie cen grozi więzienie,
nawet 10 lat - wyjaśnia Jan Staurovski.

Polacy mogą płacić złotówkami

W sklepach na pograniczu nasza waluta jest wciąż przyjmowana. Jednakże po przejściu Słowacji na euro dla Polaków ceny wzrosną o około 20 procent, ze względu na kurs złotówki do euro.

Z tego powodu nie opłaca się kupować u naszych sąsiadów artykułów spożywczych.
Na przykład piwo w przeliczeniu na złotówki kosztuje tam 2,45 zł, cukier 3,75 zł,
mleko 2,63 zł, popularna czekolada Studencka prawie 6,50 zł, a rum (o, 7 l) prawie
22 zł.

Tak na dobrą sprawę dziś właściwie opłaca się nam kupować tylko miód, który wychodzi 12 zł za słoik 950 g, oraz alkohole z wyższej półki, np. za brandy Stock 84 zapłacimy 35 zł (0,7l).

Mimo to Słowacy są pewni, że jeszcze nie raz przyjedziemy tam na zakupy.

- Wszystko zależy od tego, jak wasza złotówka będzie stać. Choć z doświadczenia wiem, że jak Polacy chcą się napić, to im obojętne, ile alkohol kosztuje - śmieje się Marianna Lengerova ze sklepu monopolowego w Niżnym Komarniku.

Nie bójmy się euro

Rozmowa z Krzysztofem Kaszubą, ekonomistą.

- Jakie korzyści przyniesie Słowakom wprowadzenie euro?

- Odczują je przede wszystkim przedsiębiorcy. Nie będą musieli martwić się już wahaniami kursu euro i spadkiem opłacalności eksportu w przeciwieństwie do naszych biznesmenów. Prostsze staną się wyjazdy turystyczne, bo nie trzeba będzie wymieniać waluty. Na rynku mogą pojawić się też dobre ceny na towary z wyższej półki sprowadzane z Włoch czy Francji. Na przykład odzież czy elektronikę.

- Czego mogą się obawiać?

- W Polsce za czasów Mieszka I rozliczano się skórami z kun, a w krajach wschodnich chustami. Tak naprawdę nie ma znaczenia to, jakim posługujemy się
środkiem płatniczym, ale to, czy mamy dobrą i stabilną gospodarkę. Wszyscy teraz
obawiają się dużego wzrostu cen. Prawda jest taka, że następują one cały czas, z roku na rok we wszystkich krajach, bo uzależnione są przede wszystkim od poziomu
inflacji.

- Czy Słowacja nadal będzie krajem atrakcyjnym turystycznie dla Polaków?

- Słowacja zawsze w zakresie usług turystycznych była tańsza od Polski. Myślę, że w tej branży poziom cen zostanie utrzymany. Mogą one być nieco wyższe na produkty
sprzedawane w supermarketach, ale szczerze mówiąc, niektóre były takie zanim
jeszcze wprowadzono euro.

- Wielu Polaków boi się wprowadzenia euro w naszym kraju. Słusznie?

- 80-90 procent Polaków zarabia tylko na przeżycie. Podstawowym problemem są ceny gazu, energii, czynszu i produktów żywnościowych. Nie wzrosną one gwałtownie przez to, że wejdziemy do strefy euro. Jeżeli podrożeje żywność, to raczej
z powodu klęski żywiołowej. Wystarczy, że szarańcza zniszczy w Afryce plantację
kawy, i będzie jej mniej na rynku. I z tego powodu będziemy za nią więcej płacić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński