O wezwaniu do szczecińskiej prokuratury 82-letniego ginekologa Janusza Rudzińskiego napisała w piątek "Gazeta Wyborcza". Lekarz mieszka w Niemczech. Prowadzi praktykę w Schwedt, tuż przy granicy. W rozmowie z "GW" przekazał, że prokurator chce mu postawić zarzut z art. 152 par. 2, czyli pomocnictwo w przerywaniu ciąży. Przekonuje, że działał zgodnie z niemieckim prawem.
Wysłanie wezwania w lipcu br. potwierdził PAP rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie prok. Marcin Lorenc. Poinformował też, że podejrzany nie stawił się na przesłuchanie. Szczegółowych informacji o śledztwie i treści zarzutu nie ujawnia.
„Nie chcemy uprzedzać o treści zarzutu, zanim nie zostanie on przedstawiony podejrzanemu i będzie mu umożliwione złożenie wyjaśnień” – powiedział PAP prok. Lorenc. „Będziemy starać się informować jak najszerzej o tej sprawie, bo zdajemy sobie sprawę, że budzi ona zainteresowanie opinii społecznej” – zapowiedział.
Lorenc podkreślił też, że prokuratorzy w całym kraju otrzymali wytyczne prokuratura generalnego i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara związane z prowadzeniem postępowań dotyczących aborcji. Przy sprawach „wkraczających w najbardziej intymną sferę życia” prokuratorzy mają zachować „najwyższy poziom profesjonalizmu”.
„Śledztwo, o którym rozmawiamy, nie dotyczy działalności, której celem była pomoc kobietom znajdującym się w szczególnie trudnej sytuacji. Kobietom, którym odmówiono pomocy w placówkach w Polsce itd. Tu mamy do czynienia z handlem środkami poronnymi. Ustaliliśmy, jak długo trwał ten proceder, jaka była jego skala, za ile były sprzedawane” – wyjaśnił Lorenc. „Uważamy, że tę sytuację powinien ocenić sąd”.
Podkreślił, że prawo dotyczące terminacji ciąży jest w Niemczech inne niż w Polsce, ale „nie jest tak, że w Niemczech można przerywać ciężę w każdym przypadku”. „W zarzucie prokurator uwzględnił te ograniczenia” – zaznaczył Lorenc.
Na łamach "GW" dr Rudziński ocenia, że polska prokuratura nie ma prawa „działać bezpośrednio” w stosunku do niego jako osoby mającej również obywatelstwo niemieckie, mieszkającej w tym kraju i tam pracującej. Uważa, że powinien zostać wezwany za pośrednictwem konsulatu.
Prok. Lorenc przypomina, że Polska i Niemcy są stronami konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych pomiędzy państwami członkowskim UE z 29 maja 2000 r., której art. 5 ust. 1 mówi, że każde państwo członkowskie przesyła osobom znajdującym się na terytorium innego państwa UE przeznaczone dla nich dokumenty procesowe, np. wezwanie, drogą pocztową.
Rzecznik Prokuratury Regionalne w Szczecinie odpowiada również na zgłoszone w mediach zastrzeżenie dra Rudzińskiego, że został wezwany od razu jako podejrzany, a nie jako świadek.
„Praktyka przesłuchiwania najpierw w charakterze świadka, a później podejrzanego, jest traktowana przez sądy jako naruszająca prawa podejrzanego” – zauważył prok. Lorenc. „Dlatego, że świadek jest zobowiązany mówić, wszystko, co mu wiadomo o sprawie, a podejrzany może odmówić składania wyjaśnień”.
Rzecznik wyjaśnił też, że polska prokuratura ma prawo ścigać obywateli innych krajów. Zacytował art. 112 kk, który mówi, że niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu zabronionego, ustawę karną polską stosuje się do obywatela polskiego oraz cudzoziemca w razie popełnienia przestępstwa, z którego została osiągnięta, chociażby pośrednio, korzyść majątkowa na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Lorenc zapytany, jakie kroki podejmie prokuratura w Szczecinie wobec lekarza, który zapowiedział, że nie stawi się na przesłuchanie, powiedział, że podejmie "działania zgodne z Kodeksem postępowania karnego".
"GW" przypomniała, że dr Rudziński krytykował wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który nie pozwala w Polsce na usuwanie ciąży z powodu ciężkich wad genetycznych płodu. A prokuratorem, który wszczął śledztwo przeciwko niemu, jest Mateusz Hawrus, który prowadzi głośną sprawę dr Marii Kubisy, również oskarżonej o pomocnictwa w usuwaniu ciąży. Śledztwo to jest już na etapie postępowania sądowego, we wrześniu planowana jest pierwsza rozprawa.
W styczniu 2023 r. agenci CBA weszli do jej gabinetu ginekologicznego w Szczecinie. Sąd stwierdził później, że zabranie kart wszystkich (ok. 6 tys.) pacjentek było bezzasadne. Kobiety złożyły zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez prokuratura. Trwa postępowanie w tej sprawie.
Dr Rudziński przekazał "GW", że już złożył skargę na działania prok. Hawrusa do ministra Bodnara.
Pomocnictwo w przerywaniu ciąży zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności. (PAP)
Źródło: