Śląsk Wrocław nie przestraszył się Spójni Stargard. Emocje do samego końca

W dzisiejszym meczu w Stargardzie zdecydowanym faworytem byli gospodarze. Spójnia przed tym spotkaniem miała tylko jedną porażkę, a na swoim parkiecie nie przegrała. Śląsk Wrocław miał osiem zwycięstw i jedenaście porażek.

Niżej notowany Śląsk nie przestraszył się lidera ze Stargardu. Wszystkie kwarty były emocjonujące, a nawet jeżeli Spójnia nieco odskakiwała rywalowi, to goście odrabiali straty. Po pierwszych dziesięciu minutach stargardzki zespół wygrywał trzema punktami, po drugiej kwarcie przewaga wynosiła sześć punktów, ale po trzecich dziesięciu minutach znowu trzy punkty.

Ambitnie grający zawodnicy Śląska mocno ograniczyli ofensywne poczynania koszykarzy Spójni. Wrocławianie skutecznie bronili i tym razem stargardzki zespół nie rzucił wiele punktów, a przecież potrafi zdobywać ich sporo. Ostatnio w Łańcucie z Sokołem rzucił 101 punktów.

O wszystkim w dzisiejszym spotkaniu w Stargardzie decydowała czwarta kwarta. Spójnia odskoczyła na sześć punktów, ale na dwie minuty przed końcem tej kwarty goście przegrywali już tylko punktem. I mogli nawet wyjść na prowadzenie, ale Karol Michałek na cztery osobiste w tym fragmencie gry wykorzystał tylko dwa. Gracze Śląska w decydujących momentach nie potrafili też skutecznie rzucić z dystansu.

W ostatnich dwóch minutach Spójnia zagrała skutecznie. Wojciech Fraś popisał się skuteczną dobitką po rzucie Dawida Bręka, a Bręk trafił trójkę. Spójnia znowu nieco odskoczyła i rywale już na to nie odpowiedzieli.

Spójnia wygrała dziewiętnaste spotkanie w I lidze koszykarzy i pozostaje na pierwszym miejscu w tabeli. W najbliższą środę zagra na wyjeździe z Astorią Bydgoszcz, która dzisiaj wysoko pokonała u siebie KK Warszawa 96:55.

Spójnia Stargard - Śląsk Wrocław 77:69 (20:17, 22:19, 12:15, 23:18)

Spójnia: Dymała 14, Bręk 13 (trzy razy za 3 pkt), Pabian 13 (1), Fraś 12, Czujkowski 10, Pytyś 5, Raczyński 5, Wilczek 5 (1), Koziorowicz, Szymański.