Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słaby mecz Pogoni i porażka w Niecieczy na koniec roku

(paz), (boch)
Cóż z tego, że Portowcy częściej byli przy piłce i wymienili więcej podań, skoro wynikało z tego niewiele zagrożenia pod bramką Termaliki. Jedną z lepszych miał Adam Frączczak (z prawej).
Cóż z tego, że Portowcy częściej byli przy piłce i wymienili więcej podań, skoro wynikało z tego niewiele zagrożenia pod bramką Termaliki. Jedną z lepszych miał Adam Frączczak (z prawej). Michał Stańczyk/Polska Press
Portowcy w słabym stylu pożegnali 2016 rok. W przegranym 0:2 meczu z Termalicą Nieciecza wychodziło im niewiele.

Termalica Nieciecza - Pogoń Szczecin 2:0 (1:0)
Bramki: Mišák (3), Štefánik (55).
Termalica: Trela - Pleva, Osyra, Putiwcew, Guilherme - Guba (70 Kędziora), Kupczak, Jovanović, Babiarz, Mišák (77 Fryc) - Štefánik (61 Gergel).
Pogoń: Słowik - Râpă, Rudol, Fojut, Nunes (34 Matynia) -Listkowski (68 Zwoliński), Akahoshi, Matras, Drygas, Gyurcsó (46 Lewandowski) - Frączczak.
Żółte kartki: Guba - Rudol, Akahoshi, Lewandowski. Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 2084.

Wygrana 6:2 z Wisłą Kraków 19 listopada, czyli blisko miesiąc temu, była ostatnim błyskiem Pogoni tej jesieni. Od tamtej Portowcy nie wygrali czterech kolejnych spotkań w lidze, zdobyli w nich tylko dwa punkty i trzy bramki. W Niecieczy ich gra kompletnie się nie kleiła. Choć statystyka pokazuje, że nie było wcale tak źle (posiadanie piłki i więcej celnych podań), to kibicom Pogoni smutno się patrzyło na niecelne podania, liczne błędy i fatalną dyspozycję w ataku. W składzie zabrakło kontuzjowanego Spasa Delewa i Rafała Murawskiego, który w Monachium przeszedł operację mięśni brzucha. Jednak i bez nich w jedenastce Pogoń powinna zaprezentować się o wiele lepiej. Trudno wyróżnić kogoś na plus w szczecińskim zespole, a rozczarowań było mnóstwo.

Termalica grała tak, jak potrafi najlepiej, czyli groźnie kontrowała. Już w 3. minucie gospodarze wykorzystali błąd Pogoni w wyprowadzeniu piłki, którą w środku pola przejął Artem Putiwcew, zagrał do Samuela Stefanika. Słowacki pomocnik świetnie wypuścił swojego rodaka Patrika Misaka, który strzałem w długi róg pokonał Jakuba Słowika.

Pogoń, prowadzona przez byłego trenera „Słoni” Kazimierza Moskala (w Szczecinie zastąpił... Michniewicza), takim obrotem sprawy była wyraźnie zaskoczona. Gospodarze atakowali częściej i groźniej, drugiego gwoździa powinien był gościom wbić David Guba, jednak z 12 m strzelił w niebo. Po drugiej stronie boiska Trela nie miał pracy aż do 35 min, kiedy lekko i prosto w niego główkował Adam Gyurcso. Pogoń konkretniej zaatakowała tuż przed przerwą - z daleka strzelił Adam Frączczak, nastąpił rzut rożny, a po nim swoją szansę w polu karnym zmarnował Jarosław Fojut.

Od poprzedniego zwycięstwa Bruk-Betu na swoim terenie (nad Legią) minęły trzy miesiące. To, że zła passa się skończy, stało się jeszcze bardziej realne w 55 min. Przed polem karnym mnóstwo wolnego miejsca miał Stefanik i wykorzystał to do strzału. Uderzył idealnie w róg bramki, piłka odbiła się od słupka i ugrzęzła w siatce. 2:0!

Szczecinianie po chwili mogli odpowiedzieć, lecz uderzenie Kamila Drygasa obronił Trela. W 69 min miejscowi trochę pogubili się w swoim polu karnym, ale i tym razem rywale tego nie wykorzystali - z 10 m spudłował Frączczak. Tak samo było w 85 min, kiedy mając przed sobą tylko Trelę strzelał Drygas. Ewidentnie, to nie był dzień „Portowców”.

Przerwa zimowa miała być w Szczecinie spokojna, ale w tej kolejce Portowcy mogą jeszcze wypaść z pierwszej ósemki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński