Termalica Nieciecza - Pogoń Szczecin 2:0 (1:0)
Bramki: Mišák (3), Štefánik (55).
Termalica: Trela - Pleva, Osyra, Putiwcew, Guilherme - Guba (70 Kędziora), Kupczak, Jovanović, Babiarz, Mišák (77 Fryc) - Štefánik (61 Gergel).
Pogoń: Słowik - Râpă, Rudol, Fojut, Nunes (34 Matynia) -Listkowski (68 Zwoliński), Akahoshi, Matras, Drygas, Gyurcsó (46 Lewandowski) - Frączczak.
Żółte kartki: Guba - Rudol, Akahoshi, Lewandowski. Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 2084.
Wygrana 6:2 z Wisłą Kraków 19 listopada, czyli blisko miesiąc temu, była ostatnim błyskiem Pogoni tej jesieni. Od tamtej Portowcy nie wygrali czterech kolejnych spotkań w lidze, zdobyli w nich tylko dwa punkty i trzy bramki. W Niecieczy ich gra kompletnie się nie kleiła. Choć statystyka pokazuje, że nie było wcale tak źle (posiadanie piłki i więcej celnych podań), to kibicom Pogoni smutno się patrzyło na niecelne podania, liczne błędy i fatalną dyspozycję w ataku. W składzie zabrakło kontuzjowanego Spasa Delewa i Rafała Murawskiego, który w Monachium przeszedł operację mięśni brzucha. Jednak i bez nich w jedenastce Pogoń powinna zaprezentować się o wiele lepiej. Trudno wyróżnić kogoś na plus w szczecińskim zespole, a rozczarowań było mnóstwo.
Termalica grała tak, jak potrafi najlepiej, czyli groźnie kontrowała. Już w 3. minucie gospodarze wykorzystali błąd Pogoni w wyprowadzeniu piłki, którą w środku pola przejął Artem Putiwcew, zagrał do Samuela Stefanika. Słowacki pomocnik świetnie wypuścił swojego rodaka Patrika Misaka, który strzałem w długi róg pokonał Jakuba Słowika.
Pogoń, prowadzona przez byłego trenera „Słoni” Kazimierza Moskala (w Szczecinie zastąpił... Michniewicza), takim obrotem sprawy była wyraźnie zaskoczona. Gospodarze atakowali częściej i groźniej, drugiego gwoździa powinien był gościom wbić David Guba, jednak z 12 m strzelił w niebo. Po drugiej stronie boiska Trela nie miał pracy aż do 35 min, kiedy lekko i prosto w niego główkował Adam Gyurcso. Pogoń konkretniej zaatakowała tuż przed przerwą - z daleka strzelił Adam Frączczak, nastąpił rzut rożny, a po nim swoją szansę w polu karnym zmarnował Jarosław Fojut.
Od poprzedniego zwycięstwa Bruk-Betu na swoim terenie (nad Legią) minęły trzy miesiące. To, że zła passa się skończy, stało się jeszcze bardziej realne w 55 min. Przed polem karnym mnóstwo wolnego miejsca miał Stefanik i wykorzystał to do strzału. Uderzył idealnie w róg bramki, piłka odbiła się od słupka i ugrzęzła w siatce. 2:0!
Szczecinianie po chwili mogli odpowiedzieć, lecz uderzenie Kamila Drygasa obronił Trela. W 69 min miejscowi trochę pogubili się w swoim polu karnym, ale i tym razem rywale tego nie wykorzystali - z 10 m spudłował Frączczak. Tak samo było w 85 min, kiedy mając przed sobą tylko Trelę strzelał Drygas. Ewidentnie, to nie był dzień „Portowców”.
Przerwa zimowa miała być w Szczecinie spokojna, ale w tej kolejce Portowcy mogą jeszcze wypaść z pierwszej ósemki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?