Najgorzej było we wtorek między 16. a 22. Wtedy woda w porcie przekroczyła stan alarmowy o pół metra, a średni aż o metr trzydzieści.
W niektórych miejscach woda zaczęła już wdzierać się na ulice miasta. Mimo, że w slipach do osi jezdni brakowało jeszcze około 3 metrów, pojawiła się na Daszyńskiego i Chrobrego. Po południu zalała też niestrzeżoną plażę przy ulicy Jachtowej.
- W pierwszym przypadku weszła w tym miejscu, gdzie jest trochę niżej - mówił Krzysztof Szpytko z miejskiego zespołu reagowania kryzysowego. - A w drugim przez kanalizację burzową.
Jeszcze przed północą wiatr zaczął powoli słabnąć i woda zaczęła opadać. Dyżur nad sytuacją w mieście przejęła od zespołu reagowania kryzysowego straż pożarna.
- W środę rano woda była już na tyle nisko, że Urząd Morski odwołał alarm sztormowy - powiedział Jerzy Krawczyk, szef wydziału zarządzania antykryzysowego w mieście.
Zapewnił też, że przez cały czas, wszystkie służby były gotowe na działania na wypadek wdarcia się wody do miasta.
- W pogotowiu czekali strażacy, pracownicy Korosu, Beja o Zakładu Wodociągów i Kanalizacji - mówi. - Ci ostatni mają beczkowozy i ludzi, którzy doskonale znają układ systemu deszczowego w mieście. A to byłyby w tej sytuacji bardzo ważne informacje. W pogotowiu były także worki i sprzęt, w tym trzy miejskie pompy o wydajności 1600 litrów na minutę.
Jak twierdzi Jerzy Krawczyk, nawet gdyby woda przelała się, to nie zalałaby mieszkań.
- Taka sytuacja nam nie grozi - mówi. - Może podtopić ulice, piwnice czy garaże, ale na pewno nie mieszkania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?