Skok na PŻM

Jedenastu najwyższych rangą pracowników Polskiej Żeglugi Morskiej przejęło kontrolę nad spółką Żegluga Polska. Ta wiadomość, podana wczoraj przez "Rzeczpospolitą", zbulwersowała nie tylko załogę armatora. Czyja jest zatem PŻM, pytano, jeszcze państwowa czy już prywatna? W redakcji urywały się telefony.

Żegluga Polska to spółka, w której znajduje się zdecydowana większość majątku grupy PŻM - ponad 70 statków i kompleks biurowo-hotelowy Pazim.

W 1999 roku Paweł Brzezicki sprzedał jedną akcję spółki. Najpierw trafiła ona do kontrolowanej przez PŻM spółki Polsteam Brokers a potem do spółki APB Maklerzy Frachtujący.

Udziałowcami tej niewielkiej spółki jest właśnie 11 menedżerów. Ta spółka obok PŻM jest akcjonariuszem Żeglugi Polskiej. PŻM ma 1499 akcji wartych ponad pół mln zł a APB Maklerzy Frachtujący ma tylko jedną akcję wartą 340 zł.

Dziennikarze "Rzeczpospolitej" nazwali ją "złotą akcją". Bez zgody APB MF Polska Żegluga Morska nie może dokonać żadnych zmian w Żegludze Polskiej. Wszystko zgodnie z zapisem, że "uchwały walnego zgromadzenia zapadają jednomyślnie".

Chcący pozostać anonimowymi pracownicy Żeglugi Polskiej piszą tak do redakcji:

"Paweł Brzezicki i grupa jego najbliższych współpracowników od 6 lat realizują precyzyjnie zaplanowany przez Brzezickiego i mec. Marka Czernisa scenariusz własnej prywatyzacji PŻM. W tajemnicy przed załogą i Skarbem Państwa przejęli kontrolę nad Żeglugą Polską, która jest faktycznym właścicielem majątku państwowego przedsiębiorstwa szacowanego na około 500 mln dolarów. Narzędziem służącym do przeprowadzenia tej operacji jest firma-krzak APB Maklerzy Frachtujący. Skrót rozszyfrowaliśmy jako Anna i Paweł Brzeziccy".

Udziałowcami spółki APB Maklerzy Frachtujący są:

Sławomir Bałazy (11 udziałów)
Paweł Brzezicki (12)
Andrzej Cieśliński (11)
Zbigniew Janeczko (12)
Wojciech Kufel (11)
Krzysztof Muszyński (12)
Tadeusz Niszczota (11)
Jerzy Perzyński (11)
Marek Prowans (7)
Paweł Szynkaruk (12)
Leszek Trachimowicz (11).

"Ta grupa - czytamy w piśmie pracowników - dzięki jednej akcji wartej 340 zł kontroluje cały majątek PŻM. Paweł Brzezicki cały czas powtarza, że broni firmę przed złodziejską prywatyzacją. A załoga sterroryzowana widmem utraty pracy bez zastrzeżeń go popiera. W firmie cały czas panuje dyktatorska władza jednego człowieka".

Wczoraj niemożliwe było porozmawianie z którąś z tych 11 osób. Kilka z nich jest w Chinach na chrzcie i odbiorze statku. Pozostali mieli ważne narady lub nagłe urlopy. Tak tłumaczyły zdenerwowane sekretarki.

Jedynie Sławomir Bałazy powiedział: - Potwierdzam, jestem udziałowcem tej spółki, ale nie będę niczego komentował.
- Wiadomość o prywatnej spółce Brzezickiego i jego ludzi ścięła mnie z nóg - przyznaje jeden z mechaników. - Na statek przychodziły wiadomości wyselekcjonowane. Od dwóch miesięcy jestem na lądzie i tu, gdy porozmawia się z ludźmi, sytuacja wygląda zupełnie inaczej.

Czy państwo może już nigdy nie odzyskać kontroli nad majątkiem firmy?

-19 sierpnia ub. r. Paweł Brzezicki został odwołany, ponieważ zbycie tej jednej akcji było naruszeniem prawa - przypomina Michał Stępniewski doradca ministra skarbu państwa Jacka Sochy. - Mamy świadomość grożącego niebezpieczeństwa. Będziemy dochodzić unieważnienia tej transakcji. Na razie rada pracownicza cały czas blokuje nam dostęp do dokumentacji firmy. A chcemy jak najszybciej przeprowadzić skonsolidowane sprawozdanie całej Grupy PŻM. Przejrzystością finansową grupy powinna też być zainteresowana załoga. To my walczymy o jej miejsca pracy a nie ona broniąc odwołanego dyrektora.