Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skoczyli sobie do oczu

Anna Starosta, 26 listopada 2005 r.
Świnoujski radny Stanisław Możejko podczas sesji rady nazwał prezydenta miasta złodziejem. Prezydent Janusz Żmurkiewicz chce go za to podać do sądu, a za karę radny ma grabić liście na miejskich trawnikach.

Niechęć obu panów jest powszechnie znana w Świnoujściu. Są konkurentami politycznymi i obaj przyznają, że się nie lubią.

- Drażni mnie jego zachowanie - mówi radny Stanisław Możejko. - Nie mogę zgodzić się z szabrowniczą polityką tego pana, jaką prowadzi w naszym mieście.

- Zachowanie radnego to czysta zawiść - tłumaczy prezydent Janusz Żmurkiewicz. - Jestem osobą, która zagrodziła mu drogę do fotela prezydenckiego. Nie może tego przeboleć.

Wszystko zaczęło się od sprawy szkoły morskiej. Prezydent zdementował kłamliwe - jego zdaniem - publikacje w lokalnej prasie (redaktorem naczelnym gazety jest Stanisław Możejko). Powiedział, że radny zamiast rzucać oskarżenia, powinien skupić się na tym, co się dzieje w jego otoczeniu.

- W jego rodzinie i miejscu pracy jest osoba skazana za kradzież - mówił prezydent.

Chodzi o pracownicę gazety radnego, która została skazana za przywłaszczenie pieniędzy.

- Ta pani dobrowolnie przyznała się do winy, poddała karze i odda pieniądze. A prezydent jest bezkarnym i bezczelnym złodziejem i w sposób mafijny broni innych złodziei. Może mnie podać do sądu, jestem w stanie udowodnić swoją tezę tłumaczy Możejko.

- Nie pozwolę się obrażać. Zostałem publicznie wyzwany (sesje rady miasta są transmitowane przez lokalną telewizję) - tłumaczy Janusz Żmurkiewicz. - Urąga to mi jako osobie prywatnej i jako funkcjonariuszowi publicznemu. Będę dochodził swoich praw w sądzie - mówi Janusz Żmurkiewicz.

Nie będzie to pierwsza sprawa. W sądach toczą się dwa postępowania z powództwa Janusza Żmurkiewicza przeciwko radnemu Stanisławowi Możejce.

- Nie po raz pierwszy zostałem obrażony i pomówiony - mówi prezydent. - Do tej pory jednak radny pisał kłamliwe treści na mój temat w swojej gazecie. Tak agresywny atak miał miejsce po raz pierwszy.

Radny Możejko ma konto zajęte na poczet innych zobowiązań. Dlatego finansowa kara, po wyroku skazującym, nie wchodzi w grę.

- Wiem, że w wypadku pomyślnego wyroku sądu, nie doczekam się żadnych pieniędzy - mówi Żmurkiewicz.- Postanowiłem, że radny mógłby w ramach kary wykonać jakieś prace użyteczne na rzecz miasta, np. grabić liście czy odśnieżać.

- Lekarz zalecił mi więcej ruchu, zwłaszcza na świeżym powietrzu - komentuje radny Możejko. - Na pewno nie będą to jednak prace "za karę". Nie czuję się winny, ponieważ powiedziałem prawdę i mogę to udowodnić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński