Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skatepark potrzebny od zaraz

maf
Grzegorz Jakubiak (z deskorolką) i Robert Małysz (właśnie jedzie po jednym ze stopni) marzą o prawdziwym skateparku.
Grzegorz Jakubiak (z deskorolką) i Robert Małysz (właśnie jedzie po jednym ze stopni) marzą o prawdziwym skateparku.
W Świnoujściu jest tylko jedno miejsce przeznaczone dla miłośników jazdy na rolkach i deskorolkach - plac przed Urzędem Miasta. Młodzież jeździ jednak... po schodach do Muzeum Rybołówstwa Morskiego.

Schody do muzeum oblegane są codziennie. Młodzież woli jeździć tutaj niż na placu przed urzędem, gdzie znajduje się parę niewielkich podjazdów i kilka metalowych rurek.
- Trudno nazwać to prawdziwym skateparkiem - narzeka Grzegorz Jakubiak, uczeń VI klasy. - Nie ma tam prawdziwej rynny (zjeżdzalnia w kształcie litery "u" - red.), asfalt jest nierówny, a wieczorami nie ma dobrego oświetlenia.
Grzegorz jeździ na desce od 4 lat. Razem z Robertem Małyszem, kolegą z klasy, który na nogach ma rolki, na zmianę wjeżdżają na jeden ze stopni muzealnych schodów. - To fajne miejsce - mówią.
- Rozumiem tych młodych ludzi - śmieje się Józef Pluciński, dyrektor muzeum. - Po prostu nie mają gdzie jeździć. Ich obecność mi nie przeszkadza. Mamy taką niepisaną umowę: oni przychodzą tutaj nie wcześniej niż o piętnastej, kiedy nie ma już gości w muzeum, nie śmiecą, a ja ich nie wyganiam - mówi Pluciński.
Jego zdaniem najlepszym miejscem na skatepark jest plac obok hali sportowej przy ul. Piłsudskiego. Na to potrzebne są jednak pieniądze.
Ponad trzydzieści osób, amatorów rolek i deskorolek, zwróciło się więc o pomoc do miasta. Młodzież napisała do prezydenta, że chciałaby mieć prawdziwy skatepark. - I ja bardzo ten pomysł popieram - zapewnia Ryszard Teterycz, wiceprezydent miasta. - Dlatego chcemy, by w przyszłorocznym budżecie znalazły się pieniądze na taki plac. Wszystko zależy jednak od radnych, którzy zdecydują o kształcie budżetu.
Jego zdaniem, aby choć częściowo spełnić oczekiwania młodzieży, potrzeba co najmniej 30 tys. zł. - Za te pieniądze można kupić prawdziwą "rynnę" - dodaje. Na skatepark z prawdziwego zdarzenia potrzeba co najmniej 70 tys. zł. Taka kwota w budżecie raczej się nie znajdzie. - Jedyną szansą są sponsorzy. Mogę powiedzieć, że wstępne rozmowy w tej sprawie z kilkoma firmami już trwają - dodaje Teterycz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński