- Jestem biegłym rewidentem od dwudziestu pięciu lat. Po raz pierwszy spotkałam się z takim zachowaniem i naciskami. Pani Barbara Daszyńska wymuszała na mnie bym tak sporządziła opinię, żeby była korzystna dla władz powiatu, którego skarbniczka jest członkiem - mówi Wacława Mikołajczyk, biegły rewident. - Twierdziła, że wszystkie wcześniejsze opinie zlecane przez powiat były z nią konsultowane na roboczo. To przecież nie do pomyślenia.
Starostwo zamawia kontrolę
Kontrola przeprowadzona przez Wacławę Mikołajczyk dotyczyła szpitala w Kamieniu Pomorskim. Placówka, która od ponad roku jest w likwidacji, ma ok. 8 mln zł długu. Od kilku miesięcy trwa konflikt zarządu powiatu z likwidatorem. Władze zarzucają Jackowi Łapajowi nieprawidłowości przy wydawaniu pieniędzy na spłatę wierzycieli szpitala. Aby zbadać te zarzuty starostwo wynajęło biegłego rewidenta. Umowę podpisano z kancelarią Wacławy Mikołajczyk z Nowogardu. Opinia okazała się korzystna dla likwidatora.
Była presja?
Według Mikołajczyk, jeszcze przed rozpoczęciem kontroli Barbara Daszyńska poinformowała ją, żeby zwróciła uwagę na ewentualne nadużycia przy wydawaniu pieniędzy wierzycielom szpitala przez likwidatora.
- Kontrola nie potwierdziła przypuszczeń pani skarbnik. Gdy przedstawiłam jej gotowe sprawozdanie, zaczęła wymuszać na mnie presję - twierdzi rewident.
Jak mówi, Barbara Daszyńska dzwoniła do niej kilkakrotnie, także do domu i domagała się, by zmieniła wyniki na korzystne dla władz powiatu i obciążające likwidatora.
- Twierdziła, że jeśli nie zmienię zdania, to tak jakbym nie wywiązała się ze zlecenia i nie dostanę pieniędzy za wykonaną pracę - dodaje
Mikołajczyk.
Skarbniczka zaprzecza
Barbara Daszyńska, skarbnik powiatu zaprzecza, by wywierała presję na biegłego.
- Nic takiego nie miało miejsca - mówi krótko.
Sprawa zbulwersowała radnych powiatu.
- Jeśli to prawda, starosta powinien natychmiast odwołać skarbnika - mówią.
Na razie nie wiadomo jaką decyzję podejmie starosta. Wczoraj był dla nas nieosiągalny.
Sprawa w sądzie?
Mikołajczyk nie wyklucza, że odda sprawę do sądu.
- Takie zjawiska są niedopuszczalne i wysoce naganne. Kwalifikują się do rozpatrzenia przez prokuraturę i sądy. Zastanawiam się, czy nie wystąpić do sądu, bo to co robi pani skarbnik, to godzenie nie tylko w moje dobre imię, ale także mojego zawodu - wyjaśnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?