Przekonała się o tym Jolanta S., pracownica szpitala w Gryficach. Oskarżyła dyrektora placówki, że wyzwał ją od najgorszych i groził pozbawieniem życia. Krzysztof K. nie stanie jednak przed sądem.
Prokuratura właśnie umorzyła sprawę.
- To właśnie długotrwałe nękanie i zastraszanie było powodem mojego odejścia z pracy. Mam zamiar złożyć w tej sprawie pozew do sądu pracy i równocześnie dochodzić moich roszczeń przed sądem cywilnym - mówi Jolanta S.
- Prokuratura nie przesłuchała dwóch świadków, którzy potwierdziliby moją wersje odnośnie gróźb karalnych - mówi.
Twierdzi, że przykładów mobbingu w pracy ze strony dyrektora szpitala było więcej.
- Wszystkie znajdą swój finał przed sądem - dodaje.
Próbowaliśmy wczoraj skontaktować się z Krzysztofem K. Bezskutecznie.
- Pana dyrektora nie ma. Wyjechał - poinformowała nas sekretarka dyrektora.
Do niecodziennego zdarzenia miało dojść w połowie listopada w szpitalu. Jolanta S. była bliską współpracowniczką dyrektora.
Feralnego dnia w gabinecie Krzysztofa K. omawiali sprawę zbliżającej się kontroli inspekcji pracy i urzędu marszałkowskiego.
Według kobiety dyrektor niespodziewanie uderzył pięścią w stół, a następnie zaczął ją wyzywać używając wulgaryzmów "kur.. upier...ci łeb przy samej du...", czy "wypier...suko". Zdaniem Jolanty S. dyrektor wybiegł za nią z gabinetu dalej ją wyzywając i grożąc śmiercią.
Kobieta schowała się w pokoju na półpiętrze i zamknęła drzwi.
Jej wersję częściowo potwierdziła Ludmiła L., którą dyrektor wezwał do gabinetu podczas dyskusji z Jolantą S. Kobieta potwierdziła, że zdenerwowany szef powiedział "kur..., dajcie mi w końcu pracować", a potem "wypier... stąd". Ludmiła L. zaprzeczyła, by Krzysztof K. gonił pracownicę i groził jej śmiercią.
Jolanta S. powiadomiła prokuraturę o znieważeniu i groźbach. Podała świadków, którzy mieli widzieć zdarzenie.
Podczas przesłuchań wszyscy świadkowie zaprzeczyli, by dyrektor gonił pracownicę. Krzysztof K. przyznał, jedynie, że użył wulgaryzmów. Zaprzeczył, by gonił Jolantę S. i jej groził. Z braku potwierdzenia wersji pokrzywdzonej, prokuratura umorzyła sprawę odnośnie gróźb karalnych.
- Natomiast w przypadku znieważenia pracownicy, sprawa zostaje umorzona, bo brak jest interesu społecznego w dalszym ściganiu tego przestępstwa - czytamy w decyzji o umorzeniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?