Proces w tej niecodziennej sprawie zaczął się wczoraj przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Najcelniej ujął go sędzia Józef Grocholski.
- Specyficzny i oryginalny przedmiot sprawy - ocenił.
Na ławie oskarżonych siedzi 36-letni Paweł S., przedsiębiorca z podszczecińskiej miejscowości, do tej pory niekarany kawaler, ojciec jednego dziecka. Z zawodu jest inżynierem budowlańcem.
Według prokuratury w podstępny sposób sfałszował weksel na podstawie, którego 43-letni Benedykt C. ma mu zapłacić dwa miliony złotych. Na wekslu jest podpis Benedykta C.
- Ale ja nigdy nie podpisywałem żadnego weksla! Na dwa miliony złotych musiałbym pracować 20 lat. On mi zniszczył życie. Ja nie miałem go za co przepraszać w mediach. Przecież to on jest mi winien pieniądze - bronił się wczoraj Benedykt C.
- On podpisał weksel. W samochodzie na przystanku autobusowym. Szkalował mnie wcześniej, że jestem nierzetelny - zapewnia Paweł S. Ale na pytania pokrzywdzonego, jego pełnomocnika i prokuratora nie chciał odpowiadać. Dziwi też powód dla którego Benedykt C. miał zapłacić mu aż dwa miliony złotych.
Więcej na ten temat we wtorkowym, papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego oraz w e-wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?