Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka na siedząco: Ten sport pozwala im żyć

Marcin Dworzyński
Siatkówka dla siedzących potrafi być bardzo zacięta.
Siatkówka dla siedzących potrafi być bardzo zacięta.
Wypadki, choroby i błędy lekarskie. Chociaż życie nie było dla nich łaskawe, oni starają się czerpać z niego garściami, uprawiając siatkówkę dla siedzących. - To mój sposób na życie - mówi Tomasz Labocha, reprezentant Polski.

Co daje gra w siatkówkę na siedząco? Jak każda dyscyplina sportu - frajdę, ale też... ból. Zdarta skóra na dłoniach i poobijane pośladki odzywają się na drugi dzień. To jednak przyjemny ból, a utrudnione siedzenie na twardym miejscu jest rekompensowane przez wspomnienia z doskonałej zabawy.

W ubiegłą sobotę w hali Gimnazjum nr 9 w Szczecinie rozegrano turniej siatkówki na siedząco.
Na przeciwko siebie stanęli, a raczej usiedli sportowcy niepełnosprawni wraz z pełnosprawnymi amatorami. Obsada doborowa. Z Wrocławia przyjechał Start, aktualny mistrz Polski w tej dyscyplinie z Bożydarem Abadżijewem, trenerem reprezentacji Polski. Honoru Szczecina bronił miejscowy Start, aktualny brązowy medalista i pozostali amatorzy, którzy doskonale się bawili.

- To dla mnie nowe doświadczenie, chociaż na drugi dzień bolała mnie pewna część ciała - mówi Tomasz Cielas, jeden z uczestników. - Doceniam fajną atmosferę, jaką wszyscy stworzyli. Można być nie do końca zdrowym, ale trzeba coś robić ze swoim życiem. Dla mnie niepełnosprawnym jest ten, kto nic nie robi.
A trenujący siatkówkę na siedząco, czyli jak często mówią - siadkówkę, robią zdecydowanie więcej, niż wielu pełnosprawnych narzekających na swoje życie.

- Trenujemy dwa razy w tygodniu, czasami grając sparingi z pełnosprawnymi zawodnikami - mówi Wiesław Klimecki, trener Startu. - Z reguły wygrywamy - dodaje.

Szkoleniowiec, który wcześniej pracował w Stali Stocznia, Morzu Bałtyk, Piaście i Chemiku Police, trenerem Startu został pięć lat temu. Pod jego wodzą zespół poczynił znaczne postępy. W dwóch ostatnich latach po raz pierwszy znalazł się na podium mistrzostw Polski, zdobywając brązowe medale.

- To całkiem inne podejście do tematu - mówi o różnicach w pracy trener Startu - Trzeba odpowiednio przystosować ćwiczenia, ale wiele z nich można wziąć z normalnej siatkówki po odpowiedniej modyfikacji. Ja także musiałem się do nich dostosować.
Obecnie reprezentacja Polski, w której Klimecki od roku jest drugim trenerem, przygotowuje się do wrześniowych mistrzostw Europy, które odbędą się w Elblągu. Biało-czerwoni będą bronić tam szóstego miejsca.
Szanse występów z orzełkiem na piersi ma dwóch szczecinian: Tomasz Labocha i Andrzej Małecki. W obu przypadkach o tym, że zdecydowali się grać w siatkówkę zadecydował... czysty przypadek.

- Spotkał mnie kolega, który zaproponował treningi, był przy tym taki namolny i nachalny, że przyszedłem, wciągnęło mnie i zostałem - opowiada Małecki. - Dopiero po trzech miesiącach zaczynało to przypominać siatkówkę, bo z początku to było takie - "piłka parzy".

- Na początku trochę nie rozumiałem zasad, ale jakoś to poszło. Lubiłem chodzić na treningi, bo to zawsze dodatkowy ruch. Pierwsze zajęcia były trudne, bo ciągle atakowałem w siatkę lub auty - wspomina Labocha, który ma za sobą jeden występ w reprezentacji Polski i myśli o mistrzostwach w Elblągu. Pojawia się jednak pewien kłopot.

- Jestem księgowym, pracuję w tej firmie od niedawna i może być problem z puszczeniem mnie na zawody.
- Co jest najtrudniejsze w tej grze? Chyba ta siatka - mówi Lebocha. - Niby nisko, ale nie można się oderwać od ziemi. Trzeba sporo trenować.

- Nie można się zapaść tak jak ja, bo trochę przytyłem (śmiech) - dodaje Małecki. - Muszę zgubić wagę, żeby myśleć o występie podczas mistrzostw w Elblągu. Ważne jest także przykładanie się do treningów i systematyczność.

O niepełnosprawności Małeckiego i Lebochy zadecydował okrutny los.
- Sparaliżowało mnie po szczepieniu kiedy byłem dzieckiem. Miałem zapalenie opon mózgowych. Poszło na dwie nogi, potem cofnęło się na jedną, która teraz jest słabsza i ma mniej mięśni. Była 10 cm krótsza. Potem musieli ją rozciągać - mówi Lebocha.

- Jestem po wypadku. Nieszczęśliwie w szpitalu doszło do zakażenia nogi, potem amputacja - opowiada Małecki.
Co ciekawe niepełnosprawność w niektórych sytuacjach meczowych bywa atutem.
- Niwelowane są różnice fizyczne. Tutaj liczy się technika i np. amputacji bez nóg mają tą przewagę, że łatwiej jest im się przemieszczać i częściej ustawia się ich na środku bloku - mówi Klimecki.

Nawet osoby, które mają dwie nogi lub są w pełni zdrowie, w niektórych sytuacjach mają większy problem w grze.
- Nie mam jednej koń-czyny dolnej, to łatwiej mi usiąść przy siatce i wykonać szybki ruch - mówi Małecki.
Istotną różnicą w przepisach jest oczywiście mniejsze boisko (10x6m) i niższa siatka (115cm), ale nie można powiedzieć, że niskość przeszkody ma przełożenie na poziom. Paradoksem jest również fakt, że linia trzeciego metra, znajduje się na drugim metrze. Dozwolone jest blokowanie zagrywki przeciwnika, a przy odbiciu pośladki zawodnika muszą mieć kontakt z parkietem.

Jeżeli chodzi o krajowe podwórko, to szczeciński zespół skupia się obecnie na gonieniu wrocławian, bo wciąż sportowo poza zasięgiem wydaje się mistrz z Elbląga. Prym na arenie międzynarodowej wiodą kraje, których mieszkańcy byli narażeni na wojenne skutki: Serbia, Bośnia, Irak, Iran, Stany Zjednoczone, Kuba, ale np. brązowym medalistą ostatnich igrzysk są Niemcy.

Najlepsi na świecie grają jednym rozgrywającym. To zespoły, które grę traktują zawodowo, dostają za nią pieniądze. Problemem reprezentacji Polski jest fakt, że zawodnicy często mają kłopot z pojawieniem się na zgrupowaniach. Na przeszkodzie stoją obowiązki zawodowe. Medaliści Startu Szczecin mogą liczyć na stypendium ze strony miasta.

Gdyby najlepszych zawodników w siatkówce na siedzące skonfrontować z najlepszymi pełnosprawnymi na warunkach tych pierwszych, górą byliby ci mniej sprawni. - I to na sto procent - przekonuje Klimecki. - To jednak inna siatkówka.

- Siatkówka daje sposób na życie. Lepiej się czuję grając na parkiecie, niż siedzieć na kanapie w domu - kończy Labocha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński