Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała prawda o zabójstwie w parku

DOROTA NYK 835 81 11 [email protected]
- Ten jeden chłopak to był nawet grzeczny, ale pozostałych to nie chciałabym spotkać - mówi głogowianka. Przechodzi właśnie obok skweru, na którym trzech nastolatków śmiertelnie pobiło bezdomnego.

W policyjnej izbie

W policyjnej izbie

Krystian, Michał i Damian po zatrzymaniu trafili do policyjnej izby dziecka w Legnicy. Od początku roku przebywało w niej 325 nastolatków. Spośród tej liczby tylko oni byli podejrzani o zabójstwo. Większość o kradzieże i rozboje, byli także tacy, którzy uciekli z domów.

Są nowe fakty dotyczące bulwersującego całą Polskę zdarzenia. W czwartek i piątek sędzia Katarzyna Dąbrówny z wydziału rodzinnego w Sądzie Rejonowym w Głogowie przeprowadziła wizję lokalną ze zdarzeń, do których doszło 31 października br. wieczorem na skwerze w parku przy ul. Wojska Polskiego, w centrum Głogowa. Dwaj kluczowi świadkowie pokazywali i opowiadali o tym, co się stało. 14 - letni chłopak i 12 - letnia dziewczyna. - Okazuje się, że było inaczej, niż wcześniej sądziliśmy - powiedziała po wizji sędzia.
Mimo wszystko wciąż jeszcze nie można precyzyjnie odtworzyć przebiegu wypadków. - Kolejne wizje przeprowadzę w grudniu - mówi sędzia. Wiadomo już, że tego wieczora w parku miejscowy element pił denaturat. Mężczyźni byli odurzeni, siedzieli na ławce, leżeli na trawniku. Wiadomo także, że przyszły tu dwie grupy młodzieży, 12 - 14 - latków z pobliskiego gimnazjum. Sędzia Dąbrówny sądzi, że w sumie mogło to być osiem osób, ale możliwe że więcej.
Pierwsza grupa nastolatków przechodziła przez skwer w parku około godziny osiemnastej. Zaczepili pijących tam bezdomnych. - Wiele wskazuje na to, że ich zaatakowali. Jednego popchnęli, drugiego kopnęli, innego polali wodą - mówi pani sędzia. To są jednak relacje młodzieży. Bezdomni niczego nie pamiętają i nie mogą składać zeznań.
Dalej wiadomo, że ta grupa młodzieży poszła do domów. Jeden z chłopaków postanowił jednak wrócić w to miejsce. Namówił dwóch innych kolegów z tej samej dzielnicy, aby poszli z nim i dołożyli bezdomnym.
Ci chłopcy zjawili się na skwerze około godz. 19.00. Był tam już tylko jeden człowiek, Eugeniusz N. Leżał pod ławką. Z opowieści nastolatków wynika, że kopali go w plecy i po nogach. Swoje okrutne dzieło zakończyli oddając mocz na nieżywego już prawdopodobnie człowieka.
Trzy godziny później zwłoki mężczyzny znaleźli przechodnie. Sekcja wykazała, że zmarł z powodu licznych obrażeń wewnętrznych. Miał pękniętą wątrobę, krwotok wewnętrzny i niewydolność krtaniowo - oddechową.

Dzieci nie dzieci

To był poniedziałek. Chłopcy wrócili do domów. Pewnie jak zwykle zjedli kolację i położyli się spać. We wtorek mieli święto, a w środę poszli do szkoły. Chwalili się kolegom, jak rozprawiali się z bezdomnymi. Ich zdaniem, to była świetna zabawa. Właśnie dzięki tym opowieściom policja trafiła na ślad nieletnich oprawców. Przyszła po nich do szkoły tydzień później, we wtorek.
- Nie mogłam uwierzyć - mówi dyrektorka gimnazjum nr 1 Jolanta Wilczyńska. - Myślałam, że to jakieś nieporozumienie.
- Oni w szkole nie rozrabiali - twierdzi. - Zwyczajni nastolatkowie. Jednak często młodzież zupełnie inaczej zachowuje się w grupie. Grupa rządzi się innymi prawami. Czasem brutalnymi.
Trzej główni podejrzani, Krystian, Michał i Damian, przebywają w schronisku dla nieletnich w Chojnicach. Będą tam trzy miesiące. - W jakimś stopniu żal mi ich, w końcu to są jeszcze dzieci. Ale najbardziej współczuję ich rodzicom - mówiła w wywiadach sędzia Dąbrówny.
Pozostali podejrzani i świadkowie są w Głogowie. Jeden został już przeniesiony do innej szkoły, trzech innych uczy się nadal w gimnazjum nr 1, ale wszyscy czekają na decyzje o przeniesieniu. To ma być z jednej strony kara, a z drugiej zapewnienie spokoju i normalnej nauki dwóm córkom zabitego człowieka, które... chodzą do tej samej szkoły.

Był dobrym człowiekiem

Jedna ma 12 lat i uczy się w podstawówce, druga, 14 - letnia, chodzi do gimnazjum. Znają się ze wszystkimi, którzy pastwili się nad ich ojcem. Od przedszkola. Zamordowany przecież nie zawsze był kloszardem. - Wspominam go jako dobrego człowieka, muchy by nie skrzywdził, a dzieci go bardzo kochały - podkreśla jego była żona, pani Maria. Tylko alkohol go zgubił. Najbardziej żal jej tego, że o ojcu jej córek, mówi się teraz, że zostały po nim tylko kapsle i pety. Bo to nieprawda.
Przez wiele lat pracował w kopalni, potem w firmach podwykonawczych KGHM jako operator maszyn. - Byliśmy ze sobą 17 lat - mówi pani Maria. - Pił, ale wyciągałam go z tego, wysyłałam na terapie. Był dobrym, troskliwym ojcem.
W lipcu tego roku stoczył się na dno, zaczął pić z ludźmi z marginesu. W sierpniu wymeldował się i wyprowadził z domu. Chyba nie chciał rodzinie dalej uprzykrzać życia. Ale z dziećmi się kontaktował, czasami dawały mu jeść.
Co pani Maria myśli o tych chłopakach? - Mam żal, że skrzywdzili moje dzieci. Zabrali im ojca. Dlaczego? Teraz ich matki płaczą, histeryzują, że biedni chłopcy, nie wiedzieli co robią. Ale mnie ich nie żal, bo przecież im nikt nie zabrał ojców.
Z tymi, którzy brali udział w tej dramatycznej "zabawie" mija się czasami na ulicy. Spuszczają głowy.

Dlaczego zabili?

PRZESTĘPCZOŚĆ nieletnich

W pierwszym półroczu 2005 r. w Głogowie 130 nastolatków dokonało tzw. czynów karalnych. Stanowią oni 15 proc. wszystkich podejrzanych.
384 czyny karalne: najwięcej kradzieży i kradzieży z włamaniem - 120, bójek, pobić i rozbojów - 120
Policjanci zatrzymali 43 pijanych nastolatków: 38 odwieźli do domów, 5 do izby wytrzeźwień
Przestępczość nieletnich co roku nieznacznie wzrasta.

Plac Tysiąclecia i okolice to jest taka dzielnica, gdzie wszyscy się znają. Chłopcy, kiedy bili, wiedzieli czyjemu ojcu to robią. Znali tego człowieka. Pięć osób otrzymało zarzuty, a trzy spośród nich są w zakładzie poprawczym. - Między zdarzeniem, w którym brały udział nasze dzieci, a znalezieniem zwłok tego człowieka, minęły dwie godziny - mówił w telewizji jeden z rodziców, poddając w wątpliwość, że to bawiący się chłopcy tak mocno pobili. Przecież po nich mógł jeszcze ktoś przyjść i dołożyć.
- Łeb za łeb - mówi głogowianin, którego pytamy, jak teraz ukarać tych chłopaków.
- Sądzę, że winni są rodzice - słyszymy od innego człowieka. - Co te dzieci robiły bez opieki o zmroku w parku?
- To wina środowiska, kolegów - mówi inny. - Gdzie te dzieci mają iść wieczorem, gdzie się bawić?
Podkreślają, że to wina bezstresowego wychowywania. Bo przecież są dzieci, które zrozumieją wszystko bez problemu, ale są i takie, do których można dotrzeć tylko pasem. Wszyscy wypowiadają się chętnie, osądzają, komentują, ale nikt nie chce podać nazwiska. Lepiej zostać anonimowym.
- Tydzień przed śmiercią dałam mu złotówkę na bułkę. A potem słyszę, że on nie żyję - mówi kobieta. Mieszkańcy opowiadają, że często widywali Eugeniusza N. Spał na klatkach schodowych, siedział na ławkach. Jego pogrzeb był w sobotę, pięć dni po pobiciu. Przyszło bardzo dużo ludzi, mszę odprawiał proboszcz Eugeniusz Leśniak. Teraz na ławce, pod którą został zabity, stoi płonący lampion. Podobno stawia go człowiek dokarmiający gołębie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska