Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędzia miał prawo przeciągać mecz Floty. Tylko po co?

(paz)
Sebastian Olszar
Sebastian Olszar Andrzej Szkocki
Jeszcze długo po pierwszym meczu ćwierćfinałowym Floty Świnoujście ze Śląskiem Wrocław dyskutowano o tym pełnym wydarzeń spotkaniu. Głównym tematem były kontrowersyjne decyzje sędziego, ale też bardzo dobra postawa Wyspiarzy.

Negatywnym bohaterem doniesień z wrocławskiej areny EURO 2012 był sędzia główny Robert Małek z Zabrza. Pretensje do tego pracującego na co dzień jako policjant arbitra mogli mieć piłkarze obu drużyn. Przy drugiej bramce dla Floty nie zauważył on zagrania ręką Krzysztofa Bodzionego. Przy pierwszej z dwóch żółtych kartek dla Sebastiana Olszara ukarał skrzydłowego Floty za dyskusje.

Jednak największe kontrowersje wy- wołał sędzia w samej końcówce meczu. Do regulaminowego czasu gry doliczył 3 minuty, ale dokładnie po upływie 4 minut i 16 sekund Piotr Ćwielong zdobył bramkę dla Śląska na 3:2. Czy arbiter miał prawo przedłużyć jeszcze mecz dodatkowo o minutę?

- Cyfra pokazywana przez sędziego technicznego, jest to minimalny czas o jaki zostanie przedłużone spotkanie. Sędzia główny nie może zakończyć go przed jego upływem. Jednak od momentu wskazania przez niego dodatkowych minut może dojść np. do zmiany czy pokazania żółtej kartki. Wtedy sędzia dolicza kolejne sekundy, ale nie musi już o tym informować - wyjaśnia przepisy Dariusz Królikowski, znany w regionie sędzia piłkarski.

W środowym meczu w doliczonym czasie Flota przeprowadziła zmianę - Bartosz Śpiączka zastąpił Krzysztofa Bodzionego. Nie zajęło to jednak ponad mi- nuty, jednak przepisy w tej sytuacji bronią sędziego - może on dołożyć tyle czasu, ile zechce. Pytanie tylko, dlaczego w meczu toczonym w fatalnych warunkach, gdzie oba zespoły grają w dziesiątkę, sędzia pozwala grać dopóki teoretycznie mocniejszy zespół nie zdobędzie bramki?

W komentarz pomeczowych wśród kibiców pojawiły się różne teorie, a króluje ta, że Robert Małek nie lubi zespołów z naszego województwa. To właśnie ten arbiter prowadził pamiętny finał Pucharu Polski w 2010 r. Wtedy w Bydgoszczy popełnił kilka błędów, a Pogoń Szczecin przegrała z Jagiellonią Białystok.

- Jak ten człowiek będzie dalej sędziował to ja zwariuję w tym kraju! To bandyci - grzmiał po meczu Sebastian Olszar. Zapytany przez dziennikarza, czy aby nie przesadza, dodał - Nie jestem jedyny, który tak mówi.

Z premedytacją czy nie, postawa sędziego przyćmiła dobry występ piłkarzy Floty. Na tle mistrza Polski lider I ligi zagrał tak, że w rewanżu 13 marca można mieć nadzieje na dobry rezultat. A Wyspiarzom do awansu wystarczy skromne 1:0...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński