Legia w sezonie 2024/25 straciła w 8 meczach 9 bramek. Jedną z nich po główce Sebastiana Rudola. Obrońca Motoru Lublin w latach 2012-18 grał w Pogoni Szczecin i jako Portowiec też miał okazję do grania w ligowych klasykach "Pogoń - Legia".
Jak pokonać Legię?
Sebastian Rudol: Chyba nie powinienem się wymądrzać skory my Legii nie pokonaliśmy, ale jedno jest dla mnie pewne - Legia w obecnej formie jest w zasięgu zespołu Pogoni. Recepty w zwycięstwie szukałbym w tzw. fazach przejściowych. To jest najsilniejsza broń legionistów i jeśli w tym aspekcie uda się im dorównać, to można skończyć z pozytywnym wynikiem.
Legia trochę wygląda jak walec.
Legia trenera Goncalo Feio, z którym przecież pracowałem, to przede wszystkim wysoki pressing i te fazy przejściowe, czyli łapanie przeciwnika, odbiór piłki w momentach, gdy jest najbardziej niezorganizowany i wtedy błyskawiczne kontry. Po drugiej stronie Pogoń, która jest zespołem, który lubi mieć piłkę i lubi kontrolować mecz. Spodziewam się, że Legia będzie głównie szukała takich okazji na odbiór i kontrę. Ale widać też pewne problemy Legii np. w ataku pozycyjnym czy stylu defensywy. W Motorze Feio wszyscy wiedzieli, co mają robić na boisku, by bramki nie stracić. To było najważniejsze. W Legii ta nauka pewnie trwa, ale na razie drużyna straciła dużo bramek, a nawet w meczu z moim Motorem - mimo hokejowego wyniku i naszej porażki - to stworzyliśmy sobie dużo sytuacji bramkowych. Zapowiada się w piątek ciekawy mecz, bo wszyscy znamy jakość Pogoni w ofensywie.
Na swoim boisku, bo na wyjazdach remis i trzy porażki. Hasło "gramy u siebie" w piątek uskrzydli, Pogoń odniesie piąte zwycięstwo w sezonie?
Tego życzę Pogoni i jestem spokojny o wynik. A statystyki są istotne, ale trzeba pamiętać, że dziś Pogoń ma swoje problemy, Legia czy Motor. Najlepiej teraz punktują Lech oraz Cracovia, ale za dwa miesiące sytuacja w tabeli może być zupełnie inna. Nie spodziewam się, by w naszej lidze narodził się zespół, który będzie seryjnie wygrywał.
Zaskoczyła Pana zmiana trenera w Pogoni?
Było to spore zaskoczenie, ale myślę, że takiej oferty trener Gustafsson nie mógł odrzucić. Szansę dostał trener Kolendowicz z którym przecież jeszcze grałem w Pogoni. Pamiętam, że jako piłkarz i trener-asystent dużo zrobił dla klubu, więc taki kolejny krok był czym naturalnym. I też pasującym do Pogoni, bo to był klub rodzinny, z mocno zaangażowanymi pracownikami. Robert jest osobą, która idealnie się wpasowuje w ten model budowy klubu. Myślę, że jego praca może przynieść coś fajnego.
Mimo problemów z obrońcami? Może jakieś podpowiedzi dla nich przed Legią?
Myślę, że wielu obrońców Pogoni mi mogłoby udzielić wskazówek, bo to są dobrzy zawodnicy od których mógłbym się jeszcze wiele nauczyć. Przez długi czas grają na wysokim poziomie. Widziałem, że został też zakontraktowany nowy obrońca, który dostanie czas, by wpasować się do zespołu. Sztab na pewno analizuje tracone bramki, ma pomysł na poprawę i rozwój. W Motorze też tak jest. Zero z tyłu Pogoni z Legią mnie by nie zaskoczyło.
A Pan pewnie już odlicza czas do meczu Motor - Pogoń?
Na pewno będzie to jedno z najważniejszych dla mnie wydarzeń. Wiele lat spędziłem w Pogoni, pochodzi stamtąd moja rodzina, więc będzie to mecz szczególny. Ale to dopiero na początku listopada, a przed nami wiele spotkań i na nich trzeba się koncentrować.
Świetnie się Pan odnalazł w ekstraklasowym Motorze - pewne miejsce w składzie, bramka z Legią.
Indywidualnie mogę być zadowolony, ale wszyscy wiedzą, że to sport zespołowy i tych punktów nam brakuje. Skupiam się ja i koledzy na tym, by jesienią zdobyć tych punktów jak najwięcej.
Rozmawiał Jakub Lisowski