Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścieki od lat trują Małą Inę. Dlaczego?

Wioletta Mordasiewicz [email protected]
Julian Gabrysz ma żal do miasta, że przymuszono go do podpisania umowy na wywóz zawartości szamba tuż przed podłączeniem jego domu do kanalizacji. - To pewnie przez to, że byłem w urzędzie ze skargą - mówi pan Julian.
Julian Gabrysz ma żal do miasta, że przymuszono go do podpisania umowy na wywóz zawartości szamba tuż przed podłączeniem jego domu do kanalizacji. - To pewnie przez to, że byłem w urzędzie ze skargą - mówi pan Julian. Fot. Wioletta Mordasiewicz
Ul. Główna w Stargardzie. Mieszkańcy płacą za odprowadzanie ścieków, które rurami wpływają do odnogi Iny. Tak jest od dawna. Dopiero na koniec tego roku trucie środowiska się skończy.

Ulica Główna jest skanalizowana tylko częściowo. Sieci nie ma w kilku budynkach. Mieszkańcy korzystają z szamb. Ale ich ścieki i tak trafiały do Małej Iny. Mówią, że szamba były za rzadko opróżniane.

- Ktoś zrobił przebicie do naszej rzeczki - informuje jeden z mieszkańców ul. Głównej. - I wszystkie ścieki płyną prosto do wody. Tak tu jest od wielu lat.

Ścieki z domków jednorodzinnych, które stoją zaraz za rzeką, wywożono na okoliczne pola.

- Niedawno poszedłem do prezydenta Stargardu poskarżyć się, że wciąż nie mamy tu kanalizacji - opowiada Julian Gabrysz, właściciel domu przy ulicy Głównej. - Parę dni po tej wizycie zawitał do mnie strażnik miejski. Powiedział, że muszę podpisać umowę na wywóz ścieków z szamba. Za to, że poszedłem się poskarżyć, zostałem ukarany.

Stargardzianin opowiada, że jeszcze przed kupnem działki miasto obiecywało, że przy ul. Głównej będzie kanalizacja. Dlatego zdecydował się na zbudowanie w tej dzielnicy domu. A to było 18 lat temu. Kolejni prezydenci nie rozwiązywali problemu. Mieszkańcy, którzy nie mają kanalizacji twierdzą, że zanieczyszczali środowisko nie ze swojej winy. W tej sprawie interweniował nawet wojewódzki inspektorat ochrony środowiska. Nakazał miastu definitywne załatwienie tego problemu. W tym roku wreszcie wzięto się za tę sprawę. Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej 21 października przystąpiło do uzbrojenia terenu w sieć kanalizacji sanitarnej. Roboty mają się skończyć do 22 grudnia. Julian Gabrysz uważa, że ktoś złośliwie chciał go jeszcze przed tym terminem ukarać. Komendant straży miejskiej tłumaczy, że strażnik wykonał swoje obowiązki. Bo każdy mieszkaniec musi mieć umowę na wywóz nieczystości stałych i ciekłych.

- Odkąd pamiętam beczkowóz, który opróżniał nam szamba zamawialiśmy na własną rękę - kontynuuje Julian Gabrysz. - Płaciliśmy za to od 50 do 100 zł. Nikt się nie czepiał. Teraz zostałem przymuszony do podpisania tej umowy z MPGK. Za wywóz ścieków płacę 365 zł! Mam poczucie niesprawiedliwości. Niedługo będzie kanalizacja. Nie mogli sobie odpuścić?

- Ci ludzie mają szczęście, że strażnik nie zawitał do nich dziesięć lat temu - komentuje Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. - Ścieki może wywozić tylko wyspecjalizowana firma, która ma na taką działalność zgodę prezydenta. Oni pozbywali się ścieków nielegalnie. Nawet mandatu im nie wlepiliśmy za ten proceder. Nie rozumiem ich pretensji. Jak kanalizacja będzie gotowa, od tych umów przecież odstąpią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński