Od czasu jak zaczęły się mrozy miejscy strażnicy codziennie sprawdzają miejsca, gdzie zwykle przebywają bezdomni. Wielu przeniosło się do schroniska. Nie koczują już przy promach, na dworcu kolejowym, nie widać ich w mieście. Praktycznie zostali tylko w poniemieckich bunkrach przy plaży. Za żadne skarby nie chcą iść do schroniska. Jeden z bezdomnych koczuje też w opuszczonej willi.
- Byliśmy u niego. Zbiera drzewo w pobliskim lesie i pali sobie w kominku - mówi Adam Waś komendant Straży Miejskiej w Świnoujściu.
Strażnicy sprawdzili też bezdomnego, który pomieszkuje w przyczepie kempingowej w dzielnicy Karsibór. Sygnał dostali od zaniepokojonych mieszkańców, którzy niepokoili się, że blaszana konstrukcja nie daje dość ochrony przez mrozami.
- Okazało się jednak, że ma tam całkiem dobre warunki - dodaje Adam Waś. - Ale to dobrze, ze ludzie zauważają takie rzeczy i nas informują. Tym razem wszystko okazało się być w porządku. Ale również dobrze mogło być odwrotnie. Dzięki mieszkańcom Karsiborza mogliśmy uratować życie temu człowiekowi.
Kierownik schroniska dla bezdomnych Roman Oczoś mówi, że niektórzy przychodzą do niego tylko na noc. Wykąpią się, prześpią, coś zjedzą i idą. Wracają znów wieczorem. Mrozy sprawiły, że pracownicy schroniska przyjmują nawet tych, którzy są pijani.
- To przy takich mrozach to największe zagrożenie, a ci ludzie nie zdają sobie z tego sprawy - mówi Roman Oczoś, kierownik schroniska. - Nie możemy ich przecież świadomie skazać na śmierć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?