Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad sieje strach

Beata Kulewicz, 10 grudnia 2005 r.
- W tej piwnicy to oni piją, wyzywają się i biją - opowiadają wystraszeni mieszkańcy kamienicy przy ul. Św. Wojciecha w Szczecinie.
- W tej piwnicy to oni piją, wyzywają się i biją - opowiadają wystraszeni mieszkańcy kamienicy przy ul. Św. Wojciecha w Szczecinie. Marcin Bielecki
- Jak my tu mamy żyć, kiedy nie można spokojnie zmrużyć oka, bo człowiek nie wie, czy się rano obudzi? - wołają o pomoc mieszkańcy.

Lokatorzy kamienicy przy ulicy Św. Wojciecha w Szczecinie boją się nocować we własnych mieszkaniach, bo w piwnicy ktoś urządza libacje. Proszą o pomoc.

Wolą spać gdzie indziej

Sprawcą kłopotów jest 48-letni Andrzej S., uciążliwy sąsiad, który urządza ociekające alkoholem nocne spotkania w piwnicy budynku.

- To, co ten człowiek wyprawia, to ludzkie pojęcie przechodzi - mówi jedna z mieszkanek bloku przy Św. Wojciecha 15. - Sprowadza swoich kolegów - złomiarzy do piwnicy i libacje robią. Oni tam piją, wyzywają się, biją. My się czasami boimy zostawać tutaj na noc. Ludzie jadą a to do córki, a to do syna, byleby nie być we własnym domu, bo jak zaprószą ogień, to nas żywcem spalą. Jak kto odważniejszy, to na policję zadzwoni, ale to nic w sumie nie daje. Patrol przyjedzie, uciszy towarzystwo, a za kwadrans znowu jest to samo.

Mandaty nie pomagają

Policjanci z komendy miejskiej doskonale znają Andrzeja S.

- Z naszych informacji wynika, że najwięcej interwencji w mieszkaniu tego lokatora dotyczyło zakłóceń ciszy nocnej - tłumaczył starszy aspirant Zenon Butkowski. - Andrzej S. mieszka tam wraz z konkubiną. Kilkakrotnie karany był mandatem. Kilka razy udzielano mu pouczenia.

O piwnicznych libacjach funkcjonariusze do tej pory jednak nie słyszeli.

- Najlepiej by było, gdyby lokatorzy zadzwonili do nas w trakcie takiego towarzyskiego spotkania - mówi Zenon Butkowski. - Bo na razie te interwencje, które mamy w katalogu, dotyczą raczej picia w bramie albo rzucania butelkami przez okno.

Na bruk nie można

Mieszkańcy wątpią, że cokolwiek jest w stanie zdyscyplinować Andrzeja S., nawet ich telefony z prośbą o pomoc. Pukali już do wszystkich drzwi, ale nawet zarządca budynku bezradnie rozkłada ręce.

- Prawo nie pozwala nikogo wyrzucić na bruk - wyjaśnia Roman Dutko, prezes Towarzystwa Budownictwa Społecznego. - A my lokali socjalnych nie mamy, żeby eksmitować tego pana. Jesteśmy po prostu bezsilni i jedyne co możemy zrobić to współczuć pozostałym lokatorom tego bloku.

Oczywiście lokatorzy współczucia nie chcą. Domagają się ciszy, spokoju i bezpieczeństwa.

- Czy naprawdę musi dojść do takiej tragedii, jak w Stargardzie Szczecińskim, gdzie żywcem spaliło się kilka osób, żeby wreszcie ktoś nas usłyszał? - pytają w kamienicy przy ul. Św. Wojciecha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński