MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Peryferie się zjednoczyły

Agnieszka BIAŁEK <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>

Mieszkańcy pięciu dzielnic miasta u prezydenta Kielc. Było bardzo gorąco, ale spotkanie zakończyło się rozejmem. Każda dzielnica ma wybrać pięć najpilniejszych spraw do załatwienia i pisać pisma.

- Czujemy się niechciani. Od kiedy Kielce przejmowały nasze dzielnice kilkadziesiąt lat temu, to od tej pory nic się nie zmieniło - mówili wczoraj na spotkaniu z prezydentem Kielc mieszkańcy Białogonu, Sitkówki, Dąbrowy, Cedra-Mazura i Biesaku. Wojciech Lubawski odpierał zarzuty.

Mieszkańcy wczorajszym spotkaniem w magistracie chcieli zwrócić uwagę urzędników, na dzielnice peryferyjne miasta Kielc, o których mówią, że są zapomniane i zaniedbane. - Kilka dni temu zaprosiliśmy prezydenta i dyrektorów wydziałów mu podległych na spotkanie. Z Urzędu Miasta nikt się nie zjawił. Zlekceważono ponad 200 osób, dlatego teraz chcemy wiedzieć, czy prezydent zamierza w ogóle z nami rozmawiać - mówił na korytarzu kieleckiego magistratu Grzegorz Jedliński z Białogonu. Mówi, że zjednoczył pięć peryferyjnych dzielnic Kielc: Białogon, Sitkówkę, Dąbrowę, Cedro-Mazur i Biesak w jedną organizację, która zamierza walczyć o polepszenie jakości życia w tych dzielnicach.

Cedro-Mazur chce kanalizacji

- Panie prezydencie, cenimy pana, ale odnosimy wrażenie, że pan nie wychyla się dalej niż za centrum Kielc. Bo gdyby pan poznał wszystkie dzielnice peryferyjne, to by pan się wstydził, tego w jakich warunkach żyjemy - stwierdziła Krystyna Szymaniak, mieszkanka Cedra-Mazura. - Dlaczego po jednej stronie ulicy Niskiej, która po części należy do gminy Górno może być kanalizacja, a po drugiej, która należy do Kielc, musimy mieć własne szamba. Cierpimy tylko dlatego, że należymy do Kielc. Kobieta dodała, że gmina Górno od dawna chce przyjąć Cedro-Mazur do siebie. - W ten sposób już dawno mielibyśmy kanalizację. Przeprowadziliśmy własne referendum, ponad 80 procent osób wyraziła zgodę przejścia do Górna. Ale miasto Kielce chce nas trzymać, nie dając nic w zamian. Wiemy, że bez tych dzielnic miasto Kielce nie byłoby już taką metropolią, bo brakowałoby jej ludzi.

Inni mieszkańcy tej dzielnicy zwrócili uwagę na stan dróg. - Mamy kilka dobrych firm, które przynoszą zyski dla miasta. Płacimy duże podatki, co z tego mamy? Nic. Jeździmy po drogach dziurawych jak szwajcarski ser. W zimę sami bierzemy się za łopaty i odśnieżamy, bo by nas totalnie zasypało - mówił jeden z przedsiębiorców.

Białogon chce sam budować

- Chciałem powołać spółkę wodną, która wzięłaby inicjatywę w swoje ręce. Ale prawnicy urzędu wszystko mi blokują - mówi Grzegorz Jedliński. - Spółki tej boją się wodociągi, to zrozumiałe, ale my sami byśmy wybudowali sobie wodociągi, kanalizację. Teraz wygląda to tak, że ludzie za własne pieniądze budują wodociąg, który potem przejmowany jest przez Wodociągi Kieleckie. I to one czerpią z tego zyski. My chcemy sami budować i czerpać z tego zysk, bo skoro woda dla Kielc płynie z naszych terenów, to niech ta woda w jakiś sposób do nas wróci.

Reprezentanci Białogonu poruszyli temat stawu białogońskiego. - Staw w Białogonie ma 200 lat - mówi Maciej Wijas. - Kiedyś było to miejsce pobierania wody, teraz to jest bomba ekologiczna. W latach siedemdziesiątych staw częściowo zasypano. Miasto nie interesowało się stawem, woda się przelała wierzchem, teren został zamulony i zaśmiecony. W przyszłości brud przedostanie się do wody i będzie katastrofa ekologiczna.

Ludzie poruszyli też temat terenów, które im kiedyś zostały zabrane. - Decyzjami rządowymi zabrano nam tereny i nic w zamian nie dostaliśmy. Cierpimy, bo na naszych gruntach są ujęcia wody. Dwa lata temu sądownie wystąpiliśmy o zwrot naszych gruntów dla wspólnoty białogońskiej. Sąd nakazał prezydentowi wydanie decyzji administracyjnej. I nic do tej pory się nie wyjaśniło. Panie prezydencie, co dalej? - pytał Jedliński.

Poruszono temat wykonania ulicy Pańskiej, która z błędami została odebrana.

Sitkówka-Nowiny bez rozwoju

Na spotkanie przyszli też mieszkańcy Sitkówki-Nowin. Zapytali wprost, czy prezydent wie, że kilka ulic z tego terenu należy do Kielc. - Czy pan wie, gdzie są ulice Chorzowska, Tarczyńska, Zagrabowicka, Chaszczyńska? - pytano prezydenta. - Po przyłączeniu do miasta, to pies z kulawą nogą tam nie przychodzi. Nic się kompletnie nie robi. W zimę zasypuje nas, Miejski Zarząd Dróg nie ma zamiaru tutaj odśnieżać. Dziury duże, chaszcze zarastają drogi. Chorzowskiej już nie widać. Ulica Posłowicka zniszczona przez ciężkie samochody. Niby jest łatana i nic, nadal krzywa i dziurawa. Nie marzymy już o kanalizacji, ale przynajmniej te drogi naprawcie.

Podkarczórka, stare osiedle. - Żyjemy w średniowieczu. Nie ma oświetlenia, pozostawieni jesteśmy na pastwę losu - żali się prezydentowi Tadeusz Wojtasiński. - Tutaj nic się nie buduje, nie inwestuje. Nie ma nic, pustynia.

- Wiemy, że pewne rzeczy zastał pan i z nimi musi się pan borykać. Ale są tereny jak Posłowice, Zalesie, ulica Dobromyśl, gdzie nie ma szansy na budownictwo jednorodzinne, bo w planach zapisano, że może tu być tylko budownictwo skoncentrowane. Ludzie wiele przez to stracili - mówi Henryk Kochanoski. Dlaczego wszędzie się buduje: w Piekoszowie, Morawicy, a my mamy tereny, gdzie rosną samosiejki.

Leszek Kieliń wyliczał kilka ulic - Pieraszki od ujęcia wody do Malikowa, gdzie rosną same chwasty. Ulice Zgórska i Grabarska. - Kiedy możemy liczyć na działanie na tych ulicach - pytał Arkadiusz Kochanowski. - Nie chcemy asfaltu, ale tylko żeby można było po nich jeździć. Nawet wysokie samochody tam się zawieszają. Chcemy tylko doraźnej naprawy, aby można było tylko jeździć.

- Na Górników Staszicowskich pobocza są wyższe jak ulica - mówi Jerzy Markowski. - Dwa razy w tygodniu śmieciarka zamiata ulicę i uważam, że to jest marnotrawienie publicznych pieniędzy. Wystarczyłoby wyrównać pobocza i byłoby po sprawie. Sprawę zgłaszaliśmy w Miejskim Zarządzie Dróg, ale dyrektor Wójcik wytłumaczył, że na to są pieniądze i sprzątać będą.

Prezydent tłumaczył...

Prezydent Kielc Wojciech Lubawski tłumaczył zebranym, że dziennie przyjmuje kilkadziesiąt zaproszeń na różnego typu spotkania. - Nic nie słyszałem o spotkaniu na Białogonie - zapewnił. Jak się okazało w trakcie spotkania, prezydent o wielu problemach pięciu dzielnic usłyszał pierwszy raz.

Mieszkańcom Cedra-Mazura odpowiedział: - Proszę poczuć się w sytuacji, że dzielnica chce odłączyć się od miasta, a wy żądacie kanalizacji, dziecku nie kupuje się adidasów, gdy chce pójść w świat. Dlatego proponuję spotkanie tylko z mieszkańcami tej dzielnicy. Dwa lata temu podpisałem porozumienie z gminą Górno, że kompleksowo zajmą się kanalizacją w całej tej dzielnicy. Kielce miały tylko wpłacić pieniądze. Co się stało w międzyczasie tego nie wiem, ale obiecuję, że dokładnie to sprawdzę. Dyrektorzy, którzy mieli się tym zająć, będą musieli zdać mi relację. Jeżeli problemem byłyby tylko pieniądze, to ten problem by nie istniał.

Co do nawierzchni ulic prezydent wyjaśnił, że według danych jest ich do naprawy jeszcze aż 611. - Do tej pory udało na się naprawić ponad 100. Naprawiamy w pierwszej kolejności drogi strategiczne. Cały czas powtarzam, że o wiele szybciej będzie jak mieszkańcy założą inicjatywę lokalną i wspólnie zaczną z miastem budować, zbierając 20 procent - podpowiadał zebranym.

Prezydent starał się wyjaśnić sprawy związane z wodociągami: - Został powołany Międzygminny Związek Wodociągów i Kanalizacji. Wodociągi nie są własnością miasta. Stworzono ten twór i tak naprawdę trzy gminy są w opozycji do Kielc. Nie mamy większości i nie możemy przeforsować pewnych decyzji, bo mamy tylko 40 procent głosów.

Dodał, że za brak nadzoru nad ulicą Pańską jeden z dyrektorów stracił pracę. - Co do Białogonu znalazłem pieniądze na remont szkoły, chcę, aby był tam też posterunek policji, jeśli nie, to posterunek Straży Miejskiej. Zależy mi na bezpieczeństwie.

Prezydent zastanawia się też, jak rozwiązać problem terenów na Białogonie. - Co do stawu białogońskiego mam ekspertyzy, że wypuszczenie z niego wody, to byłaby katastrofa ekologiczna. Wszystkie opinie mówią, że nie wolno tego ruszać i najlepiej posadzić wierzby.

Na koniec wyjaśnił, że nie da się nagle naprawić 60-letnich zaniedbań. - Proponuję, abyście o każdy szczegół pisali pismo, ja wtedy wysyłam pismo do danego dyrektora wydziału i on musi mi odpowiedzieć, co z tym problemem można zrobić. Żadne telefony nie mają sensu.

Z mieszkańcami Cedra-Mazura prezydent spotka się już w poniedziałek. Na koniec zaproponował: - Niech każda dzielnica przedstawi pięć konkretnych spraw, które chcecie rozwiązać. Przyjdźcie z tymi pięcioma sprawami do mnie, wtedy zaczniemy konkretnie działać. Mam jeszcze trzy miesiące, być może uda mi się coś rozwiązać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie