Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochód wjechał w ich dom

Agnieszka Grabarska, 18 listopada 2005 r.
Zdewastowany budynek zaraz po katastrofie.
Zdewastowany budynek zaraz po katastrofie. Agnieszka Grabarska
Tej niedzieli rodzina Kępysów nie zapomni do końca życia. Rozpędzony samochód wjechał w ich dom. Siła uderzenia wepchnęła do środka okno z futryną i część ściany.

Nikomu z mieszkańców na szczęście nic się nie stało.

Trzyosobowa rodzina była w tym czasie w pokoju obok. Oglądali telewizję. Twierdzą, że kiedy usłyszeli huk myśleli, że to bomba.

- Wbiegłam do pokoju i zobaczyłam kłębowisko kurzu i gruzu. Okno leżało na podłodze a meble zostały "zmiecione" pod drugą ścianę. Na ulicy stał zgnieciony samochód - opowiada pani Maria.
Po chwili, ubrali się i wyszli przed dom, gdzie trwała już akcja ratownicza poszkodowanych z samochodu.

Ich małe mieszkanie składa się z łazienki, przechodniej kuchni i dwóch pokoi. Ten od ulicy służył jako "gościnny", ale często przebywał w nim piętnastoletni Piotr. Pod oknem stał stół, przy którym często odrabiał lekcje.

Feralnej niedzieli spał na kanapie właśnie w tym pokoju. Kilkakrotnie budził go ojciec.

- Chodziłem i budziłem go, jakbym czuł, że coś się stanie - twierdzi pan Jan. - Syn przyszedł do nas niedługo przed wypadkiem.

Czy można tu mieszkać?

Na miejscu oprócz służb ratowniczych pojawił się zarządca budynku i pracownicy nadzoru budowlanego. Sprawdzono, czy uszkodzenie ściany nie grozi katastrofą budowlaną. Zostały wykonane oględziny stropów i więźby dachowej.

- Ostatecznie ustaliliśmy, że nie zostały naruszone elementy konstrukcyjne budynku - powiedział powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Józef Pawlusiński. - Na noc miejsce wyrwy zabezpieczono styropianem.

Dom, w którym mieszkają państwo Kępys jest własnością Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Mieszkanie ma charakter zastępczy, gdyż lokatorzy oczekują w kolejce na przyznanie mieszkania komunalnego.

Następnego dnia rano ekipa remontowa rozpoczęła prace budowlane.

Rozebrano część uszkodzonej ściany i wstawiono nowe okno. Mieszkanie państwa Kępys nie było ubezpieczone, dlatego niezbędne prace finansowane są przez kamieński ZGM.

- Dopiero, gdy otrzymamy protokoły straży i policji, wystąpimy o zwrot do ubezpieczyciela sprawcy wypadku - twierdzi Krzysztof Gawroński, zarządca budynku.

Otrzymają pomoc

Odwiedziliśmy rodzinę dzień po zdarzeniu. Okazało się, że zniszczeniu uległa część wyposażenia mieszkania, a po remoncie potrzebne jest gruntowne sprzątanie.

Pracownik socjalny Elżbieta Lubarska zaproponowała napisanie podania o pomoc. Opieka społeczna ustali wówczas formę wsparcia. Dotychczas zaproponowano ciepły posiłek dla dziecka w szkole. Poszkodowanych odwiedził również zastępca burmistrza Bronisław Karpiński. Obiecał pomoc urzędu.

Rodzina nie do końca wierzy, że katastrofa wydarzyła się naprawdę. Są roztrzęsieni. Na razie śpią w ciasnym pokoiku, martwią się stratami i wydatkami, które ich czekają. Ale nie to jest najgorsze.

- Boimy się, gdy słyszymy szybko nadjeżdżający samochód. Jak my będziemy tu teraz mieszkać? - zastanawiają się głośno. A po chwili dodają. - Najważniejsze jednak, że wszyscy żyjemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński