Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądowy tasiemiec: Aniela B. przyjechała na wózku. Sąd wzywa na pomoc psychiatrę

Mariusz Parkitny
Aniela B. od 14 lat milczy. Teraz nie rozmawia nawet ze swoim adwokatem.
Aniela B. od 14 lat milczy. Teraz nie rozmawia nawet ze swoim adwokatem. Fot. Archiwum
Nie udało się dzisiaj rozpocząć procesu kobiety oskarżonej o zabójstwo sprzed 14 lat. To już czwarta próba osądzenia zbrodni. Na środową rozprawę do Sądu Okręgowego w Szczecinie Aniela B. przyjechała na wózku inwalidzkim.

Od wielu lat milczy. Nie rozmawia nawet ze swoim adwokatem. Dlatego sąd zdecydował dzisiaj, że zanim otworzy przewód, psychiatrzy ustalą, czy kobieta jest w stanie brać udział w rozprawach. Na opinię mają miesiąc. W poprzednim procesie uznali, że kobieta symuluje.

- Od ostatnich badań minęło sporo czasu, sąd musi mieć pewność, że zachowanie oskarżonej to bierny opór, to niechęć do udziału w postępowaniu. Wówczas postępowanie może się toczyć. Sąd musi ustalić czy nie jest to efektem stanu zdrowia psychicznego, czyli doprowadzenia do stanu, w którym oskarżona nie rejestruje rzeczywistości - wyjaśniał sędzia Paweł Marycz.

Sprawa B. to swoisty rekord w sądzie. Bo na wokandę trafiła już po raz czwarty. Aniela B. była już trzykrotnie uznawana winną i skazywana na 15 lat więzienia. Za każdym razem sąd apelacyjny uchylał wyroki. Po raz ostatni w kwietniu. Uznał wtedy, że były błędy w uzasadnieniu wyroku sady okręgowego w Szczecinie.

To jedna z najtrudniejszych spraw kryminalnych. Jedynym praktycznie dowodem są jej zeznania złożone tuż po zabójstwie. Kobieta kilka razy zmieniała wersję wydarzeń.

W styczniu 1996 r. w mieszkaniu przy ul. Dworskiej w Szczecinie została zabita Stanisława W. Wynajmowała pokoje Anieli B. i jej córce. Według prokuratury oskarżona zabiła właścicielkę mieszkania, bo ta chciała ją wydać, że jest zamieszana w napad. Lekarze psychiatrzy uznali, ze w chwili czynu miała w znacznym stopniu ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem. Od lat kobieta na sali sądowej milczy. Ubrana w grubą czapkę i kurtkę jedynie szura nogami po podłodze. Kontaktu nie ma z nią nawet jej adwokat. Do tej pory sądy uznawały, że symuluje.

Sędziowie skazywali kobietę, bo uznawali, że jej dziwne zachowanie to efekt symulacji, a nie rzeczywistej choroby.

- Oskarżona symuluje, bo wydaje jej się, że taka linia obrony będzie dla niej korzystna - mówił podczas wydawania trzeciego wyroku sędzia Grocholski.

Wcześniej o zabójstwo prokuratura oskarżała też męża Anieli, Eugeniusza. Został prawomocnie uniewinniony.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński