Na ławie oskarżonych zasiądzie czterech mężczyzn, oskarżonych o zabójstwo i zbezczeszczenie zwłok. Zbezczeszczenie miało mieć formę kanibalizmu. Nie udało się ustalić, kim była ofiara.
Niedawno Prokuratura Okręgowa w Szczecinie zakończyła trwające od trzech lat śledztwo. Do zbrodni miało dojść w 2002 roku w jednej z miejscowości na pograniczu województwa zachodniopomorskiego i lubuskiego. Dlatego sprawa początkowo trafiła do Sądu Okręgowego w Gorzowie, który uznał, że bardziej właściwy będzie sąd w Szczecinie. I tak się ostatecznie stało.
Sędzia Tomasz Banaś, który poprowadzi proces, wyznaczył już kilka terminów kolejnych rozpraw. Pierwsza 22 lutego o godz. 9. Kolejne zaplanowano na marzec i następne miesiące.
ZOBACZ TEŻ:
Proces będzie wyjątkowy, bo nie tylko brakuje ciała ofiary, ale nie do końca wiadomo kim był. W 2017 r. zarzuty usłyszało czterech mężczyzn (piąty zmarł przed zatrzymaniem). Mieli porwać ofiarę, zabić, poćwiartować i częściowo zjeść po upieczeniu. Resztę zwłok podobno wyrzucili do jeziora.
W polskim prawie kanibalizm traktowany jest jako zbezczeszczenie zwłok, za co grozi do dwóch lat więzienia. Ale za zabójstwo oskarżonym grozi dożywocie. Nie byli do tej pory karani.
W maju 2019 r. dwóch oskarżonych sąd apelacyjny wypuścił z aresztu. Zauważył, że dowody ich winy są dość słabe. Przyznał jednak, że mogło dojść do aktu kanibalizmu. Wyjaśniał, że zjedzenie szczątków zabitego miało służyć głównie zmuszeniu wszystkich zamieszanych do milczenia.
- Znane nam są opisy w prasie, że mamy tutaj do czynienia z "ohydną zbrodnią". Pewne też bulwersujące społeczeństwo fakty nastąpiły już po popełnieniu zbrodni zabójstwa, chodzi bowiem o kanibalizm. Trzeba też pamiętać, czemu miało to służyć - jedzenie szczątków ludzkich miało służyć temu, żeby każdą z osób, które były zamieszane w to zdarzenie - nie mówię, że brały w nim udział - na przyszłość przymusić do milczenia. I to chyba się po części udało - powiedział sędzia Andrzej Olszewski.
Dowodami w sprawie są głównie wyjaśnienia podejrzanego Rafała O., zeznania świadka i kilka podsłuchanych rozmów. Dlatego proces będzie miał charakter w dużej mierze poszlakowy. Obrońcą będzie m.in. znany krakowski adwokat, mec. Jan Widacki.
Na miejsce rozprawy wyznaczono jedną z największych sal w sądzie okręgowym - nr 138, która ma osobną salę dla publiczności oddzieloną od sali rozpraw szybą. Na rozprawie zapadnie decyzja, czy sprawa będzie toczyć się przy otwartej kurtynie.
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?