Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd nad Piechotą. Ruszył proces lustracyjny czołowego działacza lewicy w regionie

mdr
Mimo oporu obrońcy Jacka Piechoty (z tyłu) mec. Marka Mikołajczyka, sąd zgodził się na przesłuchanie świadków, co odbędzie się podczas kolejnej rozprawy, w październiku.
Mimo oporu obrońcy Jacka Piechoty (z tyłu) mec. Marka Mikołajczyka, sąd zgodził się na przesłuchanie świadków, co odbędzie się podczas kolejnej rozprawy, w październiku.
Pierwszy dzień procesu, to przesłuchania z okresu działalności harcerskiej Jacka Piechoty, czołowego działacza lewicy w regionie i potencjalnej jego współpracy oraz kontaktów z oficerami Służby Bezpieczeństwa.

Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie rozpoczął się proces lustracyjny Jacka Piechoty, byłego posła SLD i dwukrotnego ministra. Sędzia Magdalena Łopuszko zadecydowała, że wniosek prokuratora z Gdańska, szefa biura lustracyjnego IPN, Andrzeja Goleca oraz zgromadzone dowody są na tyle istotne, że sąd powinien je rozpatrzyć.

Już na wstępie zepsuł się system informatyczny, uniemożliwiający protokołowanie zeznań i ogłoszono przerwę na jego naprawę. Po tym rozprawę zdominowały pytania prokuratora dotyczące okresu, gdy Jacek Piechota był szefem hufca ZHP "Nad Odrą", a później komendantem chorągwi zachodniopomorskiej ZHP.

Jacek Piechota kategorycznie zaprzeczył, jakoby był Tajnym Współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa i przypomniał, że wielokrotnie już składał oświadczenia lustracyjne w tym temacie.

Pytania prokuratora dotyczyły okresu "harcerskiego" Piechoty i jego ówczesnych kontaktów z oficerami Służby. Padły m.in. nazwiska kapitana SB, Pawła Piecewicza i młodego oficera Krzysztofa Tomczaka, z którymi Piechota miał wielokrotnie rozmawiać. Ten jednak stwierdził, że były to spotkania inicjowane przez SB, która w każdej organizacji miała swojego oficjalnego "opiekuna".

- To była oficjalnie działająca w Polsce służba i było trudno im odmówić - tłumaczył.

Gros pytań dotyczyło tego, czy w jakiś sposób dyskryminowano harcerzy chodzących do kościoła i czy spotykała ich za to kara. W domyśle - czy Piechota, jak szef harcerstwa, miał w tym udział. Piechota tłumaczył, że w ZHP przestrzegano tolerancji światopoglądowej. Na tym tle między jego obrońcą, mec. Markiem Mikołajczykiem i prokuratorem doszło do małego starcia. Ten pierwszy próbował nie dopuścić pytania, czy przepisy zabraniały harcerzom uczestniczenia w mszach w pełnym mundurze.

Wiele pytań dotyczących światopoglądu harcerzy i stopnia zainteresowania SB zwieńczone zostało tym głównym o konflikt między Piechotą, a drużynowym Rafałem Zommerem. To temat, który wypłynął na światło dzienne po prasowych publikacjach już w 2011 r. Wówczas sugerowano, że prokościelne nastawienia harcerza wpłynęło na to, że oblał tzw. próbę instruktorską i został wykluczony z szeregów harcerstwa. Jego opiekunem był właśnie Piechota.

- Bardzo ceniłem Rafała, liczyłem że razem będziemy pracować w ZHP - tłumaczył tamten wątek Piechota sugerując, że nie miał nic wspólnego z odejściem kolegi z ZHP i nie odbyło się to za sugestią SB. - On sam podjął decyzję wystąpienia z ZHP.

Przekonywał też sąd, że starał się uchronić instruktorów harcerskich przed działaniami Służby Bezpieczeństwa i rozmawiał ze swoimi współpracownikami na temat zagrożeń. Przypomniał nawet, że gdy był członkiem drużyny im. Szarych Szeregów, to jej harcerze "święcili swoje harcerskie krzyże".
Mimo oporu obrońcy mec. Mikołajczyka, sąd zgodził się na przesłuchanie świadków, co odbędzie się podczas kolejnej rozprawy w październiku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński