Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: bolesna prawda dla bohatera

Mariusz Parkitny
Oprócz przeprosin Marian Jurczyk chciał od Eugeniusza Szerkusa 10 tys. zł na cel społeczny. Po wyroku sam będzie musiał zapłacić 1,5 tys. zł kosztów procesu.
Oprócz przeprosin Marian Jurczyk chciał od Eugeniusza Szerkusa 10 tys. zł na cel społeczny. Po wyroku sam będzie musiał zapłacić 1,5 tys. zł kosztów procesu. Marcin Bielecki
Marian Jurczyk nie może obrażać się za słowa "agent bezpieki" - mówił w piątekj sędzia Dariusz Białecki.

Wyrok zapadł przed cywilnym sądem okręgowym w Szczecinie. To była prestiżowa sprawa dla byłego prezydenta miasta. Jurczyk domagał się przeprosin za nazwanie go "agentem bezpieki". Ale sąd odrzucił pozew o naruszenie dóbr osobistych.

- Pan Jurczyk sam przyznał, że podpisał zobowiązanie do współpracy, sporządził sprawozdanie dla służb i pokwitował odbiór pieniędzy. Dla tego procesu nie ma znaczenia, że zrobił to pod przymusem. Te słowa nie mogą go obrażać, bo jego zachowanie wypełnia pojęcie agenta - uzasadniał sędzia Białecki.

Dawni koledzy wrogami

Jurczyka agentem nazwał Eugeniusz Szerkus, były stoczniowiec. Było to rok temu. Szerkus dostał swoje akta z IPN. Odnalazł w nich donosy, jakie Jurczyk miał na niego pisać. Obaj znają się z czasów opozycji. Byli członkami Komitetu Strajkowego. Wtedy jeszcze byli kolegami. Od lat nie podają sobie ręki.

- Czemu, gdy upadła komuna, nie powiedział, że zmusili go do współpracy. Pewnie byśmy to zrozumieli. Ten wyrok wcale mnie nie cieszy - powiedział wczoraj Szerkus.

Jurczyk: grozili mi śmiercią

Proces trwał dziewięć miesięcy. Sąd nie oceniał całej przeszłości Jurczyka, bo wcześniej zrobiły to sądy lustracyjne. Dwa razy uznały go za współpracownika Służby Bezpieczeństwa. Dopiero Sąd Najwyższy stwierdził, że były prezydent Szczecina nie był agentem w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Przyznał jednocześnie, że Jurczyk przekazywał informacje SB.

- Już te fakty potwierdzają pewnie bolesną dla Jurczyka prawdę, że da go się zakwalifikować jako osobę określoną przez Szerkusa, jako "agent bezpieki" - tłumaczył sędzia Białecki.

Jurczyk konsekwentnie zaprzecza. Zapewnia, że został zmuszony do współpracy pod groźbą śmierci. Twierdzi, że meldunki, które przekazywał SB nikomu nie szkodziły.

- Będę się odwoływał do skutku - zapowiedział.

Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński