Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Czarnecki. Z woleja. „Lewy” mało znany zrobił na mnie wrażenie

Ryszard Czarnecki
Robert Lewandowski (z lewej) i jego żona Anna (z prawej)
Robert Lewandowski (z lewej) i jego żona Anna (z prawej) Piotr Nowak/PAP
Piszę o tym dopiero(?) teraz, ale właśnie obejrzałem film, który swoją premierę miał 31 marca. Chodzi o „Lewandowski - Nieznany”. Obejrzałem go i zrobił na mnie wrażenie. Zwykle lepiej czytają się felietony, w których autor chłoszcze, a nie chwali. Cóż, jestem poruszony historią o chłopaczku, który zaczął treningi z chłopakami o dwa lata starszymi, co oczywiście wśród dzieciaków jest przepaścią. Mały, chudziutki Bobek. Bobek, bo Lewandowski senior jeździł do pracy do USA i powiedział synowi, że skrót jego imienia to Bob, a mały Bob to…

Spokojnie można zrobić z tego fabułę. Początkującemu piłkarzowi umiera ojciec. Chłopak musi szybko dorosnąć, odnosi kontuzję, nie chce go Legia i wydaje się, że świat się wali.

Refleksja osobista. Po raz pierwszy Lewandowskiego na boisku, na żywo zobaczyłem nie w Borussii, czy Bayernie, czy nawet w Lechu, tylko w… Zniczu Pruszków, gdzie w swoim czasie regularnie jeździłem na II, a formalnie I Ligę. Lewandowski strzelał sporo bramek, ale… nie był najskuteczniejszy! Pamiętam rundę jesienną, gdy miał 8 goli, ale lepszy od niego był Bartosz Wiśniewski z 9 (później grał bodaj w Wiśle Płock).

W filmie mało jest o królu strzelców polskiej ligi Lewandowskim-lechicie, który strzelał na stadionie przy Bułgarskiej jak na zawołanie. Jest dużo o Borussii, ale przecież gdyby nie Kolejorz nie byłoby transferu do Zagłębia Ruhry.

Ciekawie w dokumencie „Lewandowski - Nieznany” mówi trener Jürgen Klopp, który miał chyba decydujący wpływ na wejście chłopaka spod Warszawy na najwyższe piłkarskie obroty. Na filmie „Lewy” stwierdza, że decydująca była dla niego długa rozmowa sam na sam z Kloppem. Borussia nie chciała oddać Roberta do Bayernu, Bayern nie chciał oddać go do Barcelony – w dokumencie jest o tym uczciwie mowa, choć w przypadku przeprowadzki z Bawarii do Katalonii trochę w stylu „soft”.

Dlaczego w filmie nie ma słowa o sprawie Kucharski-Lewandowski?

Na filmie słowa nie ma o poruszającym kibiców sporze sądowym i awanturze medialnej między świetnym niegdyś napastnikiem warszawskiej Legii i reprezentacji Polski, a potem posłem i menadżerem piłkarskim Cezarym Kucharskim a jego przez lata podopiecznym Lewandowskim. Czy reżyser dokumentu Maciej Kowalczuk mógł o tym powiedzieć? Mógł. Czy musiał? Nie musiał. Stworzył film taki, jaki chciał. I choć pewnie część kibiców czy dziennikarzy chciałoby, aby była w nim mowa o „wojnie atomowej” między Kucharskim a Lewandowskim – to ja akurat niekoniecznie bym tego oczekiwał. Interesowała mnie po prostu podróż z mazowieckiej niziny na piłkarski Mount Everest chłopaka, który zrobił największą karierę w dziejach polskiego futbolu.

„Lewy” właśnie dopisuje do tego filmu boiskowy aneks. Potrójnej korony, która była – jak się wydawało – na wyciągnięcie ręki już nie wyszarpie, ale na tytuł mistrza Hiszpanii szanse ma olbrzymie. A na tytuł króla strzelców – bardzo duże. W interesie polskiej piłki jest, aby osiągnął oba cele…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ryszard Czarnecki. Z woleja. „Lewy” mało znany zrobił na mnie wrażenie - Sportowy24

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński