Andrzej Bejger to leśnik z Nadleśnictwa Złocieniec, miłośnik natury i fotograf przyrody z nieprawdopodobnym okiem i szczęściem z bezkrwawych łowach z aparatem. Dzięki jego uprzejmości możemy z bliska przyjrzeć się rysiej rodzinie z okolic Złocieńca.
- Tę rysicę miałem okazję spotkać już kilka razy wcześniej i najwyraźniej przyzwyczaiła się do tego, że nic jej z mojej strony nie grozi – opowiada pan Andrzej, któremu w lipcu udało się wykonać serię zdjęć samicy z trojką (dwie samiczki i jeden samczyk) młodych. To absolutny unikat, bo nasz koci drapieżnik unika raczej spotkań z ludźmi, a już młode chowa przed nimi z daleka.
W tym wypadku złocieniecki leśnik miał sporo szczęścia. – Jechałem autem, gdy ją zobaczyłem, zatrzymałem się i wysiadłem kładąc się w trawie – opowiada Andrzej Bejger. Oczywiście ryś intruza dostrzegł, ale w tym wypadku pozwolił się sfotografować z całą rodziną.
W sumie fotograf miał okazję widywać się z rysiami kilka razy, ostatnio w październiku, czego efektem jest seria przepięknych zdjęć. Większość wykonanych z pomocą teleobiektywu, ale też z całkiem bliska.
Przy okazji przestrzegamy – rysie to nie są miłe kotki do głaskania, ale drapieżniki. Od ludzi stronią, ale gdy już dojdzie do spotkania to nie traktujmy je jak kociaki z kanapy. – Miałem taką sytuację, że rysica dosłownie odprowadziła mnie do samochodu i na widok jej zębów naprawdę zrobiło mi się gorąco i z nerwów nie mogłem otworzyć drzwi – wspomina Andrzej Bejger.
Rysie wracają w nasze strony od kilku lat za sprawą programu reintrodukcji prowadzonej przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze. Dzikie koty były wypuszczone na wolność na Pojezierzu Ińskim i w okolicach Mirosławca, a także poligonu drawskiego. Ostatnio widywano je już także w okolicach Czaplinka i Iwina koło Grzmiącej w powiecie szczecineckim.
Rysia nie pomylimy z dzikim kotem, nie tylko z uwagi na charakterystyczne „pędzelki” na uszach. Dorosłe osobniki osiągają długość ciała do 110 centymetrów, ogona do 23 cm. Ważą nawet 30 kilogramów i więcej. – Nasze rysie pochodzą z niewoli, najczęściej z ogrodów zoologicznych, np. rysica Mira z Austrii, ale to typowe koty, chodzą swoimi ścieżkami – Marcin Grzegorzek z ZTP mówi, że zwierzęta unikają kontaktu z ludźmi, ale też nie rzucają się do panicznej ucieczki, gdy na człowieka przypadkiem się natkną.
Ryś euroazjatycki (Lynx lynx) w północno-zachodniej Polsce nie występował od dekad, nie ma u nas leśnika i myśliwego, który widziałby to zwierzę na wolności. Na początku tej dekady w Polsce żyło niespełna 300 rysi. Rysie są objęte całkowitą ochroną. Są drapieżnikami, polują głównie w nocy i poza okresem godowym prowadzą samotniczy tryb życia. Ich łupem padają sarny i młode, ale też drobne drapieżniki – lisy, kuny, jenoty. Nie pogardzą gryzoniami i ptactwem. To dokonali łowcy, mają świetny słuch i wzrok, a do ofiar potrafią się skradać bezszelestnie. Rysie potrafią skoczyć nawet dwa metry do góry i schwycić odlatującego ptaka. Oczywiście świetnie wspinają się po drzewach.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?