Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyli urzędników zza biurek

Anna Folkman [email protected]
Sebastian Wołosz
Dziś mieszkańcy Warszewa walczą o park. Nikt już nie pamięta, że zanim wybudowano mnóstwo osiedli były tam same tereny zielone. Wtedy nikt o nie nie walczył, nikt nie pomyślał, że kiedyś nie będzie gdzie iść na spacer. Klub Kniejołaza jest od tego, by takich spraw nie zostawiać samym sobie. Reprezentuje głos społeczeństwa.

- Ten głos powinien też być słyszalny – mówi Dorota Markiewicz z Klubu Kniejołaza. - Nie można być cicho, bo zawsze głośniejsi są ci, którzy mają w określonych planach interes ekonomiczny, czysty zysk. Przychodźcie na zebrania, interesujcie się swoją okolicą, zbierajcie opinie a jeśli coś Was zaniepokoi mówcie to głośno. Powiedzcie to nam.

Urzekły strumienie

Owszem łażą po kniejach. Zachwycają się przyrodą, testują orientację. Obserwują też to, jak niektórzy chcą ją zniszczyć i nie siedzą cicho. Piszą wnioski, zawiadomienia, opinie. Patrzą na ręce urzędników. Domagają się wglądu do planów, wytykają błędy i niezgodność z przepisami. Choć zupełnie niezobowiązująco zwą się Klubem Kniejołaza są strażnikami. Stoją na straży przyrody.

Paweł Herbut pamięta jeszcze czasy, kiedy w rejonie Puszczy Bukowej w Szczecinie nie było żadnych osiedli. Jako mały chłopiec, mieszkający w pobliżu, wybierał się tam ze swoim wujkiem na spacery, organizował podchody.

- Pamiętam, że fascynowały mnie strumienie płynące przez Puszczę. Zastanawiałem się wtedy skąd się biorą, skąd wypływają – wspomina pan Paweł. - Byłem wtedy chłopcem, ale ta fascynacja Puszczą pozostała do dziś.

Kiedy w każdym domu na dobre zagościł Internet pan Paweł postanowił stworzyć stronę internetową, na której zamieszczał informacje o Puszczy Bukowej, terenie cennym przyrodniczo, krajobrazowo i kulturowo – www.bukowa.szczecin.pl Powstało na niej forum miłośników, których administrator strony szybko zachęcił do wspólnych spotkań i rajdów w terenie.

- Dzięki tej stronie, nie mieszkając w Szczecinie, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o Puszczy i zakochałam się w niej. To uczucie mocne do tego stopnia, że przeprowadziłam się w jej okolice – mówi Anna Bielecka. - Spacerując wspólnie po Puszczy, poznając ją, zaczęliśmy dostrzegać i poznawać jej problemy. Każdemu na sercu leżało dobro tych terenów, więc nie można było przejść obok nich obojętnie.

Wiedza z pasji

Na początku działali interwencyjnie. Padł pomysł, by powstała grupa miłośników Puszczy Bukowej. Trzeba było ją sformalizować, by miała większą siłę przebicia w konsultacjach. Tak w 2011 roku powstało Stowarzyszenie Klub Kniejołaza.

- Interwencje nie były naszym głównym celem. Chodziło przede wszystkim o poznanie Puszczy, chcieliśmy tworzyć jej mapy. Wiele publikacji i dokumentów, które później się ukazały były z naszym udziałem – zauważa Paweł Herbut. - Interwencje w drobnych sprawach, które już się dokonały, np. dewastacja dróg zmusiły nas do bliższego przyjrzenia się planom, przyszłości Puszczy. Z czasem dorośliśmy, zdobyliśmy potrzebną wiedzę a efektem tego jest to, że dziś potrafimy wyprzedzić złe, niezgodne z prawem decyzje, docieramy do planów i już na tym etapie domagamy się poszanowania przepisów i składamy uwagi, własne koncepcje.

- Przyszłam na rajd i zachwyciłam się samą ideą propagowania wartości Puszczy Bukowej. Rzetelne działanie i mądra turystyka, do tego nauka Puszczy. Przyłączyłam się do Klubu – wtrąca Dorota Markiewicz. - Kiedy ludzie nabrali do nas zaufania i przekonali się, że działamy na rzecz natury i ich samych, mimo prób podważenia naszej wiarygodności, plotek, zaczęli nas wspierać.

Na stronie internetowej pojawiła się zakładka - Zgłoś interweniuj! Z niezbędnymi kontaktami. Już nie tylko członkowie Klubu Kniejołaza dzięki temu mogli zgłaszać niepokojące sygnały na temat złych praktyk w Puszczy a także w innych miejscach Szczecina.

W Klubie jest kadrowa, poligraf czy monter rur okrętowych. Dziś każdy w czymś z zakresu ochrony przyrody Puszczy Bukowej się specjalizuje. Po raz kolejny potwierdza się stwierdzenie, że jeśli robisz coś z pasji, robisz to dobrze.

Nic bez Was

- Stanowisko i wykształcenie nie zawsze idą w parze z prawdziwą wiedzą – podkreśla Herbut. - W przypadku instytucji ochrony przyrody urzędnicy zbyt mało czasu spędzają w terenie. Najważniejsze jest dla nich, aby wszystko zgadzało się na papierze. My dobrze znamy tereny, których strzeżemy. Trzeba tam być, by wiedzieć jak się zmieniają, co źle na nie wpływa.

Początkiem interwencji dla Klubu Kniejołaza był moment, w którym nadleśnictwo wyremontowało przepust. W pięknym lesie zainstalowano wielką betonową rurę i zasypano ją gruzem.

- Nie mogliśmy na to patrzeć. Kto mógł pozwolić na coś takiego w Parku Krajobrazowym? - pyta retorycznie pani Dorota.

Wywiązała się ostra medialna wymiana zdań z nadleśniczym. Skutkiem była likwidacja istniejącego i zmiana przepustu. Urzędnicy przyznali się do błędu. Okazało się, że patrzyli tylko na funkcjonalność, nie liczyli się z walorami estetycznymi wykonania.

Forum, zaangażowanie ludzi, presja mediów, które zaczęły wspierać Klub. Członkowie dowiadywali się więcej, czytali ustawy, wykorzystywali swoje prawa, domagali się dostępu do informacji. To był szok dla urzędników. Nikt wcześniej tak nie robił. Na początku byli postrzegani jako „zieloni” krzykacze, którzy nie mają doświadczenia i się nie znają. Do urzędów zaczęły jednak spływać rzetelne pisma, podparte ustawami, przepisami z fachową argumentacją, z załączonymi mapami, zdjęciami z terenu podpisane przez członków Klubu Kniejołaza. Tego nie można było zignorować, zwłaszcza, że Klub podkreślał, że społeczeństwo ma prawo o wszystkim wiedzieć. Urzędnicy byli zaskoczeni, bo do tej pory nikt nie patrzył im tak na ręce i nie śmiał zwrócić uwagi.

- Szybko okazało się, że instytucje, które mają chronić przyrodę, działają na jej niekorzyść podejmując złe decyzje, których skutki kiedyś odczujemy my wszyscy. Nie dawaliśmy się zbyć i ruszyliśmy urzędników zza biurek – zapewnia pani Anna.

- Na bardzo dużej powierzchni w Puszczy zaorano teren. To było jak wielkie pole w środku lasu. W świetle prawa i naszym zdaniem działania były szkodliwe. Napisaliśmy, że potrzebna jest wizja terenowa. Usłyszeliśmy, że urzędnicy nie mają pieniędzy na wyjazd... 15 km na prawobrzeże Szczecina! - podnosi głos pani Dorota. - Ruszyli się dopiero po akcji zbierania podpisów, które zdobyliśmy od mieszkańców Szczecina.

- 800 osób żądało, by urzędnicy pojechali do Puszczy. Chyba było im wstyd i w efekcie przyznali nam rację i w planie zadań ochronnych takie zabiegi gospodarcze zostały odpowiednio obwarowane na nasz wniosek – dodaje pan Paweł. - Cały czas staramy się, by uzmysłowić ludziom, że oni też mogą tworzyć prawo, zmieniać przepisy, które mają wpływ na to co dzieje się w naszym otoczeniu, na to co będzie w przyszłości.

Ostatnią głośną sprawą był sprzeciw Klubu wobec zabudowy Wzgórz Bukowych. Po jego interwencji Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zmieniła decyzję i nie zgodziła się na zabudowę.

- Działalności strażniczej nie ma bez ludzi. Was potrzebujemy – kończy pani Dorota. - Jedna osoba może pisać najbardziej sensacyjne informacje, walczyć, ale dopiero kiedy temat podniesie wiele osób, poprze go, może to przynieść jakiś skutek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński