Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces w sprawie pobicia policjantów

Mariusz Parkitny
Marcin Bielecki
- Nie przyjmuję ich przeprosin - mówił dzisiaj policjant brutalnie pobity w centrum Szczecina. Proces jego oprawców ruszył dzisiaj.

I zaczął się od nieoczekiwanego stwierdzenia jednego z oskarżonych. Mimo nagrania szokujących scen na filmie, 28-letni Jakub Z. twierdzi, że to funkcjonariusze są winni awanturze.

- Gdyby zachował się jak policjant, gdyby wylegitymował się, to nie doszłoby do tego. Ja go nie kopałem, tylko odepchnąłem nogą, aby zostawił mojego kolegę.Teraz chcą z nas zrobić bandytów - mówił tłumacząc różnicę między kopnięciem a odepchnięciem nogą.

Sceny z 18 sierpnia 2008 r. wstrząsnęły opinią publiczną. Policja zdecydowała się upublicznić film z monitoringu na którym czterech wyrostków napada na wysiadających z samochodu mężczyzn. Jednego z nich przewracają na ziemię i kopią po całym ciele. Ofiarami okazali się policjanci po służbie. Do pobicia doszło ok. godz. 20 na pl. Odrodzenia w Szczecinie. Zdarzenie obserwowało co najmniej kilkanaście osób. Pomogła tylko jedna (obok prezentujemy film z policyjnego monitoringu).

- Krzyknąłem głośno "policja". W momencie gdy sięgałem po legitymację nadbiegły trzy osoby. Zaczęli mnie bić i kopać - opowiadał na poniedziałkowej rozprawie policjant Maciej O.

To on został najbardziej pobity. Miał pękniętą w dwóch miejscach żuchwę. Kilka dni spędził w szpitalu. Ze zwolnienia wrócił do pracy na własną prośbę. Od oskarżonych domaga się 3 tys. zł. odszkodowania.

Drugi z policjantów - Mariusz W. - nie odniósł poważniejszych obrażeń. Szamotał się z jednym z napastników i odciągnął go od walczącego z pozostałymi napastnikami kolegi.

Oskarżeni z przeszłością

Dla oskarżonych to nie pierwszy konflikt z prawem. Niektórzy byli już karani po kilka razy. Głównie za kradzieże i narkotyki. Niektórzy nie pamiętają nawet ile razy stawali przed sądem. Mają od 22 do 27 lat.

Marcin Sz. (fizjoterapeuta na utrzymaniu rodziców nie przyznał się do winy), Jakub Ż. (wulkanizator, uczeń wieczorowego liceum, nie przyznał się do winy), Adrian S. (wykształcenie podstawowe, bezdomny z którym rodzina zerwała kontakty, przyznał się jedynie do kopnięcia kilka razy w nogi i brzuch) oraz Michał Z. (kucharz odsiadujący karę za inne przestępstwo. Jako jedyny wczoraj przyznał się do wszystkiego. Uciekł po bójce. Zatrzymano go dopiero w październiku).

Dzisiaj wszyscy oskarżeni (nawet ci, co nie przyznali się do winy) przeprosili policjantów. Potem nie byli już zbyt rozmowni. Odmówili składnia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.

Wersja Jakuba Ż.

Wyjątkiem był Jakub Ż., który przedstawił swoją wersję wydarzeń. Według niej było tak. Kierowca nissana najechał na stopę Marcina Sz. Ten krzyknął z bólu i pobiegł rondem za samochodem. Chciał otworzyć drzwi. Podobno dlatego aby zażądać wyjaśnień od kierowcy (choć policja podejrzewała, że chciał ukraść torebkę z auta).

Gdy nissanowi udało się odjechać zaczął iść rondem w stronę stojących pod sklepem kolegów. Nagle wskoczył na maskę nadjeżdżającego samochodu nauki jazdy. Z auta wyszli policjanci w cywilu (dorabiają jako instruktorzy jazdy).

- I wtedy jeden z nich zaczął szarpać Marcina. Pobiegliśmy mu pomóc. Nie zrobiłem nic złego. Chciałem rozładować atmosferę. Nie słyszałem, aby mówili, że są z policji - mówił Jakub Ż.

Ale według prokuratury zdarzenie przebiegło inaczej. Najpierw Marcin Sz. zaatakował Macieja O., a potem przyłączyli się pozostali.

Jednak prokurator nie zdecydował się oskarżyć napastników o pobicie policjantów. Mają zarzut "zwykłego" pobicia, a Marcin Sz. - naruszenia nietykalności cielesnej i gróźb karalnych. Grozi im do 3 lat więzienia.

Kolejna rozprawa za miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński