Ewa Butman, mieszkanka domu przy ulicy Strzeleckiej przeprowadziła się do niego z ul. Mazowieckiej. - Mój poprzedni dom ciągle był podtapiany - mówi.- Miałam dosyć wynoszenia wody wiadrami. Oboje z mężem byli schorowani. Pani Ewa wzięła kredyt i kupiła nowy dom. Niestety, po ostatnich ulewach także i ten został zalany.
- Jeśli miasto wie, że są to tereny podmokłe, to dlaczego akceptuje, by powstawały tutaj domy?- pyta mieszkanka Świnoujścia.- I dlaczego akceptowano, by były one podpiwniczone?
Syn pani Ewy, który mieszka na ulicy Mazowieckiej, ma w piwnicy pół metra wody.- Tam ludzie nawet jej nie pompują, bo, gdy tak wiele razy ich zalewało, fundamenty mogą być podmyte i domy mogą się zawalić - mówi pani Ewa.
Zdaniem wielu mieszkańców, ta sytuacja to m.in. efekt likwidacji części rowów melioracyjnych. Działkowcy z zalanych ogrodów przy granicy (szczególnie ogrodu "Paprotna"), winią także niemiecką przepompownię, która powinna odprowadzać wodę z rowów melioracyjnych.
- Sytuacja meteorologiczna w Świnoujściu w ciągu ostatniego weekendu była niespotykana do tej pory - mówi Robert Karelus, rzecznik prezydenta . - Jak podają meteorolodzy, byliśmy rekordzistami w ilości opadów na jeden metr kwadratowy. Mimo, iż wodę odpompowywały urządzenia zarówno polskie jak i niemieckie, sytuacja niektórych działkowców była niewesoła. .
Więcej w papierowym wydaniu Głosu. Czytaj także najbliższy Głos nad Morzem.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?