Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Robertem Krupowiczem: Burmistrz Goleniowa chce stworzyć nowe serce miasta

Rozmawiała Agnieszka Tarczykowska
Robert Krupowicz ma 43 lata. Od ponad 7 lat jest mieszkańcem gminy Goleniów. W latach 2005-2007 był wojewodą zachodniopomorskim. Ma żonę, która prowadzi galerię malarstwa współczesnego i dwoje dzieci. Prywatnie jest kibicem FC Barcelony.
Robert Krupowicz ma 43 lata. Od ponad 7 lat jest mieszkańcem gminy Goleniów. W latach 2005-2007 był wojewodą zachodniopomorskim. Ma żonę, która prowadzi galerię malarstwa współczesnego i dwoje dzieci. Prywatnie jest kibicem FC Barcelony. Fot. Agnieszka Tarczykowska
Rozmowa z Robertem Krupowiczem, nowym burmistrzem Goleniowa

- W Goleniowie był pan mniej znaną osobą niż w Szczecinie, a w drugiej turze różnica głosów między panem, a kontrkandydatem, Krzysztofem Zajko wyniosła blisko 1400 głosów.
- To duży kredyt zaufania i szczerze, nie ma na to recepty. Myślę, że przekonałem ludzi do siebie autentycznością, otwartością i tym, że byłem szczery. Ponadto zszedłem z plakatów na ulicę, wybrałem sposób bezpośrednich kontaktów i rozmów z ludźmi.

- Był pan już wojewodą, dziennikarzem, wykładowcą akademickim, ekspertem w sprawach unijnych, także doradcą inwestorów zagranicznych i jeszcze właścicielem plantacji świerków i jodeł, skąd więc pomysł, by zostać burmistrzem?
- Potrzebna jest charakterystyka pewnego kontekstu dla podjętej decyzji. Człowiek, jak osiada w jakimś miejscu, to z czasem zaczyna być odpowiedzialny za sprawy, jakie w tym miejscu się dzieją, zaczyna się zastanawiać czy sam zmieniłyby tę rzeczywistość, poprawił, zaczyna się tymi myślami dzielić z innymi osobami. Wreszcie powstaje środowisko ludzi podobnie myślących, są rozmowy, zakładamy stowarzyszenie, krok po kroku dochodzimy do wniosku, że żeby zmieniać tę rzeczywistość trzeba mieć pewne instrumenty, jakie daje demokracja, a więc sprawowanie władzy. Budujemy komitet wyborczy, zapraszamy ludzi podobnie myślących, otrzymujemy mandaty radnych, ja kontynuuję kampanię, zostaję burmistrzem i tak to wygląda. Na początku jest rola obserwatora, potem przechodzi się do działań. Ja mam coś takiego w sobie, że odmawiam prawa krytyki osobom, które nie angażują się.

- Proszę w skrócie nakreślić program, według którego będzie pan realizował swoją politykę przez najbliższe cztery lata.
- Stawiam mocny akcent na miasto, jestem krytyczny jeśli chodzi o kompozycję architektoniczną, układ komunikacyjny, całą urbanistykę. Uważam, że miasto jest odwrócone plecami do Iny. Dla mnie rzeka, tu konkretnie Ina, ma charakter miastotwórczy. Estetyka miasta, zagospodarowanie i rewitalizacja przestrzeni zielonej, to wszystko po to, żeby podnosić jakość życia. Jak ładne miasto to i rozkwitają małe i średnie biznesy, powstają lokale, plus oferta kulturalna na wysokim poziomie, to wszystko harmonijnie się układa, a całość zmierza do podniesienia jakości życia w Goleniowie.

- Przewodnim tematem pana kampanii wyborczej było stworzenie nowego układu przestrzennego miasta, a proporcje są w mieście naruszone przez budownictwo TBS. Jednym słowem, najlepsze tereny w centrum miasta, to właśnie budownictwo w tym systemie, co z punktu widzenia TBS zrozumiałe, bo łatwo zarządzać nowymi budynkami, a stare pozostają w fatalnym stanie. Czy uważa pan, że tego rodzaju firma, w takim kształcie jest potrzebna miastu, a jeśli tak to jakie cele ma realizować?
- Doskonała uwaga, moją genezą myślenia o mieście jest właśnie to, że przez lata Goleniów jest zabudowywany i samo w sobie rozwijanie mieszkalnictwa to rzecz dobra i ważna, ale w ten sposób pozbawia się miasto oddechu. Mamy do czynienia z gęstą przestrzenią, która obudowuje zabytki. Jest problem z komunikacją miejską. Nie ma komfortu planowania serca miasta. Tereny miejskie są wysprzedane bez widocznej logiki. Dotychczasowa koncepcja miasta znów zmierza do ciasnego zabudowania ostatnich wolnych przestrzeni miasta. TBS sprawdza się, ale to powinno być realizowane w innej przestrzeni. Patrzę na Goleniów przez pryzmat serca, które meandruje wraz z Iną, ale w projektach, jakie powstały odnośnie serca miasta nie mają krwiobiegu czyli dojazdu. Trzeba zrobić remanent, wiedzieć co da się jeszcze odzyskać, co należy do gminy, zmienić funkcję targową Turzynka, zająć się amfiteatrem i terenami za biblioteką. Nie jestem urbanistą i architektem, ale znam ludzi, poproszę przyjaciół, którzy stworzą projekt serca miasta patrząc na Goleniów całościowo. Ja traktuję miasto bardzo osobowo, jeżdżę po świecie, lubię się włóczyć po miastach, są takie, w których człowiek czuje się dobrze, chciałbym, żeby tak było u nas.

- Każda zmiana, zwłaszcza na stanowisku burmistrza, rzuca blady cień na pracowników magistratu. Szykuje pan sporo zmian kadrowych?
- We wszystkich kulturach organizacyjnych, w jakich pracowałem, kształtowałem je adekwatnie do celów, jakie miały spełniać. W przypadku urzędu gminy mamy do czynienia z obsługą mieszkańców. Lubię takie sformułowanie, że pracodawcą nas wszystkich od burmistrza po zwykłego pracownika jest obywatel, bo kasa na nasze pensje idzie z podatków. Ta kultura musi więc być kulturą klienta, nie kulturą petenta. Jeśli ktoś się obawia, że będę dążył do podniesienia profesjonalizacji usług, optymalizował koszty, to ma rację. Ale ci, co traktują swoją pracę jako służbę publiczną i powołanie nie mają się czego obawiać. Dla mnie patologicznym rozwiązaniem jest jakaś wolna środa w urzędzie. To symbol jak nie powinno się myśleć o urzędzie.

- Z kim zbuduje pan koalicję?
- Platforma Obywatelska - Polskie Stronnictwo Ludowe - Goleniów Obywatelski, to bardzo silna, stabilna, poważna i lojalna koalicja. Henryk Zajko to kandydat na wiceburmistrza, przy którym obstaję, a o drugim porozmawiamy na początku przyszłego tygodnia.

- Kontrkandydat Krzysztof Zajko pogratulował panu wygranej?
- Tak, w ogóle zachowanie najwyższej marki, jak dżentelmen, w klimacie całej kampanii, która była prowadzona czysto, bez pomówień i brudnej walki.

- Poczuł się pan dotknięty, gdy określał pana mianem "ogrodnik miejski"?
- Uwielbiam to określenie. Naprawdę. Mieszkam na wsi, mamy blisko hektar pod ogrodem i zasadziłem tam drzewa, poprzenosiłem kamienie, dla mnie bycie ogrodnikiem to tworzenie fantastycznych rzeczy. Chciałbym, żeby na koniec mojej kadencji tak mnie ludzie nazywali, bo to będzie dowód, że żyją w harmonijnym środowisku, oddychają pełna piersią.

- Czy Goleniów będzie miastem choinek, a może na święta jakieś drzewko z pana plantacji stanie przed urzędem gminy?
- Nie, nie będzie miastem choinek (śmiech), a moje drzewka są jeszcze małe i raczej nikt by ich przed urzędem nie zauważył. Ale rzeczywiście, tereny zielone to jedna z priorytetowych rzeczy, mam nadzieję, że powstanie cała strategia terenów zielonych. Podczas kampanii wyborczej miałem okazję gościć w jednym z domów i młoda osoba pokazał mi swoją pracę magisterską, która była projektem, pięknym projektem zagospodarowania terenów zielonych przy Villa Park, łącznie z tych obskurnym parkingiem. Warto to urzeczywistnić, coś pięknego.

- Jak pan spędzi święta? Po pełnej emocji kampanii szykuje się jakiś wyjazd, odpoczynek?
- Na urlop teraz raczej nie mogę sobie pozwolić, bo czeka sporo pracy, a święta u nas na wsi.

Wkrótce w serwisie gs24.pl rozmowy z burmistrzem Nowogardu i wywiad-rzeka z Piotrem Krzystkiem, prezydentem Szczecina

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński