Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Pawłem Muchą, członkiem zarządu NBP. Za Polskę trzeba być odpowiedzialnym

Przemysław Szymańczyk
Przemysław Szymańczyk
Mucha: - Walka z inflacją tak, ale musi być racjonalna
Mucha: - Walka z inflacją tak, ale musi być racjonalna archiwum
Rozmowa z Pawłem Muchą, członkiem zarządu Narodowego Banku Polskiego, byłym doradcą Prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Nie brakuje panu polityki? To pierwsze cztery miesiące w ciągu ostatnich kilkunastu lat, gdy nie jest pan aktywnym i czynnym politykiem.

To prawda, ale staram się nadal według mojej najlepszej wiedzy i umiejętności służyć Rzeczypospolitej. Bo bank centralny to specyficzna instytucja. To bank emisyjny, bank banków i centralny bank państwa. I w tym wszystkim chodzi o to, by podejmować trafne decyzje, które oddziałują pozytywnie na wartość polskiego pieniądza, ale zarazem na gospodarkę. Bank centralny ma przecież wpływ na życie gospodarcze poprzez politykę pieniężną i realizację swoich zadań, a mówiąc wprost, to przekłada się na poziom życia w Polsce, np. w obecnej sytuacji na stopę bezrobocia i wiele innych obszarów. Przynajmniej w pewnym stopniu i zakresie.

Czyli to, co najistotniejsze w polityce: sprawczość, tutaj również występuje?

Wspólnym mianownikiem jest odpowiedzialność. Celem działalności NBP jest nie tylko utrzymanie stabilnego poziomu cen, ale jednocześnie wspieranie polityki gospodarczej rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu. Organy NBP mają określone ściśle kompetencje. Szczególny jest status Prezesa NBP, który ma własne kompetencje, a zarazem przewodniczy Radzie Polityki Pieniężnej i Zarządowi. RPP ustala i rozstrzyga w sprawach polityki pieniężnej, a Zarząd kieruje działalnością NBP, a przy tym przygotowuje i rozpatruje projekty uchwał i innych materiałów kierowanych do Rady. Powołanie przez pana prezydenta do Zarządu to zaszczyt, ale tez zobowiązanie, zwłaszcza w obecnych uwarunkowaniach gospodarczych i geopolitycznych, do rzetelnej pracy.

Ale polityka to też wyższy poziom adrenaliny ze skłonnościami do bitki. A od przedstawiciela szacownej instytucji wymaga się wstrzemięźliwych ocen i wyważonego języka.

Dla mnie polityka na poziomie krajowym to była współpraca z prezydentem. Starałem się zawsze zachowywać pewien umiar i oględność nawet w sprawach, w których przedstawiałem twardy pogląd i działać w interesie publicznym. Przypisanie NBP powinności prowadzenia polityki pieniężnej w sposób sprzyjający rozwojowi gospodarczemu i podnoszeniu stopy życiowej sprawia, że widzę pewną ciągłość mojej drogi zawodowej, którą podkreśla też to, że zawsze skupiałem się na kwestiach prawnych i zarządczych, w których mam wieloletnie doświadczenie.

Ale ciętej riposty nie żal?

Obecnie skupiam się tylko i wyłącznie na pracy w NBP. Proszę też pamiętać, że w banku pracuję bez mała dwa lata. Od jesieni musiałem jednak faktycznie zrezygnować z wszelkich innych aktywności w związku z powołaniem do Zarządu NBP. Przyjrzymy się zatem sytuacji, w jakiej działał bank centralny w ostatnich latach. Wielu osobom wydawało się, że w najbliższej perspektywie nie będzie żadnych zaburzeń w gospodarce. Pojawiły się jednak nagle takie czynniki jak pandemia COVID-19 oraz agresja rosyjska na Ukrainę. To zmieniło globalną sytuację ekonomiczną, wywołując powszechny szok inflacyjny i znacząco oddziałując na Polskę, która - przypomnę - jest krajem przyfrontowym, sąsiadem Ukrainy. Ten ostatni aspekt implikuję choćby budżet na obronność na poziomie 3 procent PKB w 2023 roku. Jest w tym perspektywa banku centralnego, który musiał poradzić sobie z nowymi wyzwaniami, o których wspomniałem, chociażby większym zapotrzebowaniem na gotówkę w czasie pandemii czy zapewnieniem bezpieczeństwa całego systemu bankowego, a potem podjąć trudne decyzje, w których trzeba było zważyć, z jednej strony zacieśnianie polityki pieniężnej a z drugiej chronić rynek pracy. Bo nieliczenie się z negatywnymi skutkami społecznymi procesów ekonomicznych z początku lat 90, by zdusić inflację za wszelką cenę, przyniosło Polsce i Polakom wielkie szkody.

Przyznam się, że nie rozumiem, dlaczego inflacja stała się w debacie publicznej jedynym istotnym wskaźnikiem gospodarczym. A przecież jest wiele innych, które składają się na cały obraz gospodarki - produkcja przemysłowa, poziom wynagrodzeń, sprzedaż detaliczna, zatrudnienie, czy wskaźniki makro, takie jak: PKB, bilans handlowy, nie mówiąc o bezrobociu. Rzeczownik inflacja to jest jakiś fetysz?

Inflacja wysoka, utrzymująca się dosyć długo, dwucyfrowa jest zjawiskiem negatywnym, złym. Z perspektywy pracodawców utrudnia planowanie kosztów, wprowadza duży element niepewności dla działalności gospodarczej oraz dotyka konsumentów. Zgodnie ekonomiści twierdzą, że najbardziej dolegliwa jest dla najmniej zarabiających. To jest powód do zmartwienia - dla „całej gospodarki”. Ale z drugiej strony ma pan rację. Walka z inflacją za wszelką cenę, bez względu na społeczne koszty, wynikająca z takiej czy innej doktryny ekonomicznej jest nie do udźwignięcia, a ciężar tej walki nie do uniesienia. Schodzenie do celu inflacyjnego (2,5 proc. +/-1 proc.) to proces dezinflacji. I powinien być racjonalny i precyzyjnie ważyć wszystkie racje. My jesteśmy teraz w zupełnie innej sytuacji niż Polska w latach 90. i nie możemy zdecydować się na tak fatalne w skutkach rozwiązania, jakie wtedy zastosowano (terapia szokowa przyniosła zubożenie, bezrobocie, spadek produkcji przemysłowej za cenę zduszenia inflacji - przyp. red.) Analitycy są zgodni. Będzie znaczące spowolnienie wzrostu gospodarczego. W przyszłym roku wzrost PKB, według aktualnej projekcji NBP to 0,7 proc. Zmienia się też sytuacja i prognozy na świecie. Np. z analiz NBP wynika, że kraje strefy euro Unii Europejskiej będą rozwijały się w tempie 0,1 proc. To spowolnienie spowoduje wyhamowanie inflacji. A wiadomo też, że czynniki krajowe odpowiadają jedynie około jedną trzecią odchylenia inflacji CPI od celu inflacyjnego. Decyzje Rady Polityki Pieniężnej zahamowały komponent krajowy inflacji, ale są przecież czynniki zewnętrzne: wojna, szoki podażowe, pandemia. One są poza bankiem centralnym. I kończąc: dochodzi do tego tło polityczne, którego inflacja jest ważnym elementem. Jesteśmy przecież w okresie przedłużonej kampanii wyborczej, a to sprzyja personalizowaniu tego problemu bądź instytucjonalizowaniu go. To absurd. Bank centralny nie generuje inflacji, a RPP wpływa wyłącznie na czynniki popytowe. Ceny energii, paliw i żywności są poza nami. Rząd natomiast zachowuje się racjonalnie, bo wprowadza system, który chroni właśnie najsłabszych. Fundusz COVID-19 i miliardy ratujące miejsca pracy, czy to były dobre rozwiązania? Nie ma mam co do tego żadnych wątpliwości. Czyli spowolnienie wzrostu, a nie recesja, wysoka inflacja w pierwszym kwartale 2023, która może jeszcze wzrosnąć, a potem spadek inflacji od drugiego kwartału 2023 aż do 2024 roku przy jednoczesnym utrzymaniu bezrobocia na najniższym możliwym poziomie to jest pokazanie siły polskiej gospodarki w bardzo trudnych warunkach. Mam- nadzieję, że ta analiza się sprawdzi. A odnosząc się do przekazów i komentarzy... Jest w nich mnóstwo nieprawdy. Proszę zwrócić uwagę, że inflacja powyżej 20 proc. jest w Estonii, Łotwie, Litwie. Najwyższa inflacja od lat 50 jest lub była w tym roku w Republice Federalnej Niemiec, w Holandii najwyższa od lat 60, a w USA - 80, etc. Jest to zjawisko globalne, nieuwarunkowane decyzjami na poziomie lokalnym. Rozumiem ostry spór polityczny. Ale nie polega na prawdzie motywowane politycznie przedstawianie skrajnie złego obrazu gospodarczego i stanu finansów publicznych państwa.

A ja chcę kontynuować to, czym żyje Polska. Dostaniemy, czy też nie, wielkie pieniądze z Brukseli. I czy ponad 160 miliardów złotych z Krajowego Planu Odbudowy wtłoczone w polską gospodarkę w ciągu kilku najbliższych lat wpłynie na PKB Polski i czy będzie czynnikiem proinflacyjnym? I to jest pytanie do pana oczywiście, ale zarazem do najlepszego polskiego ośrodka analitycznego przy NBP. I mówię to z pełnym przekonaniem…

Tak jest: analitycy NBP to świetni fachowcy. A wracając do pytania o KPO... Jak podkreślają eksperci NBP wykorzystanie środków z KPO w roku 2023 r. nie wpływa w sposób istotny na ścieżkę inflacji i projekcję PKB w roku przyszłym. Oczywiście projekcja inflacji zakłada środki z tego funduszu. To jest racjonalne ujęcie, bo to wprost wynika z naszego członkostwa z Unii Europejskiej i tu mogę powiedzieć adwokacko jako prawnik, uciekając od polityki: czy nam się te środki należą? W moim przekonaniu jako prawnika oczywiście, że tak. Natomiast jeśli chodzi o perspektywę dłuższą, to rzecz jasna to wsparcie będzie impulsem rozwojowym dla Polski i dla polskiej gospodarki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński